Farmer zabił się ze strachu przed alterglobalistami
Bojówki walczące z genetycznie modyfikowanymi uprawami są bezkarne. Niszczą pola i zastraszają rolników
Prokuratura w Cahors na południowym zachodzie Francji wszczęła dochodzenie w sprawie samobójstwa plantatora transgenicznej kukurydzy. Mężczyzna powiesił się na kilka godzin przed manifestacją, jaką na jego polu zamierzali urządzić alterglobaliści protestujący przeciwko uprawom tego typu.
Do tragedii doszło w niedzielę, kiedy tzw. kosiarze ochotnicy wkroczyli na plantacje w wielu regionach Francji. Ta nieformalna grupa o zmiennym składzie, dowodzona przez byłego kandydata na francuskiego prezydenta José Bové, stanowi rodzaj bojówki przeciwników upraw OGM (organizmów genetycznie modyfikowanych). Akcja wyrywania kukurydzy, kolejna już w ostatnich miesiącach, miała zmusić rząd do cofnięcia zgody na sadzenie OGM przez coraz liczniejszych francuskich farmerów.
Niszczą uprawy... i ludzi
Claude Lagorce, 48-letni ojciec czworga dzieci, został zawiadomiony przez "kosiarzy ochotników", że na jego parceli koło Girac odbędzie się protest. Zadzwonił do żandarmerii. Uprzedził, że jeśli go nie ochronią, targnie się na życie. Przy drzewie, na którym się powiesił, znaleziono ulotkę alterglobalistów z wezwaniem do manifestacji na jego polu.
-Nie ma wątpliwości. To było samobójstwo - oświadczył zastępca prokuratora Cahors Remi Coutin. Dodał, że dochodzenie powinno wykazać, czy na desperacką decyzję farmera nie miały wpływu "czynniki zewnętrzne". Manifestację (odwołaną nawieść o tragedii) przygotowywała m.in. Konfederacja Chłopska -związek zawodowy hołdujący metodom wczesnej Samoobrony.
Delegat Konfederacji Patrice Vidieu zapewniał przedwczoraj przed kamerami telewizji, że uczestnicy akcji nie chcieli napiętnować Lagorce'a za uprawianie OGM. -Nie chcieliśmy oskarżać farmera, tylko system, który go do tego zmusił -przekonywał Vidieu.
Największy związek francuskich farmerów FNSEA twierdzi jednak, że rolnik z Girac - choć postępował zgodnie z prawem - prawdopodobnie nie mógł znieść myśli, że alterglobaliści "za karę" zniszczą jego uprawy. Związek farmerów nie obarcza "kosiarzy" odpowiedzialnością za śmierć Lagorce'a. Przyznaje jednak, że są całkowicie bezkarni, więc pozwalają sobie na coraz więcej. - Domagamy się, by zaprzestali niszczenia upraw i zastraszania plantatorów OGM. Od rządu oczekujemy wymuszenia respektu dla prawa - apelował sekretarz generalny FNSEA Dominique Barrau.
Chłopski alterglobalista
Ministrowie ekologii i rolnictwa przesłali kondolencje rodzinie zmarłego. Przypomnieli, że prawo dotyczące OGM zostanie zmienione jesienią. Obecne przepisy, niedostosowane do dyrektyw UE, zezwalają na uprawę roślin transgenicznych. Zasiewy takiej kukurydzy stanowią dziś 0,75 procent całej powierzchni upraw tej rośliny we Francji.
Władze określają czyny "kosiarzy ochotników" mianem wandalizmu, ale rzadko decydują się na stanowcze kroki. W niedzielę w departamencie Harault na oczach żandarmów 200 osób równało z ziemią pole kukurydzy. Był wśród nich José Bové. -Nasza akcja będzie kontynuowana do skutku - zapowiedział słynny "chłopski alterglobalista", który może uchodzić za wzór bezkarności. Sam kilkakrotnie był skazywany za wandalizm, ale nigdy w całości nie odbył kary więzienia. - Nie będę się ukrywał, pójdę siedzieć, ale walki nie przerwę nawet zza krat -zapowiada Bové.
GRZEGORZ DOBIECKI z Paryża