Zła miłość

Temat przeniesiony do archwium.
Przy związku mieszanym trzeba pamiętać że czaka taki związek wiele pułapek :
Samotność w Szwecji, Ewa

Były to lata 80-te, ja młoda z małym dzieckiem, świeżo po rozwodzie. Odbył się on "po przyjacielsku". Po prostu wygasła miłość.

Pewniego dnia na zabawie w restauracji poznałam czarującego Szweda. Zauroczył mnie. Nie byłam przyzwyczajona do codziennych telefonów po pracy, chociażby po to tylko, by powiedzieć "dobranoc". Potem okazało się, że pracując w telekomunikacji, mój ukochany korzystał z darmowych rozmów.

Któregoś dnia pożyczył ode mnie słowniczek polsko - szwedzki. Sądziałam, że (dla mnie) chce się nauczyć polskiego. Byłam oczarowana, bo był niesamowicie miły i do tego cholernie przystojny. I starszy ode mnie o 6 lat. Dojrzały - myślałam...

Codziennie słyszałam "kocham Cię". Wówczas jeszcze nie wiedzialam, że dla Szwedów te słowa niewiele znaczą. Oni używają ich na codzień. "Kochanie" mówią do każdej nowopoznanej kobiety.

Miłość kwitła. Czasem prosił mnie tylko, żebym przetłumaczyła pełne miłosnych wyznań listy do jakiejś Polki, w której rzekomo kochał się jego najlepszy przyjaciel... Cieszyłam się ze szczęścia kolegi... No cóż, byłam młoda i nie nie wiedziałam, co to obłuda i klamstwo. Tak zostałam wychowana. Wpojono mi, że trzeba ufać ludziom.

Po pół roku znajomości zaplanowaliśmy ślub. Miał się odbyć na Św. Jana. No i dziecko... On marzył o dziewczynce. A potem miało być jeszcze jedno, aby córeczka nie była sama.
Na początku miałam obawy, ale on zaraził mnie swoim optymizmem. Zresztą byłam zakochana po uszy. Zaręczyliśmy się. Zamieszkałam u niego, w Szwecji.

Przyszło lato. Ślub przesunęliśmy z jakiś błahych powodów, choć byam w ciąży... I nagle mój "przyszły" wyjechał w ważną podróż służbową. Nic nie podejrzewając odprowadziłam go na pociąg i czule pożegnałam.

Na jesieni dowiedziałam się od koleżanki, że widziała go na promie do Polski. Bardzo mnie to zaskoczyło. On przyznał się, że wyjechał w ważnych sprawach wojskowych. Tłumaczył, że nie chciał mnie denerwować, ale grozi mu sąd wojskowy.
Ale tym razem już nie uwierzyłam. Zaczęłam powoli rozumieć, kto był rzeczywistym autorem listów "zakochanego najlepszego przyjaciela". Byłam coraz bardziej podejrzliwa, ale on do niczego nie przyznał się wprost.

Między nami zaczęło się psuć. Byłam w 5 miesiącu ciąży, gdy jak grom z jasnego nieba spadła na mnie wiadomość, że firma, w której pracowałam zostanie zamknięta. Szok. Jak to będzie? - myślałam. O pracę po urlopie macierzyńskim jest trudno, a już szczególnie cudzoziemcom.

Ale najgorsze przyszło po 2 miesiącach od utraty pracy. Mój facet zażądał aborcji, gdy byłam w 7 miesiącu ciąży.... Przeraziła mnie jego postawa. Nie mogłam uwierzyć... Na kogo ja trafilam? Psychopatę? Ograniczonego umysłowo potwora?

Pewnego dnia po prostu zniknął. Dzwoniłam do pracy, ale nigdy nie mogłam go zastać. W końcu się odezwał, ale tylko po to, by oznajmić mi, że wyjeżdża za granicę (jakaś tajemnica wojskowa). Na koniec dodał, że mam się z nim więcej nie kontaktowa.

Ile ja łez wypłakałam...

Urodziłam córkę. Byam sama jak palec w obcym kraju, bez bliskich wokół mnie.

Teraz córka ma 22 lata. Ojciec błaga ją o spotkanie od lat. Wcześniej kilka razy się widzieli, ale teraz ona już nie chce.

