Czy nauka 4 języków jednocześnie ma sens?

Temat przeniesiony do archwium.
Czy nauka 4 języków ma sens? Mam 14 lat i uczę się angielskiego i niemieckiego w szkole (mam nadzieje na 6 z obu przedmiotów) oraz francuskiego i rosyjskiego poza szkołą. Czy jak codziennie będę poświęcał francuskiemu i rosyjskiemu po 30 min. i angielskiemu oraz niemieckiemu poza szkołą 4x30min./tydzień to czy jest szansa, że za te 8 lat(do zakończenia studiów) nauczę się ich wszystkich przynajmniej na zaawansowany?
Nauka zawsze ma sens, tylko trzeba to dobrze rozplanować.
I sądzę, że 30 min codziennie to za mało, w sensie, że Ci się to będzie mieszać.
Lepiej sobie zrób dni tygodnia według języków. Np w poniedziałek poświecasz 3h na rosyjski, w środę masz 3 h francuskiego. I tak według mnie (pokreślam), jest lepiej, bo takie rozdrabnianie się nie ma sensu.

Nie wiem na jakim poziomie masz angielski i ten niemiecki. Szóstka w szkole nic nie mówi. Lepiej określ się wedlug certyfikatów językowych. Jeśli są one na poziomie zaawansowanym, to wystarczą Ci już teraz tylko filmy i audycje radiowe do szlifowania języka. A wtedy możesz się brać na spokojnie za 2 następne języki, chociaż Ci powiem, że ciężko będzie się samemu nauczyć.
Mówię tak bo jestem w takiej samej sytuacji, tylko ja się staram wycisnąć coś z 5.

To co będzie za 8 lat tylko i wyłącznie zalezy od Ciebie. Jak widać w rok można sie nauczyć języka na poziomie C1, jak to zrobił tu chłopak na forum.
Więc wszystko zależy od chęci i motywacji. No i czasu włozonego w naukę.
Jak już pisalam, samemu się cięzko uczyć, bo nie masz nikogo kto by Ci tłumaczył błędy i niektóre wyjątki np. i inne rzeczy ważne na początku nauki, bo podstawa to jednak podstawa.
Więc jeśli chcesz się tak na poważnie uczyć, to znajdź sobie kogoś do korespondencji. Jest pełno forów, jakichś portali społecznościowych, skype.
Nigdzie się nie nauczysz lepiej języka, niz rozmawiając z nativem.
No i oczywiście dobra gramatyka do tego. Jasna i klarowna z ćwiczeniami do robienia pod kazdym zagadnieniem.
Nie wiem co jeszcze... jak masz jakieś pytania, to pisz. Będziemy się starać pomóc:>
Na wszelakich forach piszą, iż lepiej poświęcić te pól godziny codziennie na język niż kilka godzin raz na kilka dni. Czy nie mają racji?
opowiem bajkę
Byłasobie dziewczyna, nazwijmy ją Kasia. Miała kuzynkę w RFN i nieźle mówiła po niemiecku. Potrafiła porozumieć się z Niemcem .
W liceum wybrała niemiecki i się zaczęło..
Nigdy nie miała lepszej oceny niż 2 (mierny). Była szykanowana przez nauczycielke do tego stopnia , że w trzeciej klasie liceum zrezygnowała ze szkoły. dostała z niemieckiego niedostateczny ! Bo nie znała na pamięć regułek gramatycznych. !!
Jej koleżanka "szóstkowa" nie potrafiła w Niemczech wydukać jednego słowa. Znała jednak wszystkie reguły gramatyki. Wiedziała jak i kiedy zastosować der die das, potrafiła wyrecytować nazwy wszystkich czasów, ich zastosowanie . Kasia nie wiedziała , Kasia stosowała automatycznie .
Kasia skończyła wieczorówkę :(
Historia niestety prawdziwa. :(
Tyle o szóstce z języka :)
Uczyć się warto zawsze!
Czas poświęcony na naukę zależy od indywidualnych predyspozycji. Jeśli masz pamięć muzyczną masz plusy. Łatwo i szybko nauczysz się mówić. Jeśli do tego masz pamięc fotograficzną to czytanie i pisanie nie będzie stanowiło problemu.
Jak szybko czytasz ? Jeśli ponad 30( A5) stron na godzinę(polskiego tekstu) to nieźle( ze zrozumieniem!).
Trzeba samemu ocenić swoje możliwości!
Odwagi i samozaparcia :)
Właśnie, taki oto pożytek z 6 w szkole. Ocena ma się nijak do umiejętności.
Więc dalej nie wiadomo, jaki ten twój poziom jest:>

