Paryż - bankomaty

Temat przeniesiony do archwium.
Mam prosbe do osob mieszkajacych w Paryzu lub znajacych to miasto: czy sa tam bankomaty Citybanku lub jakiegos innego polskiego banku, zeby moc wybierac pieniadze wplacone w Polsce bez prowizji? Jade na Erasmusa i musze gdzies konto zalozyc, by mi przesylali stypendium.
Slyszalam o Citybanku, ze ma bankomaty we Francji, ale mialy byc tez Dublinie, kolezanka teraz pojechala i ani jednego bankomatu nie ma, tylko wielka siedziba, wiec boje sie ze z Francja tez mogli naklamac. Prosze o pomoc, moze ktos byl na Socratesie w Paryzu albo mieszka tam odbiera pieniazki z Polski i wie...
Sugerowalbym zalozenie konta w banku francuskim. Za wyplacenie pieniedzy w bankomacie z konta w innym kraju zazwyczaj pobiera sie 3 euro (kiedy wyjezdzalem rok temu wyjatkiem byla tylko specjalna lokata dla mlodych ludzi w BZ WBK). Poza tym przy kazdej wplacie stypendium na twoje polskie konto bedzie pobierana prowizja i bedziesz musiala czekac na pieniadze ok tygodnia.
Powodzenia w Paryzu
Dzieki wielkie, juz jestem w Paryzu zaraz zakadam sobie konto w banku francuskim, mam wielki problem, nie moge znalezc taniego mieszkania/pokoju.problem jest nie tyle ze znalezieniem oferty ale wygraniem castingu, do ktorego staje ponad 40 osob (min. tyle chetnych przypada na jedna oferte wynajmu).jestem zdesperowana jutro,najpozniej pojutrze musze sie wyprowadzic z obecnego, tymczasowego lokum...moze znasz kgoos kto by mogl wynajac/dzielic pokoj lub kawalerke cokolwiek...juz probowalam akademikow(jeszcze w polsce), interenetu, ogloszen w kosciolach...za duzo chetnych zawsze sie znajdzie ktos lepszy niz sympatyczna Polka(wyrazenie pejoratywne we Francji)
Czesc,

Piszesz, ze Polka to wyrazenie pejoratywne we Francji...Czy to znaczy, ze zle nas postrzegaja? Odczuwasz niechec lub traktowanie Ciebie z gory? Bede wdzieczna za odp., poniewaz interesuje mnie, jak jestesmy odbierani w tym kraju...

Pozdrawiam.
Francuzi wszytkich obcokrajowcow traktuja z gory.klasyczny przyklad: gdy mowisz do nich po angielsku oni odpowiadaja po francusku....nawet jesli znaja angielski!!
I to chyab nie tylko dotyczy Polakow, bo ja w Paryzu mam wiekszosc znajomych z Anglii i USA i oni mowia to samo!!! Francuzi po prostu nie sa sympatyczni!
a tu sie z toba nie zgodze. mielismy duzo smiechu w te wakacje bo z kilkoma osobami nie-francuzami jak tylko zagadywalismy francuzow po FRANCUSKU to oni odpowiadali po angielsku, a my znowu po francusku... i to wcale nie chodzi o to ze mowilismy zle, bo naprawde paru z nas swietnie gadalo... po prostu francuzi chyba sie zmieniaja, a my powtarzamy KLASYCZNE stereotypy
tylko, ze ja jestem w paryzu i mam takie sytuacje dosc czesto, wiec to na pewno nie jest tylko powtarzany przeze mnie stereotyp. ale na pewno jest to z mojej strony duze uproszczenie, bo oczywiscie spotykam rowniez francuzow, ktorzy mowia po angielsku:))pozdrawiam
A w ktorej czesci Paryza jestes, bo ja akurat tez tutaj mieszkam i nie mam takich problemow... Dlugo jestes w Paryzu, czy to tylko pierwsze wrazenia.

Stereotypy stereotypami, a realia realiami.

Teoretycznie Polacy tez sie duzo ucza jezykow, ale jak przychodzi co do czego, to sie nie okazuje tak idealnie.

