Jest taka cudna pani,
Jej twarz i koi mnie,i rani ;
Z rzadkiego znam ją widywania, Lecz będę ją kochał do skonania.
Każdym uśmiechem, ruchem, gestem,
Słowem rzuconym, szat szelestem
Przywodzi mnie do opętania :
Będę ją kochał do skonania.
Doznawszy czarów tych potęgi,
Jurysta spaliłby swe księgi ;
Choć i mnie prawo jej zabrania,
Będę ją kochał do skonania.
Gdybym ja wszakże wziął w ramiona,
Czy boskość w niej ucieleśniona
Dozna uszczerbku lub skalania,
Gdy chcę ją kochać do skonania.
I gdybym nawet, powiem szczerze
Wiecznie miał pozostawać w sferze
Moich próśb i jej odmawiania-
Byłbym ja kochał do skonania.
Gdy w sercu strzała utkwi drżąca,
Miłość nam świat spod stóp wytrąca,
Lecz niech i przepaść mnie pochłania,
Ja będę ją kochał do skonania.