Liźnięcie podstaw, nauka samodzielna

Temat przeniesiony do archwium.
Cześć,
mam możliwość pobrania kursu języka francuskiego, wakacyjnego, trwającego jeden miesiąc w zakresie sześćdziesięciu godzin (cztery dni w tygodniu po ponad trzy godziny lekcja). Czy można w takim czasie i z taką intensywnością otrzymać porządne podstawy (oczywiście w założeniu, że mój wkład pracy będzie duży)? A z takimi podstawami, czy późniejsza nauka samodzielna będzie bardziej realna niż taka od początku do końca samemu? Nie jestem w stanie chodzić na żadne kursy w ciągu roku szkolnego, ale mógłbym czytać, słuchać, w wolnym czasie bawić się francuskim i zastanawiam się czy ten kurs wakacyjny byłby dobrym startem, czy może nie da rady...
Zaznaczę tylko, że posługuję się biegle angielskim, niemieckim w stopniu komunikatywnym i mam siedemnaście lat.
Pozdrawiam, Franz.
Bardzo polecam taką formę nauki.
Lato, fajna pogoda, wszyscy uśmiechnięci i podchodzący do nauki optymistycznie.
Osobiście miałam jeden problem. Brakowało zimnego picia, bo zajęcia były we wściekłe upały.
Polecam gorąco.
Moim zdaniem kurs intensywny na początek nauki jest okay, ale dalsza nauka samemu mija się z celem. Język francuski wymaga pokierowania przez lektora, nic na to poradzić nie można, bo jest za trudny na samodzielną naukę. Po prostu wymowa jest trudna, skomplikowana jest gramatyka, pisownia też jest ciężka i naturalna francuska składnia też sprawia mnóstwo problemów.
Do Waylanda..
Dziwnie mi się czyta Twoje posty. Nie chcę być złośliwa, ale są wyjątkowo zniechęcające.
Po jaką cholerę uczyć się tego francuskiego, skoro wszystko w nim jest trudne ?
Przyznaj się, nauka idzie Ci ciężko.
Ty po prostu nie lubisz tego języka.
A mnie dziwnie się czyta Twoje posty. Jeśli coś jest trudne, to jednych zniechęca, a innych wprost przeciwnie, mobilizuje. Ja należę do tych drugich. Ktoś, kto zaczyna przygodę z francuskim szybko zda sobie sprawę, że lekko nie będzie, o ile chce się naprawdę swobodnie władać tym językiem. Czy to zniechęca, to już nie moja sprawa. Trzeba nastawić się na przykładanie się i już.

Ja uczę się francuskiego, bo mam taką potrzebę zawodową. Inaczej zająłbym się w wolnym czasie czymś przyjemniejszym, co nie wymaga systematycznej pracy i wysiłku. Jeśli należysz do tych, którzy uczą się języków w locie jak małe dzieci, to gratuluję, ale 99% ludzi musi włożyć dużo pracy w opanowanie języka do poziomu zaawansowanego. Czy ja wiem, czy nauka francuskiego idzie mi ciężko ? Może trochę niecierpliwy jestem, ale biorąc pod uwagę, że zacząłem 11 miesięcy temu i jestem na początku B1, to generalnie uważam, że to przyzwoity postęp przy niewielkiej ilości mojego wolnego czasu w ciągu tygodnia. Ale to postęp okupiony koniecznością systematycznej pracy z lektorem. A francuski jest moim trzecim językiem obcym, więc pewne ugruntowane przemyślenia o uczeniu się języków mam.

Natomiast o francuskim, jaki jest, piszę po prostu jak to naprawdę wygląda i podaję na to argumenty. Faktem jest, że sporo osób zaczyna naukę francuskiego, ale po kilku miesiącach rezygnują. Ludzie wolą z oczywistych względów angielski, jest moda na hiszpański, niemało uczy się niemieckiego. Tak to po prostu wygląda. Angielski jest dużo łatwiejszy. Przykładowo moja sąsiadka, super anglistka, stwierdziła, że francuski jest dla niej za trudny i przerwała jego naukę. Dla mnie łatwiej o wiele opanować angielską wymowę, gdzie przy francuskim często trzeba sobie łamać język z powodu samogłosek i co chwila uważać na elizję albo jej brak i czuwać, żeby przeczytać odpowiednią część wyrazu, a najlepiej żeby przeczytać całe zdanie połączonych ze sobą wyrazów na jednym wydechu. To samo jest z pisownią, żeby wiedzieć, w jakim wyrazie samogłoska ma jaki akcent i że często trzeba skracać, gdzie jest to wymagane. Budowanie zdań na piśmie pokazuje jak bardzo francuski jest odległy od polskiego. Przykładowo odpowiednikiem naszego zwrotu "zdystansować się do kogoś" jest we francuskim "prendre ses distances avec quelqu'un" (właśnie nie "distance" a "distances"). Ze względu na właściwość francuskiego, który jest językiem bardzo idiomatycznym, powstało kilka słowników, które dotyczą frazeologii francuskiej (słowniki: frazeologiczny i idiomatyczny Leona Zaręby). Od kilkunastu lat nie ma żadnego nowego słownika francusko-polskiego. Dużo ludzi korzysta ze słownika Wiedzy Powszechnej z lat 80. XX wieku czy ze słownika Laroussa z 2001 roku. W tym czasie zarówno dla jęz. angielskiego jak i i niemieckiego powstały nowe bardzo dobre wielkie słowniki PWN. A we francuskim nic. To też potwierdza, że ten język jest trudniejszy niż angielski, niemiecki czy hiszpański.

