Nie wiem, po co ta dyskusja.
Poznając język OBCY, musimy poznać jego gramatykę. Jest to absolutnie oczywiste. NIE istnieje język bez gramatyki. To dzięki niej jesteśmy w stanie połączyć słowa w większe całości wyrażające sens.
To, że jako dzieci uczymy się języka OJCZYSTEGO niejako automatycznie, nie oznacza, że nie poznajemy jego gramatyki. Jest to znajomość nieuświadomiona; każdy Polak zna więc lepiej lub gorzej polską gramatykę (inaczej nie byłby w stanie wyrażać myśli po polsku). Gdy uczymy się języka OBCEGO w wieku gimnazjalnym/licealnym sytuacja nie przedstawia się już tak kolorowo z kilku względów. Po pierwsze: posługujemy się już językiem ojczystym (w którym myślimy), a to narzuca nam pewne schematy myślowe i komunikacyjne odmienne od tych, które występują w poznawanym przez nas języku obcym. Po drugie: nie mamy już kilku miesięcy/lat, nasza percepcja językowa jest znacznie mniejsza, a przede wszystkim zupełnie inna (proszę się odwołać do licznych prac z zakresu psycholingwistyki, które unaoczniają ten fakt). I wreszcie po trzecie: nie jesteśmy w stanie "złapać" gramatyki języka obcego automatycznie, bowiem żyjemy w innej wspólnocie językowej (nie słyszymy języka obcego na co dzień). Wszystko to powoduje, że ucząc się innego systemu językowego, jesteśmy zmuszeni zapoznać się (w sposób uświadomiony) z jego podsystemem gramtycznym.
Nie oznacza to, że nauka języka obcego powinna opierać się na wkuwaniu reguł gramatycznych. Ale wydaje mi się, że nikt w szkołach nie wymaga np. recytowania właściowości synkategorialnych syntagmy werbalnej w języku francuskim. Gramatyka, którą poznajemy w trakcie procesu uczenia się języka obcego, to gramatyka praktyczna, inna od opisowej czy normatywnej (patrz Miodek i Bralczyk). Co jednak nie zmienia faktu, że jest GRAMATYKĄ; elementem absolutnie niezbędnym, którego znajomość warunkuje poprawne posługiwanie się danym językiem.