Pisałam, że >>według mnie
je suis tout à fait d'accord avec toi, piękna, mądra i życiowa historyjka, do zaaplikowania we wszystkich główkach.
Jeżeli Kasia rzeczywiście nieźle mówiła po niemiecku, to jakim problem było dla niej nauczenie się terminologii gramatycznej? Chyba że Kasia była na tyle leniwa, że nie chciało się jej poświęcić tych kilka minut na opanowanie rzeczonej terminologii. Być może też, była tak butna i pewna swoich umiejętności, że wymogi licealne (łącznie z nauczycielką) miała głęboko w d... Nawet jeśli, to moim skromnym zdaniem, oceny miernej mieć nie mogła. Ośmielam się więc sądzić, że nie dość, że Kasia była leniwa i butna, to jeszcze znacznie przeceniała swoje zdolności.
oczywiscie, ze jest problem bo to zaburza caly automatyzm czlowieka.

babka z francuskiego nam mowila, ze miala pod opieka kiedys chlopaczka co mieszkal w Quebec przez 15 lat i na liceum w sumie przyjechal do Polski. Poszedl na francuski profil (byl polakiem, ale cale zycie na ulicy slyszal francuski, a w domu polski) no i mimo tego, ze nasza pani pomaga jak moze, to chlopak ledwo zdawal. Rozmawial pieknie, bez problemow, wszystko rozumial, ale gdy przychodzila teoria gramatyczna czy jakies pierdoly to chlopak lezal. Robil wszystko z automatu bez zastanawiania sie.
Zrozumiałabym Twoj post jezeli mowilibysmy tutaj o gramatyce opisowej na romanistyce, ale przepraszam, jakie trudnosci w liceum (poziom A1-A2 zwykle?)moze miec osoba władająca francuskim ? Albo ktoś zna POPRAWNE odmiany czasowników (czyli jednak nie spędził we Francji/Kanadzie "całego zycia na ulicy" (cytat z postu wyżej:)), zna zastosowanie subjonctif (wymieni kilka wyrażeń , po których zwykle go stosuje), odróżnia czas przeszły od teraźniejszego etc.
wyobraź sobie , że ma trudności
następna bajka:
siedzę z Francuzem (na imię ma Daniel) na ławce w Paryżu. Obaj jesteśmy po maturze. Przed nami jakiś napis , ja czytam on mnie poprawia. Na końcu była litera s :(. Poprawia mnie mówiąc , że to s się wymawia. Zaczynamy mówić o gramatyce . Daniel zapytany o jaiś czasownik w np subjontif wzdryga ramionami i mówi nie wiem :). Z filozofii dostał 18/20 albo 19/20. Dobry jest :)
Daniel skończył ENA , wykłada finanse na "Sorbonie" , główny etat ma w ministerstwie finansów. Na codzień mówi językiem "XIX w.", literackim, starannym. Fajnie to brzmi :) w uszach. Gramatyka tego języka jest inna niż obecna :).
Daniel rozróżnia czasy i umie je stosować, ale nazwać je ?? to już problem :)
Nauczycielka , ta która oblała Kasię zapytana przeze mnie "ile aspektów ma czasownik?" powiedziała: nie wiem !!
Jeśli ktoś pokaże mi gdzie w gramatyce francuskiej jest napisane , że w słowie Funes "s" należy wymawiać będę wdzięczny. Wg mnie to albo się wie albo nie wie i tyle :)
Kasia nie była ani butna , ani leniwa :(
Kilka minut trzeba , żeby nauczyć się obliczania całek :). Rozwiązywanie równania trygonometrycznego zajmuje 30 sekund. Nie każdy może śpiewać w operze, a tylko trzeba wyjść na scenę i szeroko otworzyć usta.
Mi gramatyka j.polskiego potrzebna jest do "słuchania Miodka" czy Bralczyka. Rozwijać język można czytając, czytając ... i na końcu jeszcze jakiś drobny kryminalik :)
W wymaganiach jest "umieć stosować" np subjontif a NIE recytować formułki !!
"Jeżeli uczeń użyje właściwego czasu to otrzyma dobrą ocenę" czy ten uczeń musi znać regułkę do tego zdania , nie wytarczy jak powie lub napisze poprawnie :(
Chodzi aby o nazwisko wielkiego Luisa de F. ? Bo ono hiszpańskie jest i trzeba przy wymawianiu mieć tego świadomość.
*Louisa
właśnie o niego chodzi
słyszałem w telewizorni :)
luiz de fune; luiz de funez :D
ale po prostu wiedzieć trza i już :)
jeszcze jedna bajka dla zwolenników nauki regułek:
mama pyta córkę:
Jesteś już przygotowana na wyjazd ?
córka zna regułki i kombinuje
ponieważ planuję jutro mieć gotowe bagaże to powinnam użyc czasownika w ??
Czasowniki niedokonane oznaczają:......
....
Czasowniki dokonane oznaczają czynności przeszłe lub przyszłe, ale nie teraźniejsze ...........
to własciwym będzie aspekt dokonany
toteż: robić ma czas teraźniejszy i nie mogę go użyć
zrobić nie ma czasu teraźniejszego więc jest właściwy do tego zdania
po analizie dziecko odpowiada

