Samodzielna nauka

Temat przeniesiony do archwium.
Chciałabym was spytać co sądzicie o samodzielnej nauce języka?Pytam ponieważ chodziłam na prywatne lekcje francuskiego.Uczyłam się,opanowałam pewne podstawy,słówka,ale z powodów osobistych musiałam zrezygnować.NIe chciałam tracić tych pięknych chwil nauki ;)...(zakochałam się w tym języku :))i zaczęłam samodzielną naukę.Mam samouczek Marii Szypowskiej,zakupiłam gramatkę z ćwiczeniami.Wchodzę często na forum,korzystam z internetowych zasobów nauki francuskiego,słucham radia,oglądam telewizję.Codziennie przeznaczam ok.godziny na naukę.POchłoniam i przyswajam wiedzę o wiele szybciej niż z prywatnym nauczycielem.Uczę się kiedy chcę,jak chcę :D....więc chyba nie jest źle...a wy co o tym sądzcie?I co poradzilibyście mi ,żebym mogła jeszcze bardziej się rozwijać w tym samodzielnym kształceniu??Czy są pośród was ludzie którzy tak jak ja,postawili na bycie samoukiem (niekoniecznie j.franc)??
Myślę, że to niezły pomysł uczyć się samemu. Na pewno w ten sposób można sporo się nauczyć (gramatyka, zasób słownictwa). Ale mimo wszystko to nie może zastąpić kursu. Radzę Tobie poszukać jakiejś dobrej szkoły językowej np. Alliance Francaise. Pozdrawiam.
ja zem sie nauczyl poziomu podstawowego z j. francuskiego. pozniej zeby wyeliminowac bledy i zdobyc nieco praktyki zpaisalem sie na kurs. wprawdzie nedzny, ale dziala! no i w tym roku bede sie przygotowywal do matury tez sam. wydaje mi sie ze mozna naumiec sie jezyk obcy. wystarczy cieć! :P
zgadzam się w 100%! mam koleżankę która w 2 lata sama nauczyła się jezyka i dostała na studia językowe, chociaż nie powiem,że czasem napewno przyda się "skonsultować" swoje umiejętności
ja sądzę, że nie zawsze da się języka nauczyć samemu. Nie ma to jak porządny kurs językowy, bo daje coś czego zwykle nie daje samodzielna nauka - ćwiczy wymowę z nauczycielem, a z tą we francuskim tak łatwo nie jest.

Z drugiej strony można zaoszczędzić ten tysiąc rocznie i nie zapisywać się na kurs, a zamiast tego korzystać z takich dóbr jak samouczki, dostępne książki i oczywiście internet (znacznie gorzej, jak ktoś nie ma), gdzie zawsze znajdzie się odpowiedź na interesujące nas pytanie. jednak wtedy nie bardzo jest mowa o byciu "samoukiem" - kiedy co poniektóre zagadnienia tłumaczą nam inne osoby (jak tu) :P

co do "chłonięcia wiedzy" - prędkość przyswajania sobie wiedzy bywa złudna - kiedy uczysz się sama, nie zawsze dostrzegasz rzeczywisty postęp, co mógłby dostrzec i ocenić np. nauczyciel czy korepetytor. Nie zapominaj też, że język to nie tylko słówka, które łatwo jest "chłonąć", a niestety i gramatyka.

