jak zaczynaliscie...?

Temat przeniesiony do archwium.
hej, wiem, ze niektorzy z was studiuja,studiowali filologie francuska, niektorzy o tym marza...ale skad w Was zrodzila sie milosc do jezyka francuskiego?jak to sie zaczelo?czy to bylo wasze marzenie, chwila porywu?jestescie z tego zadowoleni?

pozdrawiam serdecznie i czekam na odpowiedzi:)
miłości raczej nie było, ani przesadnej egzaltacji wszystkim co francuskie:) Ja po prostu zainteresowałem się tym językiem, a poza tym lubię przygody Asterixa i Thorgala :)
A zaczynałem od zera
a to pytanie... :) w moim przypadku bylo tak : z zacofanego gimazjum dostalem sie do ogolniaka ,gdzie glownym postrachem uczniow, koszmarem sniacym sie po nocach i na jawie, potworna i makabryczna wizja jednoogodzinnej katorgi-czyli la lecon de la langue francaise :P rnjuz na samym wstepie bylo : bążur mezami, mam nadzieje ,ze lubicie uczyc sie jezykow :P po kilku godzinach chodzilem naszpikowany nieregularnymi odmianami, a na pytanie odpowiadalem ,si łi , no! , si tiu wu etc... az pewnego pieknego ranka postanowielm nie dac sie i zaczalem intensywna nauke. dzis jestem uczniem klasy 3, zdaje mature na poziomie rozszerzonym, mam 2 certyfikaty delfu i marze- MARZE o romanistyce! ( na naszym kochanym uniwersite de torun ) :)rnps. jezeli zaczal ci sie podobac ten jezyk to nalegam- kontynuluj walke i prace ! :) coz za odzew :)
Hej wszystkim!!
Moje poczatki??Byly bardzo trudne, po podstawowce gdzie mialam tylko angielski poszlam do liceum gdzie zmuszono mnie do nauki francuskiego.To byl ciezki okres przez dobre 5lat(technikum ekonomiczne) musialam sie go uczyc z niezbyt przyjemna nauczycielka, kazda lekcja byla przepelniona strachem, ale w ostatniej klasie zdecydowalam sie zdawac mature z francuskiego wiec nie bylo tak zle.Po maturze zdanej na niezbyt wybitnych stopniach, zdecydowalam sie wyjechac do Paryza,i tu zaczela sie moja milosc do francuskiego.Teraz przygotowuje sie na wstepne egzaminy jezykowe na studia ekonomiczne w paryzu, trzymajcie kciuki:)

« 

Pomoc językowa