Mamusiu jutro to zrobię !
Znajdźcie mi jednego człowieka na Ziemi, który tak się zachowuje ??
Przede wszystkim trzeba odróżnić 2 kwestie: władanie językiem ojczystym (pierwszym) i nauka języka obcego.
Jeżeli chodzi o język ojczysty, logicznym jest, że posługujemy sie nim bez świadomej znajomości gramatyki. Większość Polaków nie ma pojęcia, czym jest strona bierna czy też aspekt czasownika, a mimo tego, mówi po polsku płynnie i bez błędów.
Sprawa wygląda jednak zupełnie inaczej w przypadku języka, który poznajemy jako obcy. W wymogach licealnych jest posługiwanie się subjonctifem, jego praktyczne zastosowanie, zgoda. Jak niby jednak przekazać uczniom umiejetność posługiwania się tym trybem, nie odwołując się do reguł? Jak unaocznić różnicę między passé composé a imparfait nie odnosząc się do aspektu dokonany/niedokonany? Oczywiście można opierać się na niekończącej się liście przykładów, ale to tak, jakby uczyć rozwiązywania wspomnianych równań trygonometrycznych tylko na przykładach, nie pokazując fundamentalnych uogólnień teoretycznych, pozwalających na rozwiązanie każdego równania, a nie tylko tych, które są podobne do przykładów. Efekt takiego nauczania może by był dobry przy 10 h przedmiotu w tygodniu. Będzie on jednak mizerny lub wręcz żaden przy 2/3 h...Ucząc się języka obcego podświadomie szukamy jakiegoś point de repère, którym bez wątpienia jest gramatyka języka ojczystego. Ponadto trudno "odnaleźć" się w zupełnie obcym języku bez wyznaczenia w nim pewnych gramatycznych granic, pewnych usystematyzowań.
Wracając do Kasi, w dalszym ciągu utrzymuję, że jednak trochę leniwa i butna była :) Załóżmy, że uczyła się francuskiego. Nauczyciel na sprawdzianie chciał sprawdzić znajomość afectifs possessifs. W jaki sposób miał to zrobić, nie używając tego gramatycznego pojęcia w treści polecenia? Kasia umiała stosowań mon/ton/son, nie wiedziała jednak jak nazywają się one po francusku. Za zadanie otrzymała więc 0 pkt. Na lekcji nauczyciel wprowadził oczywiście pojęcie "adjectifs possessifs". Nasza Kasia jednak, zobaczywszy, że wie, jak tego używać, uznała tę fachową terminologię za bezużyteczną. Była więc butna. Przygotowując się do sprawdzianu nie pofatygowała się zaś nawet, aby przejrzeć notatki z lekcji (bo ona przecież wszystko umie!); była więc leniwa. Efektem - 0 punktów na sprawdzianie. Umówmy się: nikt od Kasi jako licealistki nie oczekiwał wyjaśnienia czym są adjectifs possessifs, nikt jej nie kazał wymieniać ich zastosowań czy funkcji składniowych. Miała tylko wykazać się umiejętnością ich stosowania. Kasia, idąc do polskiego liceum, musiała być świadoma, że dla większości uczniów w klasie, język francuski będzie językiem nauczanym od podstaw. Sama z pewnością uczyła się już wcześniej w szkole np. języka angielskiego i wiedziała, jakie wymogi będą jej stawiane. Tyle.
A co do matury francuskiej... Mam na jej temat swoje zdanie :P Poznałem we Fracnji dziewczynę studiuącą stosunki międzynarodowe na prestiżowym paryskim uniwersytecie, matura z histoire-geo "très bien". Wmawiała mi usilnie, że stolicą Polski jest Mińsk... :)
A wracając do tematu. Czy warto uczyć się 4 języków jednocześnie, czy lepiej sobie wybrać. A jeżeli tak, to który: francuski czy rosyjski. Podajcie za i przeciw.
Ja, jakbym MUSIALA się zdecydować (na szczęście nie musze:)) to bym wybrała francuski. Po prostu podoba mi się ten język jak żaden inny.