Francuzi sa bardzo przeczuleni na punkcie swojego jezyka, ale to nie znaczy, ze nie znaja innych jezykow. Znam wielu Francuzow i Francuzki zarowno z Paryza jak i prowincji i tak jak w Polsce, ludzie powyzej 40-tki czesto po angielsku mowia slabo, natomiast mlodsi - coraz wiecej i czesciej ucza sie tego jezyka, zwlaszcza, ze popkultura jest takze we Francji obecna i tez slucha sie amerykanskich zespolow i oglada angielskie filmy.

Francuzi maja ta zalete, ze jesli oni sie ucza angielskiego np. rok, to juz przelamuja bariere mowienia, choc nieskladnie i z duzym akcentem, to sie nie boja mowienia, tak bardzo jak my - Polacy, ile razy ktos po 5-ciu latach nauki angielskiego nadal sie boi rozmawiania i stara sie uniknac bledow - poprzez niemowienie.

Ogolnie, Francuzi angielski znaja, akcent maja i na pewno nie jest tak tragicznie jak sie mowi. Wiec Francuzi znaja angielski tak jak Polacy i nie ma co narzekac. Jesli chce sie mieszkac we Francji, trzeba znac francuski, tak samo, jak chce sie mieszkac w Polsce - trzeba znac polski.
Piszesz, ze Francuzi sa przeczuleni na punkcie swojego jezyka..Co masz na mysli?
Ja chce pojechac do Francji i nauczyc sie tam jezyka. Aby nabrac plynnosci, trzeba przelamac bariere i mowic nawet z bledami,nie bac sie i mowic, mowic i jeszcze raz mowic!(zreszta sama pisalas, ze Francuzi mowia po angielsku i nie przejmuja sie, ze moga robic bledy)W taki sposob bardzo szybko czlowiek uczy sie jezyka, ale co wazniejsze potrafi sie wyslawiac. Czy to znaczy, ze jezeli bede kaleczyla ich jezyk, to beda na mnie krzywo patrzec? Kiedy ja czasami spotykam obcokrajowcow, ktorzy mowia ze strasznymi bledami, to nie patrze krzywo, a raczej podziwiam ich, ze podjeli sie nauki tak trudnego jezyka i nie boja sie mowic, mimo bledow. Czy moge liczyc na takie same traktowanie ze strony Francuzow?
Francuzi sa przeczuleni na punkcie swojego jezyka- uważaja iz tak wspanialego i pięknego języka żaden cudzoziemiec nie jest w stanie w pełni opanować ,
z wyrozumieniem patrzą na błedy językowe i z zasady ich nie poprawiają.
Czyli nie ma się czego obiawiać, tylko gadać, czytac oglądać TV itd itp.
Jest plus w tym, ze niektorzy Francuzi uwazaja swoj jezyk za tak trudny, ze nie da sie go opanowac, bo mozna do woli robic bledy :) Ale sprobuj im powiedziec jak jest po polski: merci, excuse-moi i salut; to szybko zmieniaja zdanie :)

A tak na powaznie, z tym przeczuleniem mialam na mysli to, ze staraja sie zachowac czystosc jezyka, maja wiele wlasnych slow na anglicyzmy i choc na poczatku mnie smieszyly te ordinateur, baladeur; to teraz to doceniam. Powoli moda na angielski sie dostaje do przeroznych mediow, ale o swoj jezyk dbaja, to trzeba przyznac. A w Luwrze opisow po angielsku przy obrazach i eksponatach nie uswiadczysz - trzeba sie nauczyc francuskiego i tyle. Ale to moze wyjsc tylko na dobre.

Nie masz sie co obawiac tego, ze beda cie poprawiac czy udawac, ze nie zrozumieli. We francuskim wymowa jest b. wazna, ze wzgledu na podobne slowa i rozne samogloski na przyklad (co dla polskiego ucha poczatkujacego uczacego sie jest b. trudne), ale chocbys strasznie kaleczyla, to zrozumieja.

Zwroc uwage tez na to, ze Francja to b. turystyczny kraj i oni sa do turystow przyzwyczajeni poniekad. Wiec i obce jezyki im sie przydaja, choc nawet jesli opanowane w podstawie. A jak jezykow nie znaja, to turysci sie mecza z francuskim, wiec tez sa przyzwyczajeni.

Zeby nie bylo, to nie jest tak pieknie, ale z tego co ja widze, to na pewno sa otwarci na osoby, ktore probuja choc kilka slow po francusku powiedziec.

