Zawsze powtarzałam - i nadal tak uważam, że znajomosc języka (i calej otoczki kulturowej), jaką daje filologia, to jedynie UMIEJĘTNOŚĆ, nie zas zawod. Dlatego powinno sie jeszcze umiec robic cos innego, nie ograniczajac sie tylko do umiejętnosci mówienia, co jest tylko srodkiem do celu. Slusznie zauwazasz, bleu-azur, ze dobrze jest jeszcze sie na czyms znac. To moze byc rownie dobrze księgowosc, zarządzanie, jak pedagogika, krytyka literacka czy umiejętnosci translatorskie.
Inaczej będziemy jak, powiedzmy, Francuz bez dyplomu: językiem mówi, ale co jeszcze umie robic?...
Ale nie martwcie sie na zapas: niektore umiejętnosci zdobędziecie "z marszu", w pracy. Moje kolezanki poszly nap. do bankow, ministerstw czy wydawnictw - inteligentny czlowiek nauczy sie tego szybko.