piersza wizyta we francji- co Was urzeklo?

Temat przeniesiony do archwium.
bylam we francji pod koniec gimnazjum i bardzo mi sie spodobala ... wolnosc :)
tam kazdy ubiera sie jak chce, nie komentuja wygladu, dziewczyny sa pewne siebie, w sensie swiadome swoich wartosci
zupelnie inaczej niz u nas

a u Was?

p.s. prosze nie burzcie moich wspomnien wpisami w stylu: ze wcale tak nie jest, ze tam obgaduja itd

rozmarzmy sie :)
hmm, troche mi się nie podoba to ograniczenie: nie piszcie, że obgadują bo zburzycie moje cudowne wyobrażenie o pięknych, mądrych i eleganckich Francuz(k)ach;))))

a na serio... tu i tu się obgaduje, i w PL i we FR są wredne żmije, tylko może tutaj mają więcej zdolności żeby się z tym kryć;) co do swobody i pewności siebie, to chyba nie miałam szczęścia, bo najbardziej pewną siebie osobą w moim otoczeniu jest Niemka;) swoboda, chyba obyczajów, bo w relacjach międzyludzkich Francuzi są mocno średni;) przynajmniej tych co ja znam, ale uogólniać też nie można... nie jest źle:)

przepraszam, jeśli odpowiadam zjadliwie, ale jestem w czasie sesji... i padam, a chciałam Ci odpowiedzieć i lekko jednak "podburzyć" wyobrażenia:) bo, nobody is perfect:)
Hmm, zgodze sie z sooto, bo Francja nie jest taka idealna jak Ci sie wydaje. Chcialas samych pozytywow, ale to moga Ci powiedziec tylko osoby, ktore tutaj byly przejazdem. Ja z perspektywy kogos, kto tu mieszka powiem Ci, ze Francja to jak kazdy inny kraj jest i piekna i brzydka, a Francuzi i mili i nieuprzejmi.

Wnioskujac z Twojego nicku masz 18 lat, wiec jeszcze sporo przed Toba, w tym wieku sie latwo wszystko idealizuje. Ale coz, uroki mlodosci, ciesz sie tym optymizmem jak najdluzej :)

A co do tematu: moja pierwsza wizyta we Fr - to wielki zachwyt tym, ze Francuzki takie modne, ze uliczki takie urocze, ze jedzenie takie dobre i ze strasznie smiesznie mowia Ci Francuzi. Potem przychodzi codziennosc zycia we Francji i czlowiek sie za bardzo nie zachwyca niczym (no moze poza Polami Elizejskimi przed Swietami czy smieszna niebieska obecnie Wieza Eiffla)

