W poszukiwaniu motywacji (podejscie nr 2)

Temat przeniesiony do archwium.
Jako ze moj porzedni watek skrecil w inna niz zamierzalam strone, sprobuje jeszcze raz:

Potrzebuje motywacji! :]

Moja paskudna natura ozywia sie glownie na mysl o rywalizacji i mozliwosci udowodnienia sobie (i reszcie swiata) ze moge byc w czyms lepsza niz inni ;))
Pomysl by liznac francuskiego wyplynal troche przypadniem (tzn. chcialam nauczyc sie czegos, czegokolwiek) Z prakycznego punktu widzenia jezyk jakiegostam panstwa z drugiej strony Europy nie jest mi do szczescia potrzebny, kultura francuska nie fascynuje mnie tez dostatecznie by zmotywowac do nauki francuskiego. Pewnie juz wam na usta cisnie sie - "Co za herezje! Jak moze nie fascynowac cie tak bogata/wspaniala/itd kultura. Po kiedo grzyba w ogole tu siedzisz!"
No tak, dobre pytanie ;) Moze sprobowac wloskiego lub hiszpanskiego... albo czegos bardziej "egzotycznego" jak dunski, strazozytna greka czy hebrajski (by moc sobie powiedziec - alez jestem madra! ;P) Tylko juz slysze moja siostre: "Ja WIEDZIALAM ze tak bedzie! Ty i ten twoj slomiany zapal (tutaj wymowne przewrocenie oczami)" No wiec narazie dam szanse francuskiemu ;)

Aaanyway, potrzebuje kogos, komu moglabym udowodnic, ze potrafie, ze nie trzeba chodzic na zadne kursy za 1000 zl, i to chodzic latami, by rozumiec trzy zdania na krzyz. "Chciec to moc!" (mam nadzieje ;)) Potrzebuje tez kogos, kto pod koniec poglaskalby mnie po lepetynce i powiedzial "No, no, jestem pod wrazeniem." ;)
Moja niska samoocena potrzebuje troche milosci i podniesienia na duchu ;]

No wiec - czy ktos tu rzuci mi wyzwanie i stwierdzi ze nie potrafie, i powinnam sobie odpuscic? Wszelka krytyka mile widziana! A jeszcze lepiej wytkniecie mi, ze na opanowanie jezyka potrzeba lat i jesli uwazam inaczej, to albo jestem niespelna rozumu albo przeceniam swoje mozliwosci. I ze jestescie gotowi zalozyc sie ze mna, ze badac na kursie czy w klasie nauczycie sie wiecej niz ja.
Ogolnie - porosze o zdecydowane podraznienie mojej ambicji ;)))
ja hmm..nie wiem jak to potraktujesz ale opisywałam ci tą sytuację w mailu :).Wkładając sama wysiłek polegający tylko na mojej pracy umiem o wiele więcej.Może dlatego że stało to się moją ambicją,udowodnić wszystkim że jestem zdolna dziewczynka :D:D.W ogole uważam,że bez swojego wysiłku,nic nie zdziałasz...nawet jeżeli to bedzie najdrozszy kurs
>W ogole uważam,że bez
>swojego wysiłku,nic nie zdziałasz...nawet jeżeli to bedzie najdrozszy
>kurs

No wlasnie ale w przypadku samoukow uczacych sie dla siebie czasami nie ma dostatecznej motywacji do wytezonego wysilku. Tzn. nie masz jakiegos okreslonego terminu w ktorym musisz sie nauczyc, nikt nie goni cie do nauki, nikt nie rozlicza z tego co wiesz. Jakiegos dnia masz lenia to mowisz sobie "jutro", nastepnego znow znajdujesz powod by robic wszystko tylko nie nauke, i nastepnego, i kolejnego...
To jest szczegolnie widoczne w moim przypadku - mam chroniczna alegrie na wysilek ;) Moja ulubiana fraza jest "zaczne za chwile/jutro/od poniedzialku"
Mysle tez ze to kwestia braku jakiegos punktu odniesienia - tzn. nie lubie dzialac bez opracowania dokladnego planu dzialania. A w wytyczaniu planu wazne jest ile i w jakim czasie chcemy cos zrobic, np. nauczyciel w czasie planowania lekcji bierze pod uwage ze ma 10 miesiecy na nauczenie jakiegos tam zakresu materialu. Moze ladnie to sobie ulozyc bo wie ile i w jakim czasie. Ja takiego ostatecznego terminu nie mam - nie ma znaczenia czy na nauke przeznacze rok czy 20 lat. Nikt mnie nie sprawdza ani nie kontroluje. Co prawda nie przepadam za nadzorca dyszacym mi nad uchem ale tez trudno mi wziac sie do czegokolwiek gdy sama musze siebie kontrolowac.

