Cześć. Napisałam krótkie opowiadanie, które muszę przetłumaczyć na francuski. Prosiłabym o sprawdzenie, czy jest dobrze.(tłumaczyłam nie dosłownie, ale załączam poslkie tłumaczenie, żeby było mniej więcej wiadomo o co mi chodziło):
Poranek, więzienie Alcatraz.
Cele. Więźniowie rozmawiajÄ…, inni leżą na pryczach albo czytajÄ… jakieÅ› stare gazety i ksiÄ…zki. Jedna z cel jest pusta. Albo i niezupeÅ‚nie. Na podÅ‚odze w kÄ…cie leży jakaÅ› postać. Po dÅ‚ugich czarnych wÅ‚osach można wywnioskować, ze to kobieta. Leży jakby w bezruchu. Gdyby nie powolne opadanie i unoszenie siÄ™ klatki piersiowej można by stwierdzić, ze nie żyje. Leży…
Åšrodek dnia.
Cele. Puste. Więźniowie wyszli na spacerniak cieszÄ…c siÄ™ sÅ‚oÅ„cem. Tylko w jednej celi leży ta sama kobieta, w tym samym miejsca. Strażnik puka w kraty zniecierpliwiony. Ona leży. BrzdÄ™k kluczy. Wchodzi do celi i zniecierpliwiony trÄ…ca jÄ… uchwytem broni. Odwraca jÄ… na plecy. Przerażenie. Tak, ogarnia go przerażenie. Dziewczyna, to byÅ‚a mÅ‚oda dziewczyna. Jej twarz. CaÅ‚a we krwi, rozkwaszony nos, zamkniÄ™te powieki, liczne siniaki i Å›lad po lince….cienkiej lince na szyi.
-Witam. – z cienia wyÅ‚ania siÄ™ postać. Nikt jej wczeÅ›niej nie zauważyÅ‚, zostaÅ‚a. Podchodzi do przerażonego strażnika powoli, ale pewnie. On. Próbuje być dzielny. Kieruje w jej stronÄ™ pistolet ale jego rÄ™ce siÄ™ trzÄ™sÄ…. Ona ma tak dziwnie ziemne oczy. – MówiÅ‚am, że nie tolerujÄ™ towarzystwa.
Śmiech. Trzask. Krew na ścianie. Dziewczyna, co z dziewczyną?
Stoi nad strażnikiem. Uśmiecha się, przechodzi prze jego ciało i wychodzi z celi. Wygląda na zadowoloną, tak.. zdecydowanie zadowoloną.
Wieczór
Więzienie. Korytarz. Zza rogu wychodzi ona. Z pistoletem w dłoni. Pewna siebie? Tak, zdecydowanie tak. Kroczy szybko. Drzwi. Naciska na klamki wszystkich drzwi jakby szukając wyjścia. Zamknięte. Nie uda się. Można ich wszystkich pozabijać, wytępić, zgnieść jak mrówki albo.. albo się poddać.
-Jest! Mam jÄ…! – nie wiadomo skÄ…d pojawia siÄ™ strażnik, celuje w niÄ…. – Odłóż broÅ„.
Ona. Uśmiecha się szyderczo i kręci przecząco głową. Kpi z niego.
-Natychmiast! – on, krzyczy. Jest nawet przystojny szkoda go zabijać.
Dziewczyna cofa się do tyłu. Uderzenie w tył głowy. Pada na posadzkę. Nad nią stoi inny strażnik z prętem w uniesionej dłoni. Uśmiecha się do kolegi.
Trafiony, zatopiony.
***
Matinée, geôle l”Alcatraz.
Cells. Réclusionnaires parlent, autres couchent sur peautres ou lisent quelques vielles presses et livres. Une cabanon est vague. Ou imparfaitement. A la plancher en coin couche quelque personnage. (Po dÅ‚ugich czarnych wÅ‚osach można wywnioskować, ze to kobieta). Elle gîte si, comme à immobilia. Cas ne se lever de poitrine on peut constate que elle ne vivre pas. Se leve...
L’après-midi.
Cells. Blanc. Réclusionnaires sortent dehors jouir de soleil. Seulement en une cabanon se leve la meme femme, dans la meme lieu. Le gardien impatient frappe à râper. Elle se leve. Zon de cles. Entre dans cabanom et impatient lui poignée de arme à feu. Il l'inversent sur elle en arrière. Horreur. Oui, embrasse lui l’horreur. La fille, c’ai ete jeune fille. Sa visage tout en sang, compact nez, fermes paupières, bleus et vestige câble.... guerlin sur la cou.
-Bonjour.- la personnage surgit d’ombre. Il n´y a personne qui lui voit, elle reste. Elle vient au garde lentement mais fermement. Il essaye d'être courageux. Il s'occupe un pistolet sur elle. Ses mains sont tremble. Son regard fixe est froid. - Je vous ai dit, que j'aime la solitude.
Elle éclate de rire. Fracas. Sang sur le mur. Silence. Fille. Que s'est produit avec cette fille?
Elle se tient au-dessus de lui. Elle sourit, passe par son corps et sort la cellule. Elle est satisfaisante, oui… très satisfaisant.
Le soir.
Le prison. Le couloir. Elle sort par derrière le coin. Avec un revolver en sa main. Elle est pleine d'assurance. Elle arpente rapidement. Portes. Elle pressent toute la poignée de porte. Elle essaye de s'échapper. Verrouillé. Il n'ira pas au loin bien. Elle peut les tuer tous, les apaiser comme des fourmis...ou les abandonner.
-Là elle est. Je l'ai. - Le garde apparaît de nulle part. Il visent à elle. Mettez de côté le pistolet!
Elle. Elle ricane et elle secoue négativement sa tête. Elle moquerie à lui.
-Maintenant! – il crie. Il est beau. C'est dommage elle doive le tuer.
Elle reculent. Coup sur le dos de la tête. Elle tombe sur le plancher. Un autre garde se tient au-dessus de elle avec une tige élevée dans sa main. Il sourit à son ami.
Fait.