Jesli chcesz sie nauczyc jezyka, to musisz sie przelamac, bo robic bledy bedziesz. A nie ma sensu nauka lat 10 bez mowienia i pelna strachu, ze zaraz sie pomyli rodzajnik. Totalne zanurzenie w jezyku, nawet jak za wiele nie bedziesz mowic na poczatku, to przez same przyzwyczajenie sie do tego, ze napisy w sklepach, restauracjach sa po francusku, ze gazety, telewizja, rozmowy w autobusie sa po francusku - to duzo daje, bo sie pewniejsza robisz.

Jesli telewizja to razem z napisami - prawie wszystkie stacje francuskie je maja, nawet do wiadomosci.

Nikt na Ciebie nie bedzie krzywo patrzec jak zle cos wymowisz i odmienisz. Nie mysl takimi kategoriami. Po pewnym czasie sama sie zdziwisz, ze zaczynasz dobrze wszystko mowic, choc na poczatku Ci sie beda mylic wszystkie osoby i slow Ci bedzie brakowac. Jak ci zabraknie - wymyslaj definicje do tych slow i mow, nawet jak cie nie sluchaja ;)

Francuzi sa oczywiscie rozni, ale jak zaczelam sie w koncu lamac i mowic moja wersja francuskiego, zamiast angielskiego, to az sie zdziwilam, ze nikt mnie nie poprawial, choc plotlam glupoty. I dalej plote, ale co z tego. Wole tak robic niz siedziec w kacie i sobie spokojnie ulozyc zdanie cwiczac odpowiednio wszystkie litery do wymowienia.

Nie boj sie mowic, bo jedyna przeszkoda to Twoj strach, a Francuzi jak cie nie zrozumieja, to sie spytaja jeszcze raz i sie domysla.
Dziekuje za odpowiedzi.

Mam zamiar nauczyc sie tak jezyka, aby plynnie sie wyslawiac, w kazdej sytuacji i moc rozpoczac studia bez stresu na wykladach, ze ktos mnie o cos zapyta, a ja nie bede potrafila odpowiedziec. Dlatego tez postanowilam, ze tym razem bede mowila, kiedy tylko nadarzy sie okazja bez wzgledu na bledy. Napisalam 'tym razem', gdyz popelnilam straszny blad uczac sie angielskiego. Godzinami siedzialam i uczylam sie tego jezyka, jednak nigdy nie bralam udzialu w dyskusjach, a jak juz musialam cos powiedziec, to najpierw 5 razy w glowie ukladalam sobie tekst, aby byl poprawny gramatycznie. Efekt jest taki, ze znam switnie angielski biernie, a z mowieniem troche gorzej, a przeciez to wlasnie plynne wyslawianie sie jest najwazniejsze.

A czy jak mowisz, to starasz sie rozrozniac 'e' i 'o' otwarte i zamkniete? I czy wymawiasz 'r' polskie czy francuskie...
A studia planujesz w Polsce czy we Francji?

Zeby plynnie mowic, to musisz mowic, choc ja doskonale wiem jak to jest, gdy znasz 3 czasy i ci sie wydaje, ze w zyciu sie tak nie porozumiesz, jasne ze sie porozumiesz. Mam dobra znajoma Chinke, ktora od lat jest we Francji i dalej niektorzy francuzi jej w stu procentach nie rozumieja, bo ma chinski akcent, w chinskim wiekszosc dzwiekow jest inna, maja problem z spolgloskami (nie mowiac o samogloskach), nie maja jak w jezykach europejskich typowych czasow - ja sobie w ogole nie wyobrazam jak oni maja trudno. I co : skonczyla studia, pracuje, rozmawia z ludzmi i ma wielu przyjaciol Francuzow, wiec chyba ja rozumieja :)

Z ta bierna nauka, to masz racje, im dluzej nie-mowisz, tym trudniej bedzie ci sie przelamac. Wiec jak zaczniesz teraz powoli nieskladnie mowic, to sama zauwazysz, ze robisz mniej bledow i mniej uwazasz co mowisz.

A bierna znajomosc jezyka przyda ci sie do czytania ksiazek, ale chyba chodzi o to, zebys umiala sie jeszcze porozumiec. Dobrze, ze wiesz w czym masz problem i teraz tylko od Ciebie zalezy kiedy zaczniesz mowic.