Sadystyczny nadzorca pilnie poszukiwany!!
No wiec rzucam ci wyzwanie i stwierdzam że nie potrafisz, i
powinnaś sobie odpuscić.
I że masz zapędy masochistyczne jeśli mile widzisz wszelką krytykę ;>
Chyba musisz strasznie się nudzić, jeśli od tak sobie bierzesz się za nauke do niczego ci nie potrzebnego języka...
Jeśli chcesz jakiś ostateczny termin, co powiesz na 1 stycznia? Za dwa i pół miesiąca przyjdziesz i pochwalisz się ile umiesz (jeżeli wogóle jeszcze będziesz uczyć się francuskiego) a my będziemy mogli potwierdzić że przez trzy miesiące to można co najwyżej rzeżuchę wychodować a nie języka nauczyć. Reszta forumowiczów chyba się ze mną zgodzi.
Ale tak szczerze, nie marnuj czasu sobie i nam, znajdź sobie chłopaka czy coś... ;>
wiem, że pisze bardzo nie na temat, ale nauka języka na wyznaczony termin to głupota. ekspresowa nauka pociąga za soba jeszcze szybsze zapominaniew 3 miesiące można opanować dobrze w stopniu podstawowym gramatykę i całkiem sporo słownictwa, jednak będzie to stopień....otwierający drzwi ku dalszej nauce, bo język to nie 50 czasowników i trochę słówek
życzę wszystkim "zawodnikom" powodzenia i motywacji dłuższej niż 3 miesiące
>Jeśli chcesz jakiś ostateczny termin, co powiesz na 1 stycznia? Za dwa
>i pół miesiąca przyjdziesz i pochwalisz się ile umiesz (jeżeli wogóle
>jeszcze będziesz uczyć się francuskiego) a my będziemy mogli
>potwierdzić że przez trzy miesiące to można co najwyżej rzeżuchę
>wychodować a nie języka nauczyć.

Nauczyc jezyka nie ale poznac wiecej niz przecietny uczen w szkole przez caly rok jak najbardziej.

>Ale tak szczerze, nie marnuj czasu sobie i nam, znajdź sobie chłopaka
>czy coś... ;>

