a ja bym chciała.....

Temat przeniesiony do archwium.
Tak sobie teraz myślę, jak ja zadzdroszczę tym ludziom, którzy mają w tygodniu 18 godz francuskiego, albo co najmniej 6.... Jak ja bym tak chciała!!!! Niestety, jestem w LO, gdzie uczą tego języka tylko od podstaw ( tylko 2h we tyg.), na lejkcjach sie nudzę a moja Madame jakoś nie kwapi się dawać mi dodatkowych zadań. Ratują mnie tylko prywatne lekcje ( 4 razy w tygodniu, daje to w sumie 6 godz zegarowych- ale mi jest mało!! ). Jakbym w szkole miała tyle godzin to bym skakała z radości!! Bo to moja pasja, pasja życia!
kotku witaj w klubie, a moja to nawet mi dala do zrozumienia,ze pomagac to ona nie moze bo to nie jej sprawa- wyrabia godziny i tyla ja to wszystko obchodzi... a ja chce stuidowac romanistyke... :/
Moja to jest naprawdę śmieszna a zarazem tragiczna..... Jak patrzę jak szuka po swoich przepastnych kieszeniach czy szufladach, -"Ach, gdzie ja to włożyłam, te zadania dla ciebie, przecież gdzieś tu były..."- to skręcam się ze śmiechu i traktuję jak najlepszy feuillton ( tytuł- "Wesołe manewry Madame"). Dochodze do wniosku, że najważniejszę, żeby mi nie przeszkadzała w mojej pasji- też myślę o romanistyce... A tak a propos, bierzesz udział w tegorocznej olimpiadzie francuskiego? Ja już mam to szczęście, że Madame mnie chociaż zgłosiła!
biore ale co mi po tym... kurde... ja i tak nie zdam... po kiego ja sie na te romanistyki pcham skoro ,nawet jezeli sie dostane to i tak mnie wywala... pisze nawewt bo to malo prawdopodobne... ja nie jestem odporny na stres...niesety....
:(
Witam! Też się wybieram na romanistyke i ja i moja "Madame" wiemy to od początku mojej szkoły średniej ale jakoś zbytnio nic nie robiła żeby mi w tym pomóc. Teraz gdy się zbliża maturka nagle zaczęła mnie gnębić o wszystko nawet o rzeczy których ja jeszcze nie przerabiałam. Jedno co mnie może uratować to to że sama w domu dużo pracuje.No i jeszcze wakacyjny wyjazd do Francji też dużo mi dał.
Ja mam tak samo 2 godziny francuskiego.. porazka jednym słowem.. w gimnazjum tez nie było kolorowo.. więc chodzę na korepetycje do mojej nauczycielki z podstawowki i powiem, że jestem bardzo zadowolona..i juz w pierwszej klasie zaczęłam, żeby nietylko zdać dobrze maturę, ale żeby też poradzić sobie na studiach jak coś potem. A co do olipiady nauczycielka nic nie mówiła o niej.. i jakoś się nie kwapi, żeby powiedzieć, a lekcje są tak prowadzone, że szkoda gadać.. ale mam nadzieję, że przez to nie zrezygnuję a wręcz się zmotywuję :)
bo ja rezygnuje, mam dosyc tych dizwnych uwag,ze niby sie nei ucze ,mowie sobie w myslach "czy ty kobieto wiesz ile ja czasu posiwecilem, ile ksiazek przeorobilem ile gramy wkulem, a ty mi tu za przeproszeniem pierdzisz jakies dyrdymaly ze sie nie ucze" wez lepiej sie za sprawdzanie zeszlomiesiecznych klasowek ty FEMME! a co :P
A ja mojej Madame dałam tegoroczną maturę do sprawdzenia ( zapytałam się jej , czy mam jej dać, bo całą zrobiłam, a ona , że tak, tak). Nawet odsłuch mi dała, ale oczywiście musiałam ją o to poprosić, bo sama nic nie zrobi...Nie ma inicjatywy, ale już mnie to nie dziwi. Teraz trzyma mi te pracę już trzeci tydzień.... Osłabiające!
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Nauka języka

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia