Dawno temu, przeczytałam książkę. Był to zbiór wywiadów z wybitnymi Polakami.
Jeden wywiad zrobił na mnie takie wrażenie, że przepisałam go ręcznie.
Mam nadzieję, że nikt się nie obrazi.
Może że komuś się przyda, bo nie pomnę tytułu ani autora.
Jan Miś
Zna około 36 języków. Z dokładnym ustaleniem liczby sam ma zapewne kłopoty, ponieważ ciągle uczy się czegoś nowego, a coś mu w pamięci blednie. Tak czy inaczej jest z wybitnych poliglotów i językoznawców USA. Lingwistyka stanowi trochę jego profesje a trochę osobiste hobby. Całkiem niezależnie od tego pełni odpowiedzialne funkcje kierownika dwóch działów w wielkiej bibliotece nowojorskiej, wykłada historie i religie Dalekiego Wschodu na dwóch uniwersytetach.
John Misch , czyli Jan Miś, urodzony w Polsce, wykształcił się w Niemczech, a pracował w wielu krajach. Przejechał kawał świata, nim po wojnie osiadł na stałe w Ameryce. Ale najbardziej były pasjonujące i kolorowe jego podróże przez tomy słowników i podręczników gramatyki.
Jest kostycznym, niezbyt komunikatywnym rozmówcą. Wypowiada się krótko, nie zdradza skłonności do - co byłoby usprawiedliwione , jak na specjalistę od kultur dalekiego Wschodu - do ozdobnych ceremonialnych oracji. Ożywia się na dobre tylko przy mówieniu o sprawach języków, to jest dla niego naprawdę temat sensacyjny.
Wtedy twarz mu łagodnieje i zdania się wydłużają.
Odwiedzam go dwukrotnie w ogromnym gmachu przy rogu 5 i 42 ulicy. Potem zaprasza mnie do swojego mieszkania w Westchester.
Przyglądam się jego masywnej, wysokiej sylwetce - mógłby być byłym mistrzem w podnoszeniu ciężarów lub miotaczem kul.
Jest klasycznym intelektualista, może nawet molem książkowym.
Profesor , bibliotekarz i lingwista w jednej osobie, jest równocześnie praktykiem i myślicielem. Kiedy jakaś instytucja ma do czynienia z jakimś zagadkowym lub nieznanym językiem, czy egzotycznym alfabetem, zwraca się z tym do Misia.
Ale poliglota nie zapomina nigdy, że język jest - a przynajmniej powinien być - jedynie " zewnętrznym wyrazem myślenia".
Stąd jego studia porównawcze, prace nad strukturami lingwistycznymi, badania kulturalnego zaplecza.
Jan uczy się nowego języka jakby pił wodę.
On sam wyznaje : mam na pewno łatwość do języków. Przede wszystkim jednak uczucie działa cuda : ja to po prostu kocham.
Dla mnie przedzieranie się przez nową, nie znaną jeszcze gramatykę jest największą przygodą. Ponieważ świat wkroczył w epokę wielkich podróży, intensywnego mieszania sie ludzkości, łatwości kontaktów między narodami, ogromnego zainteresowania nauką języków obcych, przeto korzystam z okazji, by wycisnąć z mistrza- lingwisty coś więcej.
edytowany przez le_diable: 09 sie 2013