Sporo zwrotów trudno tłumaczy się na polski, a bardzo dobrego słownika francusko-polskiego, który wyjaśniałby to, z czym zetknąć się można już na poziomach początkujących, nie ma. Stąd najlepiej korzystać ze słownika francusko-francuskiego, ale na samym początku sprawia to trudności.
Pamiętaj, że większość ludzi na tym forum, to uczniowie i studenci - młodzi ludzie.
Masz trochę niepedagogiczne podejście. Oni wiedzą, że nauka będzie trudna, ale nie mogą być w kółko straszeni, że to jest ciężki język.
Czemu nie korzystasz z angielsko - francuskich słowników ? Są też słowniki dla juniorów, gdzie wszystko jest prosto wyjaśnione.
Masz też do dyspozycji słowniki internetowe. Nie są doskonałe, ale pojedyncze słowa lub synonimy bez problemu znajdą. Wikipedia też Ci pomoże, bo masz dużo tłumaczonych rzeczy.
Na Googlach możesz odsłuchać całe frazy i zdania.
Nie lubisz gramatyki, to poszukaj sobie najfajniejszej książki na ten temat.

Większość tytułów, które cytujesz, są już dla bardzo zaawansowanych.

http://www.webjunior.net/rubriques/dictionnaire.php
http://www.lexicool.com/robert-junior-dictionnaire-francais.asp?IL=1

Polub ten język, bo na razie wszyscy Ci go obrzydzili. Jak często mówisz lub czytasz na głos ?
Nikt nikogo nie straszy. Chodzi wyłącznie o to, żeby mieć realistyczne podejście. Myślę, że to lepsze niż zasiewać u każdego hurraentuzjaz, który zamienia się później właśnie w zniechęcenie, bo przecież tacy jak Ty mówili, że francuski prosta rzecz, a tu nagle jakieś subjonctify i inne ciekawostki gramatyczne, lektor co chwilę poprawia wymowę, każe łączyć słowa w określony sposób,jeszcze wymaga, żeby "r" było tylnojęzykowe, wibrujące. Jak zaczynałem naukę francuskiego, jedna osoba zrezygnowała już po pierwszych zajęciach, na których była poprawiana w wymowie. Na innym kursie na A2 nie było oprócz mnie nikogo, kto nie miałby wcześniej francuskiego w szkole. Inni zdążyli zatem zrezygnować z nauki po drodze.

Co do słowników dla juniorów, to nie masz racji, bo te słowniki nie nadają się do nauki nawet w pierwszych semestrach. W podręcznikach regularnie natrafia się na takie słowa i zwroty, które są objaśnione tylko w dużym słowniku, jak np. Le Petit Robert. Weź sobie jakąś trudniejszą książkę do A2 do ręki, np. Alter Ego i zobacz jakie słownictwo pojawia się np. w transkrypcjach dialogów. Do gramatyki mam wyważone podejście, wiem, że jest ważna i przywiązuję do niej dużą wagę. Nie wiem, skąd Ci się wzięło, że jej nie lubię. Masz tendencje do nadinterpretacji. Co do pozostałych rad, to uprzejmie dziękuję, ale nie proszę o nie. Wiem jak uczyć się języka obcego, bo jestem m.in. po filologii z innego języka (nie jestem nauczycielem). Pozdrawiam.
Ton twoich postów Wayland rzeczywiście jest przygnębiający. Nauczenie się jakiegokolwiek języka wymaga czasu i wysiłku. Chyba nikt na tym forum nie twierdzi inaczej i z francuskim nie jest inaczej, ale to nie znaczy, że jest super trudny. Ortografia jest regularna, wymowa przyzwoita jest osiągalna. Nie trzeba brzmieć jak rodowity Francuz w końcu. Akcenty w pisowni są, ale wszystkiego można się nauczyć. I co z tego, że ludzie rezygnują z nauki? To o niczym nie świadczy. I co z tego, że jedna anglistka twierdzi, że dla niej francuski jest trudniejszy niż angielski. Skoro skończyła filologię angielską, to musiała się tego języka uczyć od dzieciństwa prawdopodobnie. Przypuszczam, że zapomniała jak to jest być początkującym w języku. Moja nauczycielka francuskiego znowu uważała, że angielski jest bardzo trudny. I kto ma rację? I jaki sens mają takie porównania?
Podajesz przykład "zdystansować się do kogoś". Nie wiem co chciałeś tym udowodnić. Oczywiste przecież, że każdy język obcy to nie jest polski tylko z innymi słowami i nie tłumaczy się wszystkigo dosłownie.