Nie zawsze można sobie pozwolic na bycie samoukiem. potrzebna jest do tego systematyczność, którą nie zawsze daje się utrzymać. Ja próbowałem, ale w wakacje zbyt wiele rzeczy może się przytrafić i pozostawię tę przyjemność na później
Myślę,że samemu można uczyc się języka kiedy ma się go opanowanego przynajmniej na poziomie średniozaawansowanym.Ja tak uczę się angielskiego:do zdawania FCE chodziłam na kursy i prywatne lekcje,natomiast do CAE uczyłam się zupełnie sama.Z drugiej jednak strony jeśli bardzo sie kocha język - można się go nauczyć samemu.Wierzę,że tak uda mi sie z francuskim,choć wielkim problemem może być mówienie.JA np.nie mam z kim przedćwiczyć zwykłą pogadankę - nikt mnie nie poprawi jakby co.:/
Marrcin co do "chłonięcia wiedzy" to rzeczywiście masz rację,że to może być bardzo złudne,ale wcześniej chodząc na zajęcia,dogadac mnie sie na czacie z francuzem było bardzo trudno...a teraz...mogę powiedzieć że zrobiłam duży postęp.
Oczywiście nie rezygnuję z nauczyciela na zawsze.Kiedy pozwoli mi na to sytuacja to mam szczery zamiar się skonsultować z jakąś miłą osóbką która odsłoni przede mną tajniki wymowy francuskiej ;).Wiem,że jak się błędnie nauczę to będę miała to problem później wyeliminować,ale cóż,nie mogłabym stanąć w miejscu bo bym się chyba załamała,więc zanim będę miała swojego nauczyciela,z którym będę mogła sobie parlować...muszę sama wzbogacać swoją wiedzę.
Co do systematyki,to nie mam z tym problemu...bo języki to moja pasja i nie mam najmniejszego problemu z samomotywacją :D...(co innego matematyka lub inne przedmioty ścisłe :P)
Ja wiem,że najlepsze efekty widać w pracy nauczający+uczeń ale chciałam tylko spytać...czy póki co..to może być...
póki co to tak. ale na dłuższą metę może okazać się, że stanęłaś lub zwolniłaś.
też lubie języki, ale jeszcze bardziej lubię spać i czytać. moze stąd mam słabą motywację?

co do czatów z francuzami - używają często stylu sms, który moshe być troshkem niezroozoomaiuy. nie jest to język, jakiego normalnie uczymy się. tak nawet z polakami czasem ciężko sie dogadać.
akurat ci francuzi z ktorym rozmawiam używają takiego francuskiego,którego się uczę :)...poprawiają mnie również jak zdarzy mnie się jakiś błąd :)...a mozesz dac mi swoje gg bo mam parę pytanek,bo widzę że ty w językach to rozeznany jesteś :)
wymowy da sie nauczyc sluchajac tekstow na kasetach. najlepiej jest sie nauczyc ich na pamiec (moze nie caly, ale zdaniami). wystarczy jeszcze przeczytac ksiazke od fonetyki i mysle ze wymowe ma sie niegorsza niz maja ja ci ktorzy sie ucza z nauczycielem.
oj,niekoniecznie :)
w zasadzie można i tak, ale efekty nie będą super
"wystarczy przeczytać książkę do fonetyki" - chyba masz na myśli prostsze książki, a nie podręczniki? nie każdy jest sado-maso
aby zrozumieć znaki API w książce do fonetyki, potrzebny jest nauczyciel lub ktoś, kto na tym się zna, bo nie zawsze możesz być pewnym, że wymawiasz wszystko jak trzeba
tekstów nie wystarczy słuchać i nauczyc się na pamięć, aby dobrze wszystko wypowiadać. Usłyszysz jedno, wypowiesz drugie, a osoba słuchająca cię usłyszy trzecie :) a jeśli będzie to nauczyciel, to powie ci co masz z tym zrobić. nie każdy będzie wiedział przecież, jak ułożyc język w gębie, aby wyszła pożądana głoska:P

chyba, że nauczyciel mówi z arabskim akcentem,wtedy można się lekko zdziwić
whatever, ale mi to dalo wystarczajacy efekt. ja jestem zadowolony z tego co umiem. nie chodzi mi o podreczniki, ale jakies dzialy na temat fonetyki w inszych ksiazkach.
np nie bylem pewnien ą nosowego. nie bylem swiadomy tego ze istnieja dwie wersje tej gloski - kanadyjska i francuska. te ktora czesciej slyszalem to byla ta z radia, znaczy sie kanadyjska. ale gdy doszedlem ze istnieje takowa roznica, czulem sie wniebowziety. z kolei moja nauczycielka ze szkoly jezykowej ograniczala sie ze wszystkim do polskiego Ą. jej ę tez brzmialo w kazdym wypadku jak po polsku. r miala przedniojezyczne. nigdy nie polykala 'e' niemego, jak to robia francuzi. jeszcze tam kilka ciekawostek miala. mylila jeszcze 'ę'i'ą' bardzo czesto. tam gdzie zapisywane bylo jako 'an', 'en' 'em'. tak wiec nie wiem czy nauczylbym sie cos od takiego nauczyciela. wole kasety. a owa dawna pani skonczyla romanistyka w lublinie... zgroza.

