20 grudnia 2006 roku jest dniem, którego nigdy nie zapomnę. Była mroźna zima, zapadła już noc. Poszłam zrobić zakupy do sklepu obok mnie. Zostałam tam około godziny. Wychodząc, zdałam sobie sprawę, że moje klucze zniknęły. Zbliżyłam się do swojego samochodu i odkryłam ze zdumieniem, że były one na masce. Ruszyłam i wróciłam do domu. Podczas kiedy układałam rzeczy, światło się wyłączyło, nic więcej nie działało.
Szukałam mojej komórki w ciemności, kiedy nieznany hałas „zerwał mnie z miejsca;nóg”. Co się działo z tyłu domu?
Wyszłam, żeby zobaczyć i bałam się o moje życie, dostrzegłam cień blisko mojego auta, który powoli przesuwał się do mnie. Zobaczyłam go, zobaczyłam jego twarz. Jak mogłam zapomnieć taki obraz, ten horror? Miał oczy czarne, bez życia i kły, wyglądacjęce jak(dokładnie to oznacza "zastąpić,zamienić",ale nie wiem jak to przetłumaczyć)zęby szalonego psa z piekła.
Nie mogłam się więcej ruszyć, byłam sparaliżowana przez strach. Na szczęście prąd elektryczny powrócił i cień zniknął.
Nie wiem tylko jak przetłumaczyć to z "un chien fou sorti de l'enfer"-dosłownie czy nie.Ale reszta chyba w porządku.