Ech, ale kazdy pobyt w Prowansji przypomina mi te poczatkowe zachwyty, bo poki sie tam (moze) kiedys nie przeprowadze, to wlasnie ta "moja" Prowansje bede idealizowac, tak jak Ty ogolnie Francje. Bo w Prowansji jest zawsze cieplo, zawsze swieci slonce, ludzie sa przemili, nikt sie nie spieszy, a zycie jest przeurocze :)
A ja odwołam się do mojego drugiego pobytu (w czasie pierwszego miałam bodajże 11 lat i poznałam tylko muzea paryskie...)- czyli do wymiany licealnej w czasie protestów przeciwko CPE.
No i powiem, że w całym tym kraju urzekła mnie jedna rzecz (skoro mamy pisać tylko o pozytywach)- wielkość biblioteki szkolnej w liceum, w którym byłam. Naprawdę godna pocziwu. A jak ładnie urządzona i dobrze zaopatrzona...
TO jest moje najbardziej pozytywne (szczerze mówiąc jedyne pozytywne) wspomnienie z Francji.
No może jeszcze to, że koło fabryki witraży ścieżka była wysypana zamiast kamykami odłamkami szkła.
Hej. Po przeczytaniu paru powyzszych wpisów pomyślałam, że chętnie dorzucę kilka moich wspomnień i refleksji, mimo, że nie jestem tak doświadczona w obcowaniu z Francją i Francuzami na codzień jak choćby Jinelle, ale przecież tematem są wrażenia z pierwszej podróży do Francji.
Ja jadąc tam byłam głównie nastawiona na zwiedzanie ogromnych muzeów i obcowanie z wielkimi dziełami sztuki, na które, jak wiadomo, można się tam natkąć niemal na każdym kroku, a dla zapalonego miłośnika sztuki to wielkie marzenie i istny raj :). I owszem, zwiedzałam te muzea, zachwycałam się do woli dziełami sztuki (choć tak wiele zostało mi jeszcze do zobaczenia), jednak tym co najbardziej mnie zaskoczyło i zostało mi najdłużej w pamięci byli ludzie! Było to coś zupełnie niesamowitego, nigdy wcześniej nie myślałam, że mentalność Francuzów może być tak różna od mentalności Polaków, bo przecież jesteśmy w jednej Europie, jednym kręgu kulturowym, na jednym kontynencie, a wg mnie różnica jest ogromna i najbardziej widoczna w życiu codziennym.
Początkowo nawet wydawało mi się to jakieś podejrzane, że ludzie na ulicy są tacy mili, uśmiechają się do siebie, pozdrawają, a przecież działo się to w ponoć największym skupisku zadufanych snobów i gburów - Paryżu. Nie wspominając o mężczyznach, którzy wykorzystywali każdą okazję do choćby małego flirtu (a nic tak jak flirt nie podkreśla smaku życia ;)). Pamiętam też, że codziennie z niedowierzaniem patrzyłam na sprzedawców w piekarniach i innych drobnych sklepach, którzy z takim optymizmem cały dzień stali za ladą i uśmiechali się do klientów - zawsze wtedy przypominały mi się gburne, skwaszone panie w polskich sklepach - szalony kontrast. Takich sympatycznych sytuacji pamiętam bardzo wiele, chociażby samo to, że wszyscy Francuzi, z którymi miałam do czynienia bardzo cierpliwie i z dużą życzliwością starali się porozumiewać ze mną po angielsku ( wówczas jeszcze nie znałam francuskiego prawie wcale) mimo, że większość z nich nie mówiła zbyt dobrze. Oczywiście wiem, że Francja nie jest idealna i są też wredni i nieżyczliwi Francuzi, jak w każdym kraju - ludzie są różni, może po prostu miałam szczęście, że spotykałam głównie tych sympatycznych i szarmanckich, a może po prostu z Francuzami trzeba umieć się obchodzić ;). Ja w każdym bądź razie, z pierwszego wyjazdu do Francji nabardziej zapamiętałam właśnie tych wspaniałych ludzi. Pozdrawiam
Syszałam wiele na temat Francuzów, zwłaszcza tego że sa nieuprzejmi itp. itd., a będąc w Paryżu byłam pozytywnie zaskoczona, ludzie śa bardzo otwarci, chętni do pomocy-przynajmniej ja miałam okazje takich spotkać :) są uśmiechnięci, weseli, zarażają optymizmem, aż świat staje się piękniejszy...
A przede wszystkim Francuzi to podrywacze i komplemenciarze ;)
no to teraz moje wrażenia;) wrażenia 6latki - przede wszystkim BRAK pierogów!!!! i gdzie ta wspaniała kuchnia francuska????;)
a serio, drugi pobyt (który trwa do dzisiaj), to przede wszystkim uśmiechnięci, spokojni, wyluzowani ludzie (moze dlatego ze w Paryzu nie mieszkalam:P). niesamowici nauczyciele od francuskiego - takim co chcialo sie zostawac z dwoma niekumatymi chinczykami po lekcjach i tlumaczyc wszystko od nowa. w Strasie - ilosc rowerow, rynek bozonarodzeniowy, cieple wino, pyszne piwo, niesamowita atmosfera na studiach (miedzynarodowa), ilosc imprez organizowanych przez miasto i to w swietnym stylu.
ale tez niemile niespodzianki. pani z tabaca, ktora twierdzi, ze to jest sklep a nie ksiegarnia i sie nie usmiecha (szok!). psie (i nie tylko?) kupy na ulicach. rzucanie smieci pod nogi. brak szacunku dla pracy innych, nietolerancja, a moze bardziej nacjonalizm? (niestety, przykladow jest troche a wszystkich nie zdolam opisac...). wkurzaja mnie tez strajki, bo wtedy mam problemy z dojazdem do szkoly;) no i tak pol na pol, kultura BIO. wkurza mnie jak widze kobitke z jogurtami bio ktora rzuca smieci na ziemie. ale to juz moj problem:P a, no i co mnie zaskoczylo, to to, ze wszedzie ludzie moga byc niezadowoleni z polityki swoich wladz. a ja myslalam ze francuscy politycy sa tacy charmant;)))
Temat przeniesiony do archwium.

 »

Pomoc językowa - Sprawdzenie