mzoesz kwestionowac ta metode uczenia sie na pamiec ale ona jest skuteczna. oczywiscie ze nie mozna zastosowac wyuczony fraz w dialogu czy monologu z soba, ale raz nauczony w ten sposob wyraz zostaje doskonale utrwalony.

pozdrawiam
Phazz,dzięki za te odpowiedzi bo budujesz moją wiarę w to,że mogę coś zdziałać sama :)...zresztą,jak tu czytałam ,że pani po romanistyce robiła takie błędy,to nie wiadomo czy sama nie nauczę się lepiej...
Marrcin. zazdroszczę ci tych nauczycieli, którzy tak dobrze tłumaczyli wymowę ;). Jak wspominam swoje doświadczenia z angielskim, którego uczyłam się w szkole (zajęcia nie były rewelacyjne) i na kursie, to jakoś nie mogę sobie przypomnieć, żeby nauczyciele jakoś specjalnie przykładali się do nauki wymowy. Zakładali chyba, że wymowę się "złapie" przy okazji. W sumie może poświecili chwilkę na wymowę "th", ale krótko i nie bardzo zwracając uwagę na rezultaty, na wskazanie, że w wyrazach seat i sit występują dźwięki różnej długości, a poprawiali jedynie tych którzy przeszli przez pewien okres nauki i nie mogli odzwyczaić się od wymawiania "k" na początku wyrazu know. O żadnym "ustawianiu języka" nie było mowy. Wydaje mi się, że tak jest w bardzo wielu przypadkach, trudno trafić na nauczycieli z innym podejściem. W taki sposób trudno nauczyć się prawidłowej wymowy, bo na zajęciach (mam na myśli poziom niezbyt zaawansowany) słucha się głównie nauczyciela oraz innych uczniów, którzy niewiele jeszcze umieją i sami mają problemy z wymową. Są jeszcze indywidualne lekcje, ale nie każdy może sobie na to pozwolić.

Ja właśnie niedawno zaczęłam sie uczyć francuskiego sama i jestem pełna wiary i optymizmu. Motywacja i odpowiednie nastawienie są najważniejsze.
Wymowy uczę się z kaset i muszę przyznać, że nigdy ucząc się angielskiego na kursach nie poświęcałam temu zagadnieniu tyle uwagi.

Odpowiadając na pytanie, czy języka obcego można nauczyć się samemu myślę, że tak i to od poziomu podstawowego. Wydaje mi się tylko, że jest to prawie niemożliwe lub bardzo trudne, w przypadku kiedy chcielibyśmy nauczyć się języka nie znając wcześniej żadnego innego języka obcego. Natomiast rozpoczynając naukę kolejnego możemy korzystać z doświadczeń zdobytych przy nauce tego pierwszego.