A co do ZA i PRZECIW, to ciężko powiedziec. Na pewno Polakowi łatwiej będzie się nauczyć rosyjskiego. Już na wejsciu rozumiesz połowę z tego co mówią, a francuski, niestety kompletnie inna bajka. Inna gramatyka, rodzajniki, inne czasy, tryby, brzmienie - na początku samo bulgotanie. Ogólnie masa rzeczy do zapamiętania. No i fonetyka. Niektórzy po prostu nie umieją wypowiadać poprawnie głosek, więc jak ktoś ma czytać "plus" jako "plis" po chamsku, to niech sobie odpuści.

Co do języka, zależy też, co chcesz robić w przyszłości. Np. w ofertach o pracę widuje się coraz częściej na zapotrzebowanie na język rosyjski.
Więc trudno powiedzieć, który język "lepiej" wybrać, bo z tym nigdy nie trafi.
Wybierz ten, który Ci się lepiej podoba i się skup bardziej na nim ;> a później najwyżej skupisz się bardziej na tym drugim, jak już pierwszy opanujesz w stopniu średnim.
Ja tylko dorzuce do tych rozwazan, ze w szkole / na uczelni - czy sie nam to podoba, czy nie, dostajemy ocene nie tylko za plynnosc wymowy, ale takze za znajomosc regul gramatycznych i umiejetnosc ich stosowania, za poprawna (i poparta regulkami) pisownie, za umiejetnosc formulowania streszczen i innych wypowiedzi pisemnych, a takze za "myslenie" czyli tresc tego, co piszemy - nie wszystkie z tych elementow mamy na "szostke" jesli sie nauczylismy TYLKO (albo AZ) jezyka mowionego gdzies w otoczeniu nativow.

I nie zapominajmy, ze my, Polacy, uczymy sie francuskiego jako JEZYKA OBCEGO, nie zas jak Francuzi francuskiego - INSTYNKTOWNIE, bo to ich jezyk ojczysty.

A metodyka nauczania jezyka X jako języka obcego to zupelnie "inna para kaloszy" niz uczenie jezyka ojczystego. Nie ma co porownywac!

I do autora watku: nic nie radze ;-) Oba jezyki znam b.dobrze, oba sa piekne, melodyjne, oparte na przebogatej literaturze. Oba coraz rzadsze w Polsce (wobec ekspansji angielskiego zwlaszcza!), NIGDY nie da sie przewidziec, ktory przyda sie nam bardziej bardziej - w moim zyciu bylo to naprzemian, ale bywalo tez, ze ...zaden z nich w danym momencie. Regul nie ma, niestety!
Bierz przyklad od Jana Pawla II , mowil doskonale ponad 4 jezykow " a juz nie wiem ile " , ucz sie jak najwiecej , a czas to jest tylko czasem , z wysilkiem wszystko przychodzi naturalnie .
Bardzo mi się podoba ta dyskusja. Wszyscy mają swoje zdanie wyrobione na temat.
Tylko jest jeden problem. Po co Ci tyle języków.
Musisz mieć plan na przyszłość.
Kilku znanych najwybitniejszych polskich poliglotów wykorzystywało swoje umiejętności w pewnym celu.
Byli naukowcami, tłumaczami. Zawsze wybitnymi specjalistami.
Jeśli Masz duże zdolności językowe, Pomyśl co dalej.
Sama znajomość języków nie wystarcza w dzisiejszych czasach.
Wokół mnie jest całe środowisko ludzi, którzy znają kilka języków i nie uważają tego za coś specjalnego.
Poczytaj np. o panu
http://pl.wikipedia.org/wiki/Robert_Stiller

Jedna z moich najbardziej ulubionych historyjek jest o wybitnym językoznawcy, ojcu dziennikarza Bogdana Misia.
Tenże pan wziął udział w konkursie na dyrektora najlepszej biblioteki w NYC.
Konkurs wygrał. Jakie były warunki ?
Zajomość minimum 30 języków obcych - biegle.
Uwaga. Zgłosiło sie 500 osób. Ilość osób utalentowanych językowo jest wbrew pozorom duża. Ale Polacy mają ten talent w genach.
Nie rozumiem skąd takie wnioski , że Kasia się nie uczyła, że była leniwa ??
1. Przed decydującym sprawdzianem poświęcała na naukę mnóstwo czasu
2. Przed sprawdzianem klepałaregułki
3. Sprawdzian napisała na jedynkę
4. 10 minut po sprawdzianie napisała go na bardzo dobrze (na korytarzu)
5. Nauczycielka to wiedziała.Miała jednak twardy dowód (jak komisja śledcza).
6. Po kliku latach nauczycielka przeprosiła Kasię za swoje zachwanie
Niestety mleko się wylało :((
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Studia językowe

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia