TŁUMACZ-co wybrać?

Temat przeniesiony do archwium.
Za niedlugo muszę podjąć decyzje co do wyboru studiów, od kilku dobrych lat na pytanie co chcę robić odpowiadałam zawsze "zostać tlumaczem. Jednak im bliżej podjęcia ostatecznej decyzji mam coraz więcej wątpliwości....
Od ponad 6 lat uczę się bardzo intensywnie języka francuskiego, miałam okazje uczyć się tego języka na kursie we Francji poza tym mam z nim stały konktakt znajomości we Francji wakacje tam spędzane, więc było dla mnie jasne, że chcę iść na romanistyke a następnie zostać tlumaczem. Jednak wiele osób jednak odradza mi ten pomysł mówiąc, że studia językowe to tak naprawde masa różnych przedmiotów, które w większości nie są łatwe a do niczego się nie przydają w zawodzie tlumacza. Spotkałam się również z opinią, że lepiej mieć konkretny "fach" w ręku a języki to narzędzie.
Jednak tak dlugo byłam przekonana, że romanistyka to moje "powołanie", że trudno jest mi siebie wyobrazić na innym kierunku studiów. Powoli staram się przkonywać do tej myśli przykładam się do nauki angielskiego (mój poziom to taki średniozaawansowany) i kontynuuje naukę hiszpańskiego.
Naprawde nie wiem co robić i jakie studia wybrać, mimo że pożegnałam się juz z romanistyką nadal chcę być tłumaczem bo języki to moja pasja. Myślę nad kierunkiem studiów bo skoro romanistyka to co? Zastanawiam się nad handlem zagranicznym a moze lingwistyka stosowana (ale to znow studiowanie jezykow).....Nie chcę rezygnować z marzeń, być może jest trochę naiwne ale jednak chciałabym je zrealizować.
Może podpowiedzcie mi jakie kierunki to dobra inwestycja by w przyszłości być tłumaczem?

ten wpis jest taki bez ładu i składu, wybaczcie
Na Twoim miejscu spełniałabym marzenia :). Może lingwistyka stosowana na UW, jeśli masz drugi język na odpowiednim poziomie? Myślę, że to byłby dobry wybór pod kątem przyszłej pracy tłumacza. A coś ekonomiczno-handlowego możesz zawsze rozpocząć jako drugi kierunek (wiedza z tego zakresu na pewno w pracy tłumacza mogłaby się przydać).

Witaj!
Polecam zacząć od wykonywania nieodpłatnych tłumaczeń, zdobędziesz wtedy cenne doświadczenie i zobaczysz, na czym naprawdę polega praca tłumacza. Uważam, że to jest bardzo ważne, bo potem możesz poczuć sie bardzo rozczarowana tym, że musisz wstawac o szóstej, masz czas na zrobienei termosu kawy, a potem migiem zasiadasz do tekstów i nie odchodzisz od nich do wieczora. I tak dzień za dniem, tydzień za tygodniem, miesiąc za miesiącem. A dlaczego? Bo inaczej nie zarobisz na siebie. Problem z tłumaczeniami tekstu leży w tym, że trzeba tłumaczyć bardzo dużo żeby móc z tego życ, i po prostu nie każdy ma predyspozycje/sie nadaje do tego rodzaju zawodu i sposobu życia, jaki poniekąd on wymusza.
Jeżeli chcesz być tłumaczem symultanicznym, to trochę inna sprawa.
Ja na szczęście w trakcie moich studiów zetknęłam sie z profesjonalnymi tłumaczeniami, i przekonałam sie, że chyba bym zwariowała, gdybym miała zostać tłumaczem słowa pisanego. Miałam kontakt z tłumaczeniami naukowymi, i to na prawdę nie dla mnie. Nie można dobrze przetłumaczyć, jeżeli nie rozumie się tekstu, a więc za ramieniem zawsze piętrzył mi sie stos książek z elektrotechniki/ fizyki/kosmonautyki (niepotrzebne skreślić :) A ja mechaniki nawet po polsku nie rozumiem, a co dopiero po francusku ;)
Z tłumaczeniami zwykłych ksiażek może być nieco lepiej. Ja zdałam sobie sprawę, że nie wytrzymam tego tempa w jakim trzeba pracować i prędzej znienawidziłabym francuski, niż przetłumaczyła 500-stronicową książkę w tydzień. I juz nie raz, gdy coś pisałam, to potrafiłam przez godzinę zsatanawiać się nad jednym zdaniem i składać je na 100 sposobów. Fajnie, kedy masz tyle czasu, ale kiedy masz 3 minuty, to już wcale nie jest tak wesoło. Tak więc czym prędzej pożegnałam sie z tą ewentualną ścieżką kariery :)
Absolutnie nie mówię tego, żeby Cie straszyć czy zniechęcić, tylko po to, żebyś nie budowała sobie obrazu, który może nie mieć za wiele wspólnego z rzeczywistością. Jeżeli bardzo czujesz, że to jest dla Ciebie, to uderzaj smiało!
Polecam też zarejestrowanie sie tu: http://forumtlumaczy.pl/index.php, gdzie informacje na temat Twojego wymarzonego zawodu możesz otrzymać z pierwszej ręki :)

Uważam, że wcale nie musisz iśc na romanistykę żeby zostać tłumaczem. Do tłumaczenia potrzebna jest bardzo dobra praktyczna znajomośc języka, a filologia uczy bardziej od strony formalnej, czyli językoznawczej. To może byc ciekawe, czasem przydatne, ale czy konieczne? Ja mówię: na pewno nie. Można być świetnym tłumaczem bez studiów filologicznych.
Musisz przekalkulować sobie dokładnie wszystkie plusy i minusy romanistyki/filologii i zobaczyć, co z tego wyjdzie. A jakie języki oprócz francuskiego rozważasz, jeżeli chodzi o tłumaczenia?
Moim zdaniem, bardzo przydatna jest wiedza z zakresu tłumaczeń technicznych i medyczno-bilologicznych. Najwięcej stawiam na medyczne.
Pamiętaj, nie poddawaj się, tylko pracuj :)
> Uważam, że to jest bardzo ważne, bo potem możesz poczuć sie bardzo rozczarowana tym, że
> musisz wstawac o szóstej, masz czas na zrobienei termosu kawy, a potem migiem zasiadasz do
> tekstów i nie odchodzisz od nich do wieczora. I tak dzień za dniem, tydzień za tygodniem,
> miesiąc
> za miesiącem. A dlaczego? Bo inaczej nie zarobisz na siebie.

Sytuacja tłumaczy nie jest szczególnie wesoła, ale jednak trochę lepsza niż wynikałoby z tego opisu. Jeśli konieczna jest praca od 6 rano do wieczora, to wiąże się to z min. jednym z poniższych powodów:
- za wolny proces tłumaczenia (z powodu perfekcjonizmu, czy też jeszcze za małych umiejętności tłumaczeniowych lub zbyt słabej znajomości języka),
- kiepska organizacja pracy (siadamy do komputera rano i siedzimy do wieczora - a w międzyczasie np. Facebook, częste sprawdzanie maila, różne telefony, strony internetowe itd.),
- za niskie stawki za tłumaczenie (z powodu obawy przed utratą potencjalnego zlecenia - a tymczasem po podwyższeniu stawek może okazać się, że pracujemy dwa razy mniej... za te same pieniądze. Oczywiście, łatwo jest tu przesadzić.)