Mam dość dziwne pytanie. Jakiś rok temu wyjechałem na studia do Wielkiej Brytanii. Szybko doszedłem do wniosku, że przez okropny klimat (a raczej sumę opadów :D) i ohydną architekturę, nigdy się tu w pełni nie odnajdę. Studiuję na drugim roku (nic związanego z językami), 1,5-roku do końca licencjatu przede mną.
Co mnie bardzo zdziwiło, poznałem tutaj na uczelni (i ogólnie w mieście) mnóstwo Szwajcarów z kantonów francuskojęzycznych (głównie miasta: Genewa, Lozanna i Neuchâtel), którzy bardzo mi "podpasowali" jeśli chodzi o mentalność. Z kilkoma z nich mam megakontakt. Można powiedzieć, że z trzema nawiązaną, myślę że już, przyjaźń.
Nigdy w zasadzie nie byłem w Szwajcarii na dłużej, tylko we włoskiej części - Lugano, Bellinzona, i przejazdem przez niemiecką.
Stwierdziłem, że jak skończę ten mój cały nieszczęsny "bachelor" w UK, prawdopodobnie zrobię Master's w Szwecji i być może osiedlę się na stałe w Szwajcarii. Szukam swojego miejsca na Ziemi. ;-))
Niestety, nigdy nie miałem do czynienia z j. francuskim. Jak mi powiedziano, w Szwajcarii, francuski nie różni się ponoć tak bardzo od "czystego" francuskiego jak np. francuski z Montrealu, który jest trochę zniszczony przez napływ kultury anglojęzycznej. :P
Chciałbym, byście mi powiedzieli, czy zaczynając się go uczyć w wieku 20 lat (w zasadzie prawie 21), mam szansę przyzwoicie go opanować??? Na przykład mówić bez odznaczającego się polskiego akcentu? Niestety moim życiem, póki co, kierują studia. Także trochę lipa. :/ Czeka mnie zatem indywidualna nauka w domu + zapisałem się na kurs (2h zegarowe w tyg.) na uniwersytecie ruszający od stycznia + stała pomoc (w razie potrzeb + slang) przyjaciół ze Szwajcarii i Belgii.
Dodam, że w zasadzie naukę języków od zawsze traktowałem jako hobby - łatwo mi przychodziły. Mam certyfikat z włoskiego na poziomie C1, angielski near-native level (nauka od dziecka + aktualnie miejsce zamieszkania, 17m-cy temu zdany certyfikat na C1, pewnie dużo się polepszyło od tego czasu) i hiszpański na poziomie B2 (poziom polskiej matury rozszerzonej). Znienawidziłem strasznie hiszpański, mam uraz po prostu do Hiszpanów jako nacji. Po prostu mnie wku***ają. :P Zdałem sobie sprawę, że typowa południowa mentalność wcale nie jest taka dobra, zwłaszcza kiedy trzeba z nią obcować codziennie (współlokatorzy). Ale język, jako tako, ogarniam.
Póki co, zakupiłem parę książek i na razie zaczynam się go uczyć sam. Zauważam dużo podobieństw do gramatyki włoskiej (która jest chyba nieco trudniejsza od francuskiej), z kolei słownictwo to mieszanka angielsko-włosko-hiszpańska. Sam język, mimo wszystko, wydaje się trudny.
Zakochałem się w mentalności tamtych ludzi (Belgowie, Szwajcarzy, bo Francuzi raczej mniej), chcę się skupić tylko na angielskim i francuskim (zawodowo). Włoski i hiszpański albo oleję, albo staną się one tylko moim hobby; kiedy czas pozwoli, coś poćwiczę.
Czy znacie jakieś metody na szybką naukę francuskiego? Albo czy ktoś z Was uczył się francuskiego po tym, jak osiągnął już w miarę przyzwoity poziom biegłości w j. włoskim? :>
Byłbym wdzięczny za wszelkie wskazówki. Aha, i tak to w ogóle pozdrawiam wszystkich Polaków mieszkających w Szwajcarii/Belgii ^^