Eeee, oookej, dzieki za rade...
Oczywiscie moze sie zdarzyc ze "bujam sie" w inna strone i taki chlopak bedzie zbednym dodatkiem :P
Nie, no jesli juz wytrzymam tych pare miesiecy z francuskim, gdy przebrne przez najtrudniejszy okres (wiadomo ze poczatki sa zawsze najgorsze) to mam zamiar uczyc sie dalej. Musze tylko dotrzec do tego momentu gdy zna sie jezyk na poziomie W KONCU zdatnym do uzycia - w czytaniu czy rozumieniu telewizji.
słuchaj z tego co czytam to twój pomysł jest bardzo fajny. Nie słuchaj tych wszytkich ludzi co mówią że nie jest się człowiek w stanie bardzo szybko nauczyć języka. Oni wszyscy patrzą przez pryzmat kursów językowych w jakichś tam śmiesznych szkołach. A ja ci mówię, że masz rację że nie chodzisz na żadne kursy bo to tylko strata czasu i pieniędzy. I jeśli ktoś mówi że nie jest się w stanie sam nauczyć danego języka to znaczy że albo nie wie co mówi albo jest śmieszny. Tak czy tak wynika z tego że nie należy go słuchać. Ktoś może powie że można sobie tak gadać. Ale jeśli chodzi o mnie to mogę się pochwalić konkretnymi ''wyczynami". Chyba będzie to wystarczające jeśli powiem, że w ciągu 22 miesięcy nauczyłem się języka niemieckiego od zera do poziomu C1 (czyli na poziomie angielskiego CAE, a francuskiego bodajże DALFA) (powiem że ostatnio patrzyłem na wyliczenia szkoły językowej to zakładają że na ich kursach taki poziom można osiągnąc po 14 semestrach nauki --> 7 lat) i jednocześnie przeszedłem z poziomu niższego od FCE do CAE z jezyka angielskiego. teraz się zaczynam uczyć francuskiego i jak ktoś mówi że jest to trudny język to go chce wyśmiać. Oczywiście zawsze są jakieś trudności ale bez przesady. jakbyś chciała to możemy nawiązać kontakt e-mailowy i przez jakiś czas wspólnie pomagać sobie w nauce tego języka. Mój mail : [email]
Siemasz romek
podziwiam twoje samozaparcie w nauce niemieckiego i przyznaję, że sam chyba straciłbym motywację i zapisał się na jakiś "śmieszny" kurs.

powiedz tylko, który certyfikat zdałeś?
czy tylko "wyliczyłeś" sobie swój poziom? Jeśli liczyłeś około 660 dni razy 2h (średnio) to faktycznie, mogło ci wyjść, że jesteś na poziomie c1...przynajmniej, jeśli chodzi o godziny

co do "śmiesznych kursów" - to nie strata pieniędzy pod warunkiem, że uczysz się na nich i poza nimi, wyłączywszy sytuację, gdy chodzisz na nie i czekasz aż cię czegoś nauczą.

a teraz możesz się pośmiać np. ze mnie, ponieważ powiem ci, że francuski nie jest łatwym językiem, którego nie da się nauczyć raz-dwa. Jest wręcz trudny (bo ma dość ciekawą gramatykę). Z resztą niedługo zobaczysz :)
pozdrawiam
czesc marcin
ja pisałem tylko o moich kompetencjach językowych, które są już udokumentowane. Mam certyfikat CAE i ZMP. Obydwa są na poziomie C1. Dlatego określam swój poziom językowy właśnie na zaawansowany choć CAE zdawałem prawie rok temu i moje kompetencje na pewno się zwiększyły.
słuchaj to jest zupełnie coś innego czy chodzisz na kursy żeby się uczyć czy żeby ci wlali tą wiedze na siłę, bo cudów nie ma - uczć się samemu trzeba. Ale słuchaj jeżeli chodzi o śmieszność tych kursów to przede wszystkim rozumiem bardzo powolny tryb nauki jak i dużą ilość pieniędzy którą musisz wydać (1200 zł za rok). Dla mnie ta ilość pieniędzy do nauczonego materiału jest nieproporcjonalna i nigdy na takie coś bym się chyba nie zapisał. A powiedz mi jedno: czy uważasz że koniecznie ktoś ci musi tłumaczyć czas przeszły złożony i nie jestes w stanie sam zorientować się o co chodzi czytając w repetytorium i robiąc kilkanaście ćwiczeń?
A jeśli chodzi o język francuski to ci powiem że naprawdę jest baaaaardzo łatwy. Szczególnie jeśli chodzi o słownictwo. Gramatyka również nie jest ciężka - czasy logiczne, dużo podobieństw do niemieckiego. Przynajmniej dla mnie.
Dzieki za dodanie otuchy i propozycje... ale ja nie potrzebuje pomocy! ja potrzebuje silnego kopa w moja rozleniwiona motywacje! podraznienia ambicji, wyzwania, dozorcy, czegokolwiek! ;)
Pleas... tfu, s'il vous plaît! (jeee, ale jestem obcykana we francukim, hahaha... ;))