Pulawsky, myślę, że taki kurs to świetna rzecz. Jak masz taką okazję to się zapisz.
Dziękuję Wam za te wpisy. Chyba się zdecyduję na ten kurs, a jeśli mi podpasuje, a czas nie zaszkodzi (od września będę przygotowywał się do matury - przeskok z pierwszej klasy, zaliczanie materiału z drugiej i trzeciej), to być może będę kontynuował naukę w jakiejś szkole. Chciałem zdobyć podstawy, które będę mógł odświeżać, rozwijać, a może w rezultacie wylądować na filologii romańskiej od podstaw (dalekie plany, do przemyślenia ponownego ;)), ale to już zależy czy się zakocham czy zniechęcę.

Pozdrawiam serdecznie, Franz.
Pulawsky: jeżeli masz taką możliwość, to zapisuj się obowiązkowo ;) Nauka wymowy bez lektora jest ciężka i mówić poprawnie nie nauczysz się samemu, ale można zrobić bardzo dużo we własnym zakresie. Warto próbować nowych rzeczy, a jeżeli jest szansa że nauka francuskiego ci się spodoba, to szkoda zaprzepaścić taką szansę.

Powodzenia i miłych wakacji.
"Nauka wymowy bez lektora jest ciężka i mówić poprawnie nie nauczysz się samemu [???]"
Niestety, nie każda osoba w tym samym stopniu jest w stanie oponować wymowę - wokalikę danego języka, na co składa się wiele czynników; Wymowy uczymy się podobnie jak małe dzieci - słuchając i ćwicząc (czyli mówiąc).
Poprawnej wymowy nauczysz się od osoby, która sama ma poprawną wymowę, a z tym, niestety, bywa różnie.
Dobrym rozwiązaniem jest samodzielna praca - osłuchiwanie się z językiem. Warto słuchać radia czy audiobooków, ogłądać filmy, wiadomości, etc po francusku.
Chodzi o maksymalną imersję językową.
Cytat: pesahson
Ton twoich postów Wayland rzeczywiście jest przygnębiający.

Sądzę, że to Twój problem. Ja naprawdę nie odpowiadam za czyjeś uczucia, serio. Ani się przez moje wypowiedzi tutaj liczba chętnych do nauki francuskiego nie zmniejszy, ani nie zwiększy.

Cytat: pesahson
Nauczenie się jakiegokolwiek języka wymaga czasu i wysiłku. Chyba nikt na tym forum nie twierdzi inaczej i z francuskim nie jest inaczej, ale to nie znaczy, że jest super trudny.

Gdzie napisałem, że francuski jest super trudny ?

Cytat: pesahson
Ortografia jest regularna, wymowa przyzwoita jest osiągalna. Nie trzeba brzmieć jak rodowity Francuz w końcu. Akcenty w pisowni są, ale wszystkiego można się nauczyć.

Gdzie napisałem, że tego nie można się nauczyć ?

Cytat: pesahson
I co z tego, że ludzie rezygnują z nauki? To o niczym nie świadczy.

Owszem, świadczy. Że jest to język trudniejszy do opanowania od innych popularnych w Polsce języków. Obiektywnie jest trudniejszy do nauczenia się niż np. angielski.

Cytat: pesahson
I co z tego, że jedna anglistka twierdzi, że dla niej francuski jest trudniejszy niż angielski.

Ona nic nie twierdzi, ona przerwała jego naukę, bo uznała, że dla niej jest za trudny. A wywnioskować z tego można jeszcze to, że ktoś kto skończył filologię, ma pewnie trochę talentu i zacięcia językowego, a mimo to, francuski okazał się barierą. To moim zdaniem o czymś świadczy.

Cytat: pesahson
Skoro skończyła filologię angielską, to musiała się tego języka uczyć od dzieciństwa prawdopodobnie.

Tego nie wiemy, więc nie ma co spekulować. Od dzieciństwa czy od liceum. Co za różnica ??? Ja jestem między innymi po filologii, a zaczynałem naukę języka w liceum.

Cytat: pesahson
Przypuszczam, że zapomniała jak to jest być początkującym w języku. Moja nauczycielka francuskiego znowu uważała, że angielski jest bardzo trudny. I kto ma rację?

A ktoś musi mieć rację ? To że ktoś uważa, że angielski jest trudny, to ma również rację. Trudność jednego jezyka nie wyklucza trudności drugiego. Angielski jest niewątpliwie trudnym językiem do opanowania na poziomie biegłości.

Cytat: pesahson
I jaki sens mają takie porównania?

Głęboki sens mają. Obrazują, że francuski wymaga bardzo wiele od uczących się. Więcej niż inne popularne w Polsce języki obce

Cytat: pesahson
Podajesz przykład "zdystansować się do kogoś". Nie wiem co chciałeś tym udowodnić.

Chciałem, kolego pokazać odmienność w relacji do języka polskiego. Jest ona wyraźniejsza niż np. w relacji niemiecki-polski.

Cytat: pesahson
Oczywiste przecież, że każdy język obcy to nie jest polski tylko z innymi słowami i nie tłumaczy się wszystkigo dosłownie.

Ja nie mam ochoty dyskutować o twoich oczywistościach. Polemizujesz dla samej polemiki, wypisując nudne frazesy. Poćwicz jeszcze zanim wyskoczysz z jakąś polemiką.
uuuu super mega off-topic się zrobił.

to może ja też coś od siebie dorzucę, jedziemy na całego!:

Triffids are large carnivorous plants capable of vicious and intelligent behaviour, and are equipped with venomous stingers that they use to stun and immobilise their prey before feeding on them.
Wymyślanie złośliwej puenty mnie znudziło.



Rzeczywiście jest mega off topic w tym wątku, więc nie będę tego ciągnęła. Zresztą nie sądzę, żeby z Waylandem dało się konstruktywnie dyskutować, bo nie dostrzega nieścisłości w swoich wywodach.
Cytat: franslex
"Nauka wymowy bez lektora jest ciężka i mówić poprawnie nie nauczysz się samemu [???]"

O co chodzi z pytajnikami? W swoim poście potwierdzasz to, co napisałem, więc nie wiem co jest niejasne. Żeby nabyć poprawną wymowę musisz rozmawiać z osobami, które taką wymowę już sobie przyswoiły. Samemu nie jesteś w stanie wychwycić błędów, bo nie do końca wiesz, jak to powinno brzmieć, albo nie do końca słyszysz różnicę. W mojej opinii oglądanie filmów i transkrypcja fonetyczna w słownikach to trochę za mało, by nauczyć się mówić poprawnie. Możemy osiągnąć dobre rezultaty, ale nie dorównamy komuś, kto wkłada tyle samo pracy, a ma zajęcia z profesjonalnym lektorem.
Oczywiście dalej nie zmienia to faktu, że warto się uczyć dla samego siebie. Wszystko zawsze można doszlifować w późniejszym czasie. Wiele osób na codzień kaleczy język polski, więc drobne potknięcia w języku obcym są wybaczalne ;)
Cytat: pesahson
Zresztą nie sądzę, żeby z Waylandem dało się konstruktywnie dyskutować, bo nie dostrzega nieścisłości w swoich wywodach.

Żeby konstruktywnie dyskutować, to najpierw trzeba umieć czytać ze zrozumieniem oraz nie pisać czepliwych replik, które mają być niby tymi "ścisłymi wywodami". Amen.
edytowany przez WaylandTheSmith: 04 lip 2013
Skad u Ciebie ten ton wyzszosci ?
Bo jestes zawodowym filologiem ?
Reszta z nas to amatorzy ? Sam piszesz banaly, ktorych nie chce mi sie nawet komentowac.
Najlepsze jest Twoje samopoczucie. Doprawdy nie wiem, dlaczego takie znakomite.
Moglbys rozstawiac wszystkich po katach, gdybys rzeczywiscie byl blyskotliwy.
Ale poliglota nie jestes. Daj znac, kiedy sie bedziesz uczyl swojego kilkunastego jezyka. to wtedy pogadamy.
Aktualnie wrazenia nie robisz.
Cytat: le_diable

diable ma też odpowiednik w rodzaju żeńskim: diablesse. to jest jedno z moich ulubionych słów po francusku.

oto moje propozycje zmiany tematu:

- jakie jest wasze ulubione słowo po francusku?
- jeśli w lesie upada drzewo, ale nie ma tam nikogo, kto słyszałby upadek, to czy powstał hałas?
- jaka jest dzisiaj u was pogoda? tutaj gorąco. chyba zaraz będzie burza.
- lubicie burzę?
- czy picasso był lepszy w okresie błękitnym czy w różowym?
- co sądzicie o szpachelkach z zębami?
- czy życie ma sens?
Czemu chcesz zmienić temat Humpeteju?

Tutaj mamy bardzo ciekawy przypadek.
Chcesz się czegoś nauczyć ? Poświęć mi trochę czasu, a skutecznie Cię do tego zniechęcę.
No chyba, że odpalisz mi gotówkę, a wtedy - może, może zlituję się nad Tobą.
Bo po jakiego robić sobie konkurencję. Jeszcze się okaże, że niejeden gimbus przebija swojego nauczyciela.
Cytat: le_diable
Skad u Ciebie ten ton wyzszosci ?Bo jestes zawodowym filologiem
Reszta z nas to amatorzy ? Sam piszesz banaly, ktorych nie chce mi sie nawet komentowac.
Najlepsze jest Twoje samopoczucie. Doprawdy nie wiem, dlaczego takie znakomite.
Moglbys rozstawiac wszystkich po katach, gdybys rzeczywiscie byl blyskotliwy.
Ale poliglota nie jestes. Daj znac, kiedy sie bedziesz uczyl swojego kilkunastego jezyka. to wtedy pogadamy.
Aktualnie wrazenia nie robisz.

Daruj sobie swoje następne frustracje pod moim adresem. Znów reagujesz na mój wpis nerwowo, po czym widać, że że to ty masz jakiś problem, razem z twoją napastliwą koleżanką pod nickiem pesahson. Albo udzielasz komuś rad na siłę, albo się czepiasz. Kompletnie mnie nie interesuje twoja kretyńska opinia na mój temat. Nudzi ci się ? Spadaj.
Cytat: le_diable
Czemu chcesz zmienić temat Humpeteju?

1. a bo się zrobiło nieprzyjemnie, a powinno być peace and love.
2. a bo jak już anarchia, to na całego. skoro i tak jesteśmy poza tematem, to bądźmy jeszcze bardziej. à défaut de pouvoir faire l'amour sur Internet, pouprawiajmy surrealizm!
Wpadłem tu przypadkiem, przeczytałem dyskusję i dorzucę swoje trzy grosze. Z perspektywy "przechodnia" banały i oczywistości odnośnie języka mówi cały czas WaylandTheSmith.

1. Oczywistym jest, że pomiędzy językami rzadko występują dosłowności, dlatego jego przykład z idiomem nie robi na mnie (jako na filologu) absolutnie żadnego wrażenia. Gdyby sam się nie opisał jako filolog, byłbym gotów wziąć go za laika.

2. Nie istnieje takie coś jak "obiektywna trudność" w przypadku języka, a już na pewno nie można wysnuwać takiego wniosku z faktu, że jego znajoma anglistka stwierdziła, że francuski jest dla niej za trudny [jej jednostkowa; subiektywna opinia]. Znajomy kogoś innego z tego wątku zna francuski i to samo stwierdził odnośnie angielskiego, ergo: obydwa są tak samo trudne, jeśli już mamy wydawać sąd na podstawie tych przypadków. Ja dodam, że dla mnie jako anglisty francuski jest banalny. Takie samo wrażenie odniosła moja koleżanka po fachu. Szala przeważona, ale co z tego? W przeciwieństwie do Waszego oponenta nie powiem, że w takim razie angielski jest trudniejszy, bo matematyka mówi mi, że to ciągle jednostkowe przypadki [dziwię się więc, skąd Wasz oponent wziął te 99%]. Wreszcie, z jego wpisów wynika, że wcale nikogo nie chce zniechęcać do nauki, nie mówi nawet, że francuskiego nie da się nauczyć. Jaki zatem wniosek w jego zamyśle mamy wysnuć? Że z jego nauką wiąże się wysiłek, a huraoptymizm jest niewskazany. No, to kolejny banał, bo taka właśnie postawa powinna cechować każdego, kto choć elementarne pojęcie o nauce języków i już to kiedyś robił (czyli większość użytkowników tego forum filologów i pasