Wydaje mi sie ze sens jest troszke inny : Ksiąze, usłyszawszy o tajmniczej i śpiącej piekności, udaje się do niej, skłąda jej pocałunek, który zdejmuje z niej/odwraca zaklęcie. Królewna Sniezka budzi sie i odjezdza na rumaku ksiecia/swego wybawiciela na jego dwór, opuszczając swoich towarzyszy.
Cos w tym stylu....:)