Co do wyboru samonauka vs. kurs - kury maja te przewage ze ktos cie obserwuje i ocenia, nauczyciel nie daje ci taryfy ulgowej, nie ma "moze kiedy indziej", troche zdrowego stresu lepiej dziala niz luzik kompletnej samowoli.
Inna sprawa ze nie daje to kompletnie zadnej gwarancji, w jednym czy drugim przypadku SAMI musimy sie uczyc, nikt wiedzy do glowy nam nie wleje... niestety... no moze pomjajac te kursy gdzie ucza cie slowek w stanie polhipnozy ;))) Fajne to chyba - lezysz, slychasz nagrania a slowka same do glowy wchodza ;)
Swoja droga ciekawe jaki wplyw na znajomosc francuskiego mialoby codzienne sluchanie nagran w tym jezyku, juz od samego poczatku nauki. Tzn. puszczenie sobie przez godzine czy dwie jakiegos audioooka w tle gdy akurat lezysz i odpoczywasz, albo sprzatasz/prasujesz/itp. Bez wsluchiwania sie, bez starania by cokolwiek zrozumiec czy zapamietac. Czy moznaby bylo podswiadomie zapamietac jakies slowa czy wyrazenia i potem, gdy sie na nie natknie szybciej ich nauczyc... Ciekawe...
Musze sprobowac ;)
no ja mam właśnie takie "może kiedy indziej" z niemieckim. kiedys się go uczyłem, ale przez 6-7 lat niemal wszystko zapomniałem, choć wciąż rozumiem pewne rzeczy. kupiłem sobie nawet samouczek aby odświeżyć sobie conieco na początek, ale utknąłem dość wcześnie :( - nie mam kiedy się za niego zabrać.

co mogę powiedzieć odnośnie motywacji - poznałem niedawno fajną "motywację" z wymiany, mam nadzieję, że uda mi sie z nią pokonwersować po niemiecku.... :). może tez kogos poznaj, jak masz okazję?

może oprócz puszczania audiobookow (jakie masz?) puszczaj sobie muzykę, np. francuski rap. i oczywiście postaraj sie coś z tej plątaniny zrozumieć :)
wiecie co z takimi radami to On i tak sie nie nauczy fr !!!

trzeba czynow !!!
czyli?
>wiecie co z takimi radami to On i tak sie nie nauczy fr !!!

On? ktory dokladnie on?
on one ona ehhh

co za roznica wszyscy i nikt !

non mon business !
kto sie uczy ten się nauczy.

a mówi się "pas mon affaire"
c'est pas vrai!
sprawdź w googlach :)
wersje sa dwie, a twoja nie
Uprasza sie stanowczo o nie multiwątkowanie w tym watku a o skupienie sie na glownym problemie! ;P
No!
Dziekuje za uwage ;}
Bonne nuit.
niom niestety, ale vrai... nie ma takiego zwrotu" pas mon business" czy takie tam:P jest "ce ne sont pas mes affaires" albo "ce ne sont pas mes oignons"
peut-être bien que oui, peut-être bien que non !!
dla motywacji piec zdan do przetlumaczenia na jezyk polski i proponuje zebrac sie na programie gdzie mozna rozmawiac w kilka osob jak MSN moj [gg] do kontaktu dla wszstkich motywacji jestem bardzo chetna do doskonalenia sie w francuskim
Je suis folle de notre professeur
Le verglas c'est la cause de beaucoup d'accidents de voitures
Le chauffer qui boit de l'alccol est irresponsable
c'est ta faute .tu as roulé à toute vitesse
Elle sera belle ,ma nouvelle voiture
Mhmm, takie mam dziwne wrazenie ze tu raczej chodzi o odrobienie za ciebie jakiejs pracy domowej ;P
Ale dzieki, chetnie sobie je potlumacze :>
kurcze jakos mam wrazenie avez ze nie ma nic gorszego od myslenia czasem z przesada ale potlumacz sobie jak chesz podesle ci wiecej zadan a ja je juz odrobilam tak ze dziekuje i to sama milego dnia ci zycze
ble ble ble i tak nic z tego !
Temat przeniesiony do archwium.

 »

Pomoc językowa