co do francuskiego w szkołach: a mi się wydaje odwrotnie. jest po prostu za mało romanistów z uprawnieniami
a co do "romanistyki dla żółtodziobów""
Mnie ta kwestia niepokoi, więcej, wydaje mi się to trochę niedorzeczne. szczegóły poniżej:
w przypadku języków mało popularnych wszyscy mają mniej więcej ten sam poziom. a w przypadku filologii romańskiej, "tradycyjnej" i "nowej"
literaturoznawcza wiedza ucierpi może trochę, ale co z wiedzą gramatyczną? GO zaczyna sie dość wcześnie i prosta nie jest nawet jak się ten język zna.
poza tym, na filologiach języków trudniejszych czy mniej popularnych studenci dysponują niemal zawsze tą samą wiedzą i dostępem do niej, mają stawiane podobne wymagania. Ale jak na 1 roku są ludzi mający z francuskiego maturę, tacy, którzy go znają mniej lub bardziej oraz tacy, którzy się go nie uczyli ale wiedzą, że go kochają, to będzie niezły bałagan, bo jak tu postawić równe wymagania?
Jak myślisz, jakie będzie porównanie studenta 2 czy 3 roku "tradycyjnej filologii" ze studentem filologii, który dostając się na studia nie znał (nawet wcale) języka? Nie da się ukryć, że istnieje przepaść, której nie da się tak łatwo wyrównać. może na papierze będzie to prostsze, jednak różnice sprawności posługwania się językiem zostaną. przełoży się to w sporej mierze na różnice wiedzy absolwentów. tym bardziej w nowym, 3-letnim systemie, gdzie 1 student będzie pogłębiał od 1 roku posiadaną wiedzę, a drugi będzie ją dopiero przez ten rok nabywał? nie wspominając o różnicach między tymi, którzy mając maturę z francuskiego poszli na studia z tymi, którzy jej nie mają......masakra.
Jako konkluzję zdam pytanie, które i sobie zadaję - czy od "nowej" filologii będzie się wymagać mniej niż od "tradycyjnej"? jeśli tak, to nie widzę powodu, aby w ogóle czegokolwiek od kogokolwiek wymagać, skoro po filologii każdy dostaje taki sam dyplom.
Jeśli nie, to jestem ciekawy, jak uczelnie rozwiążą podstawowy problem - problem braku potrzebnych umiejętności, które w innych wypadkach sprawdza matura (stara, czy nowa) lub egzamin wstępny z języka.
Jeśli kogoś uraziłem to przepraszam, ale podobnie jak studiowanie medycyny wymaga znajomości biologii czy chenmii, tak studiowanie filologii wymagałoby znajomości języka - porównanie może górnolotne, ale za to ładnie obrazuje co mam na myśli