Oczywiście nie była to konwersacja na wysokim poziomie, ale na pytania po swojemu odpowiadałam. Obrażony nie był, bo jakby założeniem tej strony jest to, że wymienia z tobą zdania ktoś, kto twojego ojczystego języka się dopiero uczy, a ty z kolei porozmawiasz w innym obcym języku - którego ty się uczysz - z kimś, kto się tam urodził i mieszka, a ten ktoś porozmawia z kimś jeszcze innym... i machina się kręci. Chcąc nie chcąc poznałam kilka zwrotów (prosząc o wyjaśnienie jakiegoś niezrozumiałego np. lub szukając w słowniku) i przez te dwadzieścia minut naprawdę się zmotywowałam do francuskiego. Moim zdaniem jest to ciekawa forma ćwiczeń, jeżeli pod ręką nie ma się akurat "żywego" Francuza bądź kilku zer na wycieczkę do tegoż kraju.
O "Profesorze..." już słyszałam, także przy okazji innych języków, zdaje się, że wszyscy go sobie chwalą.
Ćwiczenie gramatyki to jest chyba jedyna sensowna droga przy nauce jakiegokolwiek języka, przekonałam się o tym przy języku niemieckim... robiąc setne ćwiczenie odnośnie tego samego zagadnienia płakałam i zgrzytałam zębami, ale potem wszystkie wypowiedzi przychodziły machinalnie...
Jeśli zaś mowa o gramatyce francuskiej, jestem w posiadaniu "Bescherelle Junior", tyle że to raczej sama wykładnia. Co do ćwiczeń, co jest naprawdę godne polecenia?
"Pas de problème" posiadam, kupiłam w zasadzie dla usystematyzowania wiedzy i jestem gdzieś w połowie, ale właśnie niewielka ilość ćwiczeń mnie zmartwiła. Swoją drogą, czy w takiej niewielkiej książeczce naprawdę ująć można poziom A1 oraz A2? ;o
Słyszałam o takiej metodzie nauki jakiegokolwiek języka, chyba na tym forum nawet: zakupić książkę, która poziomem wybiega poza twój obecny, znaleźć audiobook (do francuskiego, zdaje się, jest dobry >czytacz