Nie wiem jak sie sprawy maja jesli chodzi o emmaius w Marsylii ale zam emmaus w Pau i uwazam ze to syf. Plusem bylo to ze kompletnie sie nami nie interesowali w dni wolne i mozna byo stopem pojezdzic.
Natomiast wyzywienie( zgnily smioerdzacy ryz 3 dni sie był, mieli zasade ze nic nie moglo sie zmarnowac bo w Afryuce głoduja a słowo gaspillgae -marnotrastwo było ich ulubionym.
Ponadto mieli siec zasad typu nie zostawiaj rzeczy w pralce w sobote bo we wtorek wyladuja na sprzedazy w ich lumpkesie
Jesli chodzi o szefostwo to margines społeczny jakies narkomani alkoholicy itp..
Byłem tam nie cały miesiac ale sporo sioe dowiedziałem, bo szefostwo mysli ze skoro polacy to tak sredniio rozmumieja i pozwalaja sobie naprawde na wiele
bYŁ NAWET CHŁOPAK francuz- ktort w emmausie był na resocjalizacji czytaj ZA KARE!!! Fakt ze nie mogl chyba wyhcodzic z kampu jak my wolontaire i wybierac sobie pracy .
.Plusem jest to ze mozna udawac ze sie cos robi bo teksty w stylu udawaj ze cos robisz sa na porzadku dziennym...O tej organizacji mozna by napisac naprawde bardzo złego.
Po za tym na emmausie był brud niewyobrazalny. Zwierzeta psy i koty czesto zaniedbadne łaziły po pomieszczeniach a czasem i stołach gdzie przygotowywało sie posilki.
Wogole to było jakies jedno wielkie wysypisko smieci z płonacymi stosami.
Osobiscie myslalem ze tak musi wygladac wolontariat zanim rok pozniej wyjeschałem do organizacji Johna Bosta.
To nie ma nic wspolnego z kosciolem katolickim bo prezrewatywy na kampie rozdawali kto chcial to brał.