A co do wątpliwości, czy korzystając z pomocy forumowiczów można jeszcze mówić o samodzielnej nauce to uważam, że jak najbardziej tak. Wydaje mi się, że głównym kryterium jest to, czy nauka jest prowadzona pod opieką nauczyciela, czy nie, a rozwiewanie wątpliwości na forum to tylko drobna pomoc.
zgadzam się z tobą. również uważam ,że język można szlifować samemu-czyt bez pomocy nauczyciela na poziomie fce czy delfa.moim zdaniem samodzielna nauka na niższych poziomach nie ma za bardzo sensu-no chyba ,że ktoś chce się zadowolić pojedyńczymi słówkami lub najprostszymi zwrotami bo jak ktoś wcześniej już chyba wspomniał nauka języka nie polega tylko na wkuwaniu słówek czy gramatyki-która w samouczkach często jest niejasno tłumaczona bądz zawiera błędy. aby dobrze mówić w obcym języku musimy się nauczyć przecież poprawnej wymowy czego w samouczkach na pewno nie ma. mimo że moja opinia na ten temat jest troszkę odmienna od opinii niektórych formułowiczów-wszystkim zapaleńcom i wielbicielom nauki francuskiego życzę "bonne chance".
Przejrzałam ponownie swój wpis i doszłam do wniosku, że coś mi to zbyt optymistycznie wyszło. Więc dodam jeszcze, że oczywiście po pewnym etapie nauki, kiedy już będziemy znać sporo słówek, zagadnień gramatycznych i kiedy znudzi się nam już gadanie z samym sobą, przyjdzie chwila, kiedy będzie trzeba wziąć pod uwagę jedną podstawową rzecz. Mianowicie to, że język służy do komunikacji, więc jeśli nie jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami rodziny we Francji, która chętnie nas zaprosi na wakacje, ani nie mamy żadnego Francuza w swoim otoczeniu na którym moglibyśmy testować zdobyte samodzielnie umiejętności, to trzeba będzie pomyśleć o jakiś konwersacjach. Ale to traktuję jako naukę uzupełniającą, a nie podstawową.
no dobrze,konwersacje są potrzebne,ale czy np.nie można tego zastąpić sobie rozmawiając z rodowitymi francuzami przez internet?mam na mysli oczywiście rozmowe przez słuchawki z mikrofonem :P
akurat wymowe podłapałem sam. takie predyspozycje. w budzie z arabskim nauczycielem nie było mowy o wymowie "francais standard", (więc i zazdrościć nie ma czego) ale na kursie było już inaczej.
pełne zasady wymowy ujrzałem dopiero na uni, gdzie nasza nauczycielka przez rok zamęczała nas fonetyką. było ciekawie.
a co do konwersacji - to o komunikacji jest prawdą, lecz organ nieużywany zanika, co widziałem podczas korepetycji u ludzi, którzy mieli mało zajęć z konwersów.
jasne, że nie każdy ma tyle szzeęścia, aby mieć rodzine we francji, ani tyle kasy aby sobie zafundować kurs/wyjazd/korepetycje. wyjściem może być rozmowa przez skype
z arabskim nauczycilem? no to niezly przypal, juz chyba zywcem nie ma kto uczyc w tych szkolach...
z kolei u kolezanki w szkole angielskiego uczyl hindus...:|
nie jestem rasistka ale nalecialosci z ojczystych jezykow obu tych panow (ktore maja raczej silny akcent i melodie) chyba nie pomagaja w nauce poprawnej wymowy:/ a szkoda bo to chyba najwazniejsza rzecz przynauce jezyka, bo mozna duzo umiec ale jak sie nie umie tego wymowic to i tak nikt nic nie zrozumie albo -tym gorzej- wyjda jakies glupoty calkiem nie podobne do tego co chcialo sie powiedziec...
ano arabski. Pan był Algierczykiem, a tam jak wiadomo urzędowym jest fr. trochę nerwowy, ale sympatyczny. problem leżal gdzie indziej, dlatego poszedłem na kurs. akcent miał, a jakże.
wcześniejsze lata miały z nim większy problem, bo wcześniej po polsku mówił słabo, co powodowało napięcia. ja nigdy nie zapomnę słów "przijaciul', "kuliżanka" oraz spojrzeń kolegów i koleżanek "co on k***a mówi?
no to sympatycznie musialo z nim byc:)
troche sie glupio wyrazilam ze nauczyciel francuskiego algierczyk i angielskiego hindus maja nalecialosci ze swojego jezyka ojczystego... bo to ich jezyki urzedowe. ale nie od zawsze i jakis tam jezyk lokalny istnieje, ktorego akcent robi swoje (pisze sprostowanie zeby sie na mnie wszyscy zaraz nie rzucili;)
Temat przeniesiony do archwium.

 »

Studia językowe