szybka nauka (rozumienie tekstu)

Temat przeniesiony do archwium.
W tym roku rozpocząłem studia z ambitnym przyrzeczeniem uczyć sie dużo, czytać jak najwięcej. Problem w tym że niektóre przedmioty (a raczej profesorowie tych przedmiotów) wymagają od nas znajomości conajmniej połowy języków europejskich :( Większość "wartych przejrzenia" tekstów jest we francuskim i włoskim.
Moje pytanie - jak wziąć się do nauki by jak najszybciej móc czytać w tych językach. Takie kwestie jak wymowa czy pisanie narazie mniej się liczą, chodzi mi głównie o możliwość czytania. Kursy chyba nie mają sensu skoro tempo będzie zbyt wolne jak na moje potrzeby. Zastanawiam się nad kupnem jakiegoś podręcznika z gramatyką plus słownik. Jak długo by mi to zajęlo? Zdąrzę przed letnią sesją? ;) I jak zorganizować sobie samą naukę tak by nauczyc się jak najszybciej?
Please, dajcie jakieś konkretne propozycje :/
mam ten sam problem...i w dodatku studiuje za granica ;). Pozdrawiam i powodzenia
jak się studiuje za granicą to chyba powinno się badzo dobrze znać dany język?
kolejnym problemem jest równiez zrozumienie specyficznego dla niektórych przedmiotów słownictwa, które nie wszędzie podają

co do szybkiej nauki języków - w tym wypadku można szybciej zapomnieć niż sie nauczyć. nie daj się zwieść przede wszystkim metodzie callana, bo została opracowana z myślą o nauczaniu angielskiego, a nie innych języków
jezyk w ktorym studiuje znam bardzo dobrze (gdybym nie znala to nie wybrala bym sie na te studia i egzaminow wstepnych bym nie zdala..a jakos problemu nie mialam :p ), ale nie jest latwo uczyc sie 4 innych jezykow majac zajecia tylko z osobami ktore pochodza z tych krajow i nie umia ani slowa powiedziec w jezyku panstwa w ktorym mieszkam...w dodatku od poczatku startuja od poziomu sredniozaawansowanego lub zaawansowanego nawet jesli nikt nigdy nie mial nigdy doczynienia z ich jezykiem...no i oczywiscie wymagane jest od samego poczatku aby czytac ksiazki..ale jak moze by tak ktos troszke gramatyki nauczyl..wymowy...a nawet slownictwa...
>jak się studiuje za granicą to chyba powinno się badzo dobrze znać
>dany język?

przynajmniej teoretycznie...
gdy przyjechalem do fr na socratesa znalem kilka slowek... przyjechalem bo nie bylo zbyt wielu chetnych na wydziale... i tak z 6 miesiecy ktore przewidywalem na poczatku juz sie zrobily 3 lata...
i w gruncie rzeczy znam sporo osob ktore tak wlasnie robia...
wyjezdzaja zeby sie nauczyc... a taki wyjazd jest moim zdaniem najbardziej efektywna nauka jezyka...
przebywanie z jezykiem na zywo nigdy nie zastapi kursow zeby nie wiem jakie byly...

ale to takie moje male zdanie...

pozdr
>gdy przyjechalem do fr na socratesa znalem kilka slowek...
>przyjechalem bo nie bylo zbyt wielu chetnych na wydziale...

Ciekawe gdzie tak jest ze do socratesa biora ludzi z 'kilkoma slowkami'?

O ile mi wiadomo to aby zakwalfikowac sie na program jednym z etapow jest rozmowa z osoba odpowiedzialna za wymiane, a rozmowa ta jest przeprowadzana w danym jezyku obcym na poziomie bieglosci lub conajmniej B2 w common european framework!

Z reszta wyobraz sobie ze przyjezdza osoba z Madagaskaru i nic nie rozumie. jak ma uczeszczac na zajecia, wyklady itd. Przez pol roku nie nuaczy sie tak aby w miare znosnie funkcjonowac na studiach, w szczegolnosci matematycznych lub technicznych gdzie rzeczy trzeba rozumiec a nie umiec (w znaczeniu wykuc na pamiec) ?!

>przyjechalem bo nie bylo zbyt wielu chetnych na wydziale...

Wierz mi, francuski nie jest jezykiem egzotycznym i chetnych jest wielu.
Wracając do tematu...

m.. - nie miałbym nic przeciwko poświęceniu nauce języków wielu lat, po trochu a solidnie ale niestety w tej sytuacji mój czas można liczyc raczej w miesiącach nie latach (o ile nie zostanę wiecznym studentem ;-)
Vercingetorix, jak uczyłeś się języka, nowych słów? Jedyne co przychodzi mi narazie do głowy to siedzenie nad długimi listami słówek, brzmi dość mozolnie. "Kontakt z żywym językiem" również nie wchodzi w rachubę.
Ech, nic tylko się załamać...
dzieki za wsparcie Vercingetorix :) pozdrawiam
>Ciekawe gdzie tak jest ze do socratesa biora ludzi z 'kilkoma
>slowkami'?

wierz mi, ze jest takie miejsce... za moich czasow, mielismy madra kobiete ktor byla odp za wymiane... wg niej jezeli miejsce sie mialo zmarnowac z braku odpowiednich kandydatow, to lepiej bylo puscic kogokolwiek... oczywiscie na jego wlasna odpowiedzialnosc...

tak wiec zaczalem na DEUGu i mialem praktycznie 9 miesiecy na nauke (nie bylo jeszcze sesji zimowej i wiekszosc egzaminow byla na koncu roku...) moja domena to kontrola zarzadzania a konkretnie zagadnienia zwiazane z kontrolingiem i logistyka... skoro jeszcze jestem tutaj, to znaczy ze zaliczylem... kolega ktory byl ze mna w tej samej sytuacji tez zaliczyl...

>Wierz mi, francuski nie jest jezykiem egzotycznym i chetnych jest
>wielu.

a Ty mi wierz, ze bylo 6 miesc, 4 kandydatow, a przyjechalismy we dwoch...
chcesz namiary na uczelnie zeby sie upewnic?

pozdr...
>Vercingetorix, jak uczyłeś się języka, nowych słów?

kserowalismy wyklady od Francuzow i na wykladach zamiast notowac to tlumaczylismy slowka... tak bylo przez pol roku... potem juz bylo latwiej...

poza tym siedzielismy z Fr pomimo, ze czasem nie do konca bylo wiadomo o co chodzi... wiaze sie z tym spooro zabawnych historii jak np chcac poprosic o cherbate poprosilem o troche "essence" bo mi sie z esencja nasza polska kojarzylo... itd itp... opowiadac pol dnie by mozna...

tak wiec praca byla syzyfowa, ale za to teraz sa jakies perspektywy...

pozdr wytrwalych ;-)
No to miales szczescie ... Dzisiaj juz tak nie jest niestety... Namiarow nie potrzebuje - wierze na slowo ....
Temat przeniesiony do archwium.

 »

Pomoc językowa