Niemowiac robisz sobie sama krzywde, bo tak naprawde to Francuza nie obchodzi czy kaleczysz jego jezyk czy nie, on ma cie zrozumiec i zalatwic to co chcesz. On sie nie bedzie zastanawial pol dnia czy dobrze wymowilas e :) Ja tak mialam na poczatku, jak zle cos powiedzialam pytajac sie o cos w okienku biletowym, to potem sie balam, ze znowu zrobie ten blad i sie bedzie ktos ze mnie smial, ze to takie proste, a ja nie wiem jak to powiedziec. Jedyna osoba, ktora sie tym interesowala, to ja, bo nikogo innego to nie obchodzi.

Mnie poniekad podbudowalo to jak po francusku mowia Azjaci, bo maja naprawde spory 'akcent' i wieksze trudnosci niz Europejczycy, a oni sie nie przejmuja, wiec dlaczego ja sie mam przejmowac :)

Co do wymowy.... ja mam poniekad skrzywienie zawodowe jesli chodzi o fonetyke, bo jestem filologiem (ale nie romanskim) i na poczatku zamiast uczyc sie gramatyki czytalam ksiazki odnosnie fonetyki francuskiego i bylam przerazona; potem sie wszystkich pytalam jakie e ma byc w tym wyrazie, czy dobrze wymawiam o, no i powiedzialam moim znajomym Francuzom, ze nie bede wymawiac slow z 'r', bo nie potrafie wymowic ich, a polskie jakies dziwne jest. :) Paranoja.

Potem zrozumialam, ze nie tedy droga. Dalej zwracam uwage na samogloski jak pisze jakies slowo, to w myslach staram sie je wymowic i zapamietac taka wymowe. Jak przychodzi do mowienia, to oczywiscie o wszystkim zapominam i mowie jednym czy dwoma odmianami e, ale wyobraz sobie, ze wszyscy mnie potrafia zrozumiec, a jesli nie - pytaja sie jeszcze raz, wiec mowie powoli o co mi chodzilo i sie dogadujemy.

R francuskie tez bylo moja zmora na poczatku i dziennie siedzialam i cwiczylam, choc mi nie wychodzilo i sie dolowalam. Teraz juz wymawiam po polsku, po prostu lzej i starajac sie imitowac francuskie i podobno czesto mi dobrze wychodzi, ale tak czy siak juz nie nie przejmuje.

Co mi pomoglo ... spotkanie osob z innych regionow Francji niz region paryski. Bo kazdy ma inna wymowe r, samoglosek i ja sie potem zastanawiam po co ja sie mecze, skoro oni i tak inaczej wymawiaja :)

I gdy sie nie staram, to mi wychodzi dobrze, wiec zapomnij o otwarych, zamknietych samogloskach i mow, mow, mow. Francuzi naprawde lubia, gdy sie do nich mowi po francuski i widza, ze sie starasz, a ze chca propagowac swoj jezyk, to nie beda cie zniechecac poprawianiem twoich ewentualnych bledow.

Jedz do Francji, sama zobaczysz, ze nie jest tak strasznie jak niektorzy opowiadaja :)
Adel ma rację- to bardzo mądry post- rzeczywiście do porozumienia się w podstawowym wymiarze wystarczy kilka czasów i 8[tel]słow, co dość łatwo opanować.I trzeba gadać, gadać, gadać...
Jeżeli Ci nie wychodzi r francuskie, to wogóle nie warto sobie nim zwracać głowy, miliony Francuzów go nie wymawia zwlaszcza południowcy.
Po za tym warto:
-uczyć się na pamięć wierszy i piosenek francuskich - śpiewać i gadać głosno- łapiesz w ten sposób zwroty i akcent zdaniowy, kt, wynika z rytmu,
-oglądać w kółko filmy , dzienniki Tv franuskie - za pierwszym razem rozumiesz nie wiele, za 3-4 prawie wszystko.
trzy problemy z Franuzami:
- oni z zasady nie starają się mówić wolno i waraźnie do cudzoziemcow - trzeba poprosić,
- spotyka się wielu ludzi mówiących pięknym i bogatym językiem - początkowo trudno ich zrosumieć; też mozna poprosić by warazali się prościej.
- z zasady nie poprawiają błedów językowych, nawet na prośbę.
A poza tym Francuzi podświadomie zdają sobie sprawę , że Franuski nie jest już dawno językiem światowym i każdy , kto probuje nim mówić jest mile widziany
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Kultura i obyczaje

 »

Życie, praca, nauka