Ja nic złego o nim nie mówiłam, bo chciałam, aby dziecko miało ojca, ale... co to za ojciec? Córka sama się na nim poznała.
http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=269&ShowArticleId=56207
`````````````````````````````````
Trzeba również pamiętać że 6 razy trudniej jest wyczuć czy partner będzie się znęcał w takim związku:
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie?
Przemoc w związku dwojga ludzi nie polega wyłącznie na wykorzystywaniu fizycznej przewagi jednej ze stron w celu zniewolenia, molestowania seksualnego i bicia partnera, lecz także na psychicznym znęcaniu się nad nim, lżeniu i urąganiu jego godności osobistej. W przypadku, gdy partner posuwa się tylko do tego drugiego rodzaju przemocy, jego ofiara często sama nie jest pewna, czy ten typ zachowań mieści się w granicach normy burzliwych związków, czy może je przekracza. Wątpliwości wykorzystywanej w związku strony są tym większe, że jej partner potrafi być czarujący, troskliwy i uprzejmy, aż do czasu niekontrolowanego wybuchu złości, za który winą obarcza właśnie ją, maltretowany przez siebie obiekt.

Jak rozpoznać osobę, która wykorzystuje emocjonalnie partnera? Szukaj raczej schematów postępowania, których celem jest kontrola, ograniczenie swobody, w tym podejmowania ważnych wyborów życiowych i sponiewieranie swojej towarzyszki życia niż pojedynczych przypadków zachowań.

Zachowania, które kwalifikują się jako akty przemocy psychologicznej dzieli się na następujące kategorie:
Destrukcyjna krytyka i werbalna agresja: przedrzeźnianie, krzyk, oskarżanie, obrzucanie wyzwiskami
Taktyki wywierania presji: zabieranie dzieci, pieniędzy, kluczy, samochodu, wyłączanie telefonu, rozpowiadanie fałszywych informacji na temat partnerki
Okazywanie pogardy: lekceważenie, poniżanie przy obcych ludziach, przerywanie rozmów telefonicznych, brak szacunku dla pracy, wysiłków i opinii partnerki
Izolowanie: kontrolowanie lub blokowanie rozmów telefonicznych, narzucanie swojej woli w sprawie, gdzie partnerka wychodzi i z kim się spotyka, utrudnianie kontaktów z rodziną i przyjaciółmi
Prześladowanie: śledzenie, stałe weryfikowanie, czy partnerka mówi prawdę, zaglądanie do jej korespondencji, publiczne zawstydzanie partnerki
Grożenie: wykonywanie grożących gestów, niszczenie osobistych przedmiotów ofiary, rzucanie tym, co „się nawinie pod rękę”, kopanie w ściany, wymachiwanie nożem, onieśmielanie swoją siłą, straszenie użyciem przemocy fizycznej
Zaprzeczenie: oskarżanie partnerki o to, że sprowokowała przemoc, publicznie odgrywanie kogoś sympatycznego, pomocnego, delikatnego, szarmanckiego, płacz i błagania o przebaczenie, wzbudzanie litości dla siebie.
Osoby o silnych skłonnościach do wykorzystywania i znęcania się nad innymi najpewniej można wskazać na podstawie ich poprzednich związków. Jeśli stosowały w nich przemoc emocjonalną, nie inaczej będą się zachowywać w związku z tobą. Nie popełniaj błędu myślenia, że „ze mną będzie inny, to była jej wina” – właśnie do takiej wersji będzie cię przekonywał „emocjonalny sadysta”. Osobnicy, którzy wykorzystywali psychicznie i fizycznie swojego partnera, prawie bez wyjątku, twierdzą i nierzadko głęboko w to wierzą, że to oni byli ofiarą w ich związku.

Inne cechy i skutki zachowania osoby, która w związku dopuszcza się terroru psychicznego:
Twój partner traci panowanie nad sobą z błahych powodów
Obsesyjnie podejrzewa cię o zdradę lub chęć zdradzenia go
Ma bardzo sztywne poglądy na to, co przystoi kobiecie, a co nie i nie możesz z nim racjonalnie na ten temat dyskutować.
