Wyraziłem tylko swoje zdanie i nadal je podtrzymuje: nauka z przeredagowanych i celowo skracanych tekstów dla polskiego odbiorcy wydaje się mało korzystna. Upraszczając zdania prostszymi wariantami wyrażeń- uczymy się martwego języka, choć oczywiście poprawnego gramatycznie. Ma to znaczenie tym większe we francuskim, który jest językiem bardzo "kontekstowym".
Nie mogę się zgodzić z twierdzeniem, że prasą francuską mogą czytać tylko osoby perfect władające językiem. Oczywiście pewne tytuły takie jak "Le Monde" mogą okazać się za trudne dla średniozaawansowanego czytelnika. Ale z magazynami typu Bravo Girl, czy też polecany Lanfeust (gdzie obrazek komiksu i kontekst bardzo pomaga domyśleć się o jaki wyraz chodzi) jest w stanie poradzić sobie osoba po 2 latach nauki języka, zaglądając czasem do słowniczka.
Jeżeli mielibyście wybrać podręcznik do nauki języka francuskiego wydany przez Francuzów i drugi stworzony przez Polaków, to z którego byście się uczyli?
Pozdr,