A studia planujesz w Polsce czy we Francji?
Zeby plynnie mowic, to musisz mowic, choc ja doskonale wiem jak to jest, gdy znasz 3 czasy i ci sie wydaje, ze w zyciu sie tak nie porozumiesz, jasne ze sie porozumiesz. Mam dobra znajoma Chinke, ktora od lat jest we Francji i dalej niektorzy francuzi jej w stu procentach nie rozumieja, bo ma chinski akcent, w chinskim wiekszosc dzwiekow jest inna, maja problem z spolgloskami (nie mowiac o samogloskach), nie maja jak w jezykach europejskich typowych czasow - ja sobie w ogole nie wyobrazam jak oni maja trudno. I co : skonczyla studia, pracuje, rozmawia z ludzmi i ma wielu przyjaciol Francuzow, wiec chyba ja rozumieja :)
Z ta bierna nauka, to masz racje, im dluzej nie-mowisz, tym trudniej bedzie ci sie przelamac. Wiec jak zaczniesz teraz powoli nieskladnie mowic, to sama zauwazysz, ze robisz mniej bledow i mniej uwazasz co mowisz.
A bierna znajomosc jezyka przyda ci sie do czytania ksiazek, ale chyba chodzi o to, zebys umiala sie jeszcze porozumiec. Dobrze, ze wiesz w czym masz problem i teraz tylko od Ciebie zalezy kiedy zaczniesz mowic.
Niemowiac robisz sobie sama krzywde, bo tak naprawde to Francuza nie obchodzi czy kaleczysz jego jezyk czy nie, on ma cie zrozumiec i zalatwic to co chcesz. On sie nie bedzie zastanawial pol dnia czy dobrze wymowilas e :) Ja tak mialam na poczatku, jak zle cos powiedzialam pytajac sie o cos w okienku biletowym, to potem sie balam, ze znowu zrobie ten blad i sie bedzie ktos ze mnie smial, ze to takie proste, a ja nie wiem jak to powiedziec. Jedyna osoba, ktora sie tym interesowala, to ja, bo nikogo innego to nie obchodzi.
Mnie poniekad podbudowalo to jak po francusku mowia Azjaci, bo maja naprawde spory 'akcent' i wieksze trudnosci niz Europejczycy, a oni sie nie przejmuja, wiec dlaczego ja sie mam przejmowac :)
Co do wymowy.... ja mam poniekad skrzywienie zawodowe jesli chodzi o fonetyke, bo jestem filologiem (ale nie romanskim) i na poczatku zamiast uczyc sie gramatyki czytalam ksiazki odnosnie fonetyki francuskiego i bylam przerazona; potem sie wszystkich pytalam jakie e ma byc w tym wyrazie, czy dobrze wymawiam o, no i powiedzialam moim znajomym Francuzom, ze nie bede wymawiac slow z 'r', bo nie potrafie wymowic ich, a polskie jakies dziwne jest. :) Paranoja.
Potem zrozumialam, ze nie tedy droga. Dalej zwracam uwage na samogloski jak pisze jakies slowo, to w myslach staram sie je wymowic i zapamietac taka wymowe. Jak przychodzi do mowienia, to oczywiscie o wszystkim zapominam i mowie jednym czy dwoma odmianami e, ale wyobraz sobie, ze wszyscy mnie potrafia zrozumiec, a jesli nie - pytaja sie jeszcze raz, wiec mowie powoli o co mi chodzilo i sie dogadujemy.
R francuskie tez bylo moja zmora na poczatku i dziennie siedzialam i cwiczylam, choc mi nie wychodzilo i sie dolowalam. Teraz juz wymawiam po polsku, po prostu lzej i starajac sie imitowac francuskie i podobno czesto mi dobrze wychodzi, ale tak czy siak juz nie nie przejmuje.
Co mi pomoglo ... spotkanie osob z innych regionow Francji niz region paryski. Bo kazdy ma inna wymowe r, samoglosek i ja sie potem zastanawiam po co ja sie mecze, skoro oni i tak inaczej wymawiaja :)
I gdy sie nie staram, to mi wychodzi dobrze, wiec zapomnij o otwarych, zamknietych samogloskach i mow, mow, mow. Francuzi naprawde lubia, gdy sie do nich mowi po francuski i widza, ze sie starasz, a ze chca propagowac swoj jezyk, to nie beda cie zniechecac poprawianiem twoich ewentualnych bledow.
Jedz do Francji, sama zobaczysz, ze nie jest tak strasznie jak niektorzy opowiadaja :)