W waszym związku wszystko jest podporządkowane nastrojom twojego partnera do tego stopnia, że pozostajesz ciągle czujna, starasz się odgadywać jego oczekiwania.
Nic nie jest mniej pewne niż jego humor. W jednej minucie czuły, w drugiej okrutny.
Nie znosi, gdy pragniesz prowadzić jakąś część życia towarzyskiego bez niego.
Mówi ci, jak się masz ubierać, z kim się masz przestać przyjaźnić, stara się kontrolować sfery „autonomiczne” twojego życia.
Boisz się go, zrobisz wiele, właściwie prawie wszystko, by tylko się nie zdenerwował.
Pod wpływem jego złości i gróźb zmieniłaś wiele rzeczy w swoim życiu, z wielu zrezygnowałaś, żeby go nie „prowokować”.
Poza popychaniem i szturchaniem, stosuje inne metody zgnębienia cię: używa wyzwisk pod twoim adresem, długo się do ciebie nie odzywa, grozi ci.
Gdy mówisz, że jesteś zdecydowana odejść, nie waha się sięgnąć po ostateczne argumenty; straszy cię, że się zabije, że będziesz go miała na sumieniu...
Jeżeli dwa lub więcej z powyższych punktów pasują do schematu zachowań twojego partnera i/lub sytuacji, które mają miejsce w twoim związku, powinnaś porozmawiać o swoim problemie z zaufaną osobą, zwrócić się do psychologa z prośbą o dalsze wskazówki, jak postępować, skontaktować się z Ogólnopolskim Pogotowiem dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia” bądź, jeśli sytuacja nie cierpi zwłoki, zadzwonić na komisariat policji.
http://kafeteria.pl/przykawie/obiekt.php?id_t=75
Życzę powodzenia w związkach mieszanych.)
No cóż.... nie tylko w mieszanych małżeństwach pojawiają sie takie problemy... chyba kiedyś jakiś obcokrajowiec musiał Cię bardzo skrzywdzić...
współczuję...
hippodamia może sobie poczytaj dyskusję pod linkiem:
http://kafeteria.pl/przykawie/obiekt.php?id_t=75
ciekawe rzeczy pisecie jako kobiety:
Jestem eks-ofiarą "szarmanckiego psychpaty". Byłam z nim przez 17 lat, nie od początku było źle , ale sygnały były widoczne, chyba tylko ja ich nie widziałam. Diś sama nie wiem, dlaczego nie potrafiłam się obronić. Wpada się chyba w jakieś uzależnienie, żyje się nadzieją, że jak "się poprawię", "będę dla niego lepsza" to przerwie się koszmar. Poza tym ja go kochałam - bardzo - chciałam mu pomoc i go zrozumieć. Pobił mnie kilka razy, a strach, który się wtedy rodzi, zostaje w duszy. Zostałam tchórzem, bałam się , nikt mi nie chciał wierzyć - opowiadałam jakieś bzdury, ten uroczy facet, zawodowo VIP, on by nigdy tego nie zrobił, nie powiedział... ona chyba ma źle w głowie. I tak zosatało - mam źle w głowie, wiedzą o tym wszyscy nasi wspólni znajomi. Dodam tylko bilans tego małżeństwa - dzięki różnym naprawdę dobrym ludziom i pomyślnym okolicznościom zaczęłam myśleć o zakończeniu tej paranoi. Wyprowadziłam się z domu, zostawiłam mu wszystko. Mysłałm, że on ma tego tak dość jak ja. Byłam w błędzie. Przyszedł do mnie aby "uregulować rachunki"- z nożem. Zadał mi kilkanaście ciosów- nie mam złudzeń - chciał mnie zabić. Uratowała mnie sąsiadka , którą zaniepokoiły odgłosy awantury na klatce schodowej. Sprawa karna ciągnie się juz od 3 lat i to ja muszę udowadniać, że nie jestem wielbłądem, że go nie sprowokowałam, że nie przyczyniłam się do jego zachowania. I rzecz najważniejsza - samego zdarzenia nikt nie widział-znowu walka na słowa, nie wiem komu uwierzy sąd , nie mam pojęcia. On ma świetnego adowkata, wcale się nie zdziwię, jeśli okaże się, że nic mi nie zrobił, pomimo moich blizn. Albo, że zrobił to odpierając mój atak na niego. Na razie mam spokój, ale nie wiem co będzie dalej, czy po ogłoszeniu wyroku nie spędzi pierwszej przepustki na dokończeniu "rozliczeń "ze mną.
