może chodzi o mężczyzn, którzy mówią, że są za równouprawnieniem, ale nie godzą się żeby kobieta płaciła za obiad w restauracji?
a może o kobiety, które walczą niby o równouprawnienie, ale jak przychodzi do płacenia za wspólny posiłek, to nie sięgną nigdy do torebki?
myślę, że zależy od autora/autorki i jego/jej intencji.