Ale było warto!!! Pomimo tego wszystkiego, ostatnie lata bez niego są tak piękne. Piszę to wszystko po to, aby przestać sie wstydzić swego życia i spróbować mimo wszystko uzmysłowić innym kobietom, które trwają w takich związkach, że nie są same w stanie ich uzdrowić. Dopóki macie trochę siły , uciekajcie przed psychopatą zanim będzie za późno. Ja wierzę, że teraz mam w życiu mój czas, że długo oczekiwane moje pięć minut właśnie trwa. Szukajcie pomocy, jest wiele ośrodkow, jest niebieska linia, probujcie, nie wolno się poddawać.
dla równowagii:
Mój ukochany prowadził podwójną grę, A.A

Podobno pierwsza miłość jest najpiękniejsza. Pamięta się ją do końca życia, wspomina z uśmiechem i tęskni się do czasów kiedy było się beztroskim, młodym i pięknym. Podobno… Ale czy pomimo paru pięknych momentów spędzonych razem można zapomnieć o zadanym bólu i poczuciu krzywdy doznanym od drugiego człowieka? Minął ponad rok, wiele się wydarzyło, bo zdałam na studia, wyjechałam i kompletnie zmieniłam środowisko, a mimo to pozostała we mnie skaza, która nie pozwala na zaufanie i zaprzyjaźnienie się z mężczyzną, nie mówiąc już o randkowaniu czy budowaniu trwalszego związku.

Krzyśka poznałam gdy byłam w liceum, on chodził do innej szkoły, przyjaźnił się z moim kuzynem i szczerze mówiąc to w ogóle mi się nie podobał. Najprościej mówiąc, nie "kwalifikował się" do mojego zakresu upodobań - dziwacznie ubrany, długie rozpuszczone włosy, zwariowane pomysły, niecodzienne zachowania to cały on. Spotykaliśmy się jednak dość często, fajnie nam się rozmawiało, poznawaliśmy się coraz lepiej a po paru miesiącach byliśmy już razem. Standardowa historia. Teraz się zastanawiam, dlaczego się z nim spotykałam i traktowałam nasz związek poważnie. Był niechlujem, czego nienawidzę u facetów, był antyspołeczny, podczas gdy ja lubiłam wyjść ze znajomymi na piwo albo gdzieś potańczyć… Potrafiłam jednak przymknąć na to oko, bo wydawało mi się, że wyznajemy podobne wartości, że on jest porządnym facetem mimo wszystko. I jeszcze ten jego, że tak powiem - bajer. Och, jak on pięknie potrafił mówić! "Będziemy zawsze razem. Dzięki tobie przestałem być samotny. Jak zdasz na studia to zamieszkamy razem" itd.

Było pięknie, dopóki Krzysiek nie wyjechał na studia i nie zamieszkał ze swoją "przyjaciółką" z liceum. Domyślacie się co było dalej? Zaczęła się podwójna gra, dla mnie tym gorsza, bo nie doświadczyłam może typowej zdrady fizycznej, ale okrutniejszej, bo emocjonalnej. Wolałabym przyłapać go całującego się z nią, niż pozwolić sobie na życie w wątpliwościach. Niestety, byłam za słaba, nie chciałam widzieć prawdy. Po zdanej maturze pojechałam do niego na stancję na tydzień. Krótko mówiąc, to był koszmar. Moja historia byłaby za długa, gdybym zaczęła wyliczać ile różnych upokorzeń znosiłam wciąż nie potrafiąc uwolnić się od niego. Ostatniej nocy przed moim wyjazdem ze stancji "pogodziliśmy się"… Dzień później przyjechał do mnie i zerwał ze mną. Schudłam prawie 10 kg, wszystkie ubrania na mnie wisiały, codziennie płakałam a żeby nie zwariować biegałam i czytałam książki.

Rozmawiałam z nim jeszcze potem, chciałam zakończyć wszystko kulturalnie, rozstać się w zgodzie. Moja głupota i naiwność sięgnęły chyba szczytów. On już w najlepsze budował swój nowy związek z Moniką. Mimo swoich szumnych deklaracji, mimo słów, że jemu też jest ciężko zakończyć związek ze mną, że też cierpi, potrafił w niecały tydzień wyrzucić mnie ze swojego życia. Zawsze myślałam, że jeśli rozpada się związek, normalny człowiek potrzebuje trochę czasu, żeby sobie wszystko ułożyć i nie ranić osoby, którą się porzuca. On widać tego czasu nie potrzebował… Do tej pory żałuję, że nie przyłożyłam mu w twarz, do tej pory zastanawiam się, jak mogłam być tak ślepa, żeby nie widzieć jego zachowania wobec mnie, jego podwójnej gry, przed którą przestrzegali mnie znajomi. I chociaż się cieszę, że z nim nie jestem, to jednak ból pozostał. Nie jestem teraz w stanie nikomu zaufać. Wprawdzie ułożyłam sobie życie, wróciłam do normalnej wagi, mam przyjaciół, ale nie potrafię nawiązać głębszej relacji z mężczyzną. Nie wierzę im. Jestem wściekła, jestem zła. I wciąż sama.
http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=269&ShowArticleId=56207
hippodamia a tak z ciekawości spytam czy potrafisz rozpoznać współczesnego Casanovę:
http://kobieta.gazeta.pl/wysokie-obcasy/1,53668,3513329.html
http://interia360.pl/on-i-ona/artykul/wspolczesny-typ-casanovy,852
naprawdę Ci współczuję...
hippodamia jesteś kolejną osobą, która nic nie ma do powiedzenia, i dlatego wyrażasz swoje niezadowolenie, irytacje i wzdraganie. Kto chciał mój post zrozumieć, zrozumiał i basta :)Luz i poczucia humoru jak i umiejętność myślenia jest Ci obca, na to nic nie poradzę)))
widzisz bardzo dużą część mojego zycia to luz i poczucie humoru... dlatego szkoda mi takich ludzi jak Ty... ale co tam... wyszukuj dalej informacji o gwałtach, pedofilach, fałszywych i nieuczciwych OBCOKRAJOWCACH...
widzisz bardzo dużą część mojego zycia to luz i poczucie humoru... dlatego szkoda mi takich ludzi jak Ty... ale co tam... wyszukuj dalej informacji o gwałtach, pedofilach, fałszywych i nieuczciwych OBCOKRAJOWCACH...
widzisz, bardzo dużą część mojego zycia to luz i poczucie humoru... dlatego szkoda mi takich ludzi jak Ty... ale co tam... wyszukuj dalej informacji o gwałtach, pedofilach, fałszywych i nieuczciwych OBCOKRAJOWCACH...
hippodamia pewne fakty do wasz jednak nie docierają:
http://www.investigateur.info/zines/textes/280_1.html
http://www.under.ch/sanstitre/SansTitre/Bulletins/Bulletin26/Mythes.htm
http://www.prostitutions.info/-Actualites-
inf po co to wklejasz?
kazdy z nas ma pewnie tv, radio itp.
witeź, a nie sądzisz że niedoinformowanie Polek jest przyczyną ze najczęściej dostają lanie od macho wśród kobiet krajów rozwiniętych?)
Raczej nic nie zmienisz swoimi postami bo niedoinformowani (lub naiwni) ludzie chyba tu nie zaglądają a jak zaglądają to nie szukają postów tego typu a jak znajdą i przeczytają to pomyślą "ale sie dzieje na tym swiecie" - a jutro o tym zapomną.

Nie zbawiasz świata - tak myślę :)
Ale ten facet "inf" tudziez kobieta..kimkolwiek jest.. pojawia sie na wszystkich forach jezykowch, widzialam go na hiszpanskim, wloskim i zapewne jest na wielu innych, ale nie mam tak jak on tyle wolnego czasu zeby to sprawdzic. Skoro juz go namierzylam na 3.... Wszedzie wkleja te sowoje artykuliki :D O co chodzi? Po co to wszystko? Czy jemu sie wydaje, ze ma jakas misje do spelnienia? :D Inf na boga czy poza wklejaniem i wyszukiwaniem artykulow pasujacych do poszczegolnych forow jezykowych jeszcze cos w zyciu robisz? Moze chcesz o tym porozmawiac? Moze to jakies natrectwo? Uzaleznienie?
tez uwazam ze ten temat tutaj to "ni przypiął , ni przyłatał" ale coż, z tego co pamiętam to inf. świetnie zna hiszpanski. a moze ktoś sie pod ciebie inf. podszywa?
oj nie ładnie ...
Taka to juz uroda inf.a, ze rzuca linkami na prawo i lewo, ostatnio zaczal wklejac cale artykuly. A to, ze raczej malo, a najczesciej w ogole nie maja one nic w spolnego z tematami jezykowymi to tylko taki szczegol.
Z tego co ja pamietam to inf. zna swietnie nie tylko hiszpanski, ale takze angielski, francuski, szwedzki, chinski, japonski i jeszcze jakies 10 innych mniej lub bardziej egzotycznych jezykow. Szkoda tylko, ze poza artykulami zywcem skopiowanymi z internetu jeszcze nikt nie widzial, zeby on sam cos w jakimkolwiek z tych jezykow, ktore rzekomo swietnie zna sklecil. No dobrze, przepraszam. Widzial, widzial. Tyle ze chyba sam inf. zalowal pozniej, ze w ogole ten samodzielnie w pocie czola wyprodukowany tekst zamiescil na forum. Oj, juz widze, ze sie zbieraja czarne chmury. Ciekawe kiedy bedzie burza??
sha, o ile dobrze pamiętam, to brałaś udział w infantylnej dyskusji:
sha 4 Paź 2006, 01:34 odpowiedz
Nadal mnie fascynujesz, nadal sie martwie i na pewno nie bylo moim zamierzeniem Cie zranic. Skoro tak sie stalo - przepraszam. Mam nadzieje, ze ten wczorajszy incydent juz sie nie powtorzy. Tym razem nie zegnaj, a do zobaczenia. Szybkiego mam nadzieje:)
http://www.hiszpanski.ang.pl/Ktorzy_Latynosi_sa_najprzystojniejsi_1466.html
Moja rada brzmi - Jeżeli coś Cię nie interesuje to nie czytaj.
sensaladur, pozwól, że zadam Ci proste pytanie.Jak myślisz, dlaczego „emocjonalne narkomanki” trafiają często na ulicę we Francji ?)
StefaniaHarbor, o dobrych stronach wyjazdu zagranicę można się dowiedzieć wszędzie. Wiadomości dotyczące gorszych aspektów życia są natomiast często wyrzucane na margines. Osoby planujące wyjechać na studia/do pracy powinny mieć pełny obraz dobrych i złych stron takiego wyjazdu. Pewnie zaraz zostanę zlinczowany , przez osoby roztaczające cukierkowatą wizję takich wyjazdów)
Wybacz kolego ale to nie wygląda jak ostrzeżenie.

Jak dla mnie Ty po prostu lubisz grzebać się w brudach. To nie lincz tyko opinia.
witeź, szanuję Twoją opinię .Pozdrawiam)
alez Ty naiwny inf.... sadzisz, ze wklejanie artykulikow wplynie na zmiane decyzji o ew. wyjezdzie. Pozwol niech kazdy decyduje sam o swoim zyciu i na wlasnej skorze przekona sie czy decyzja byla slyszna czy tez nie. Przestan zgrywac sie na jakiegos misjonarza !!!
StefaniaHarbor, przynajmniej zdaję sobie z tego sprawę, że posiadam encyklopedyczną niewiedzę.Pozdrawiam)
przyznam sie szczerze ze nie wiem, bo nie należe do tej grupy, ale wierze ze mi to wyjasnisz :)
sha, aprčs avoir lu ces textes, on devient triste. Les généralisations sont toujours dangeureuses, elles peuvent blesser des innocents. Il peut succéder, qu'un seul individu soit capable de couvrir de boue une comunauté entičre. La maničre dont on s'exprime, témoigne de la culture, de'intelligence, et de niveau d'instruction d'un sujet. C'est trčs facile, de critiquer les autres, sans reféchir sur sois-meme, par contre, c'est propre cette derničre capacité qu'est un signe d'une intelligence profonde, et surtout d'un VRAI courage!
Le fait, que les femmes "de faciles coutumes" constituent la notre représentation la plus honteuse ŕ l'étranger, qu'elle ne sont pas capables ŕ sauvegarder leur honneur, cela rend triste. Probablement elles étaient telles déjŕ dans leur pays d'origine, et l'anonymat offert par l'etranger, ne leur avait donné qu'un aide en plus, en leur facilitant le comportement encore plus libre. Je crois que tout cela dépend de caractčre d'une personne. Elles pensent qu'un peu de sous, un minimum de permanence sur le territoire étranger, les autorise ŕ se sentir supérieures aux autres, mais elles n'apparaissent que ridicules et déplorables. Il y a un peu de temps, j'avais lu un article, assez interéssant, qui parle des femmes polonaises:
http://www.timesonline.co.uk/tol/life_and_style/health/healthy_eating/
article693794.ece
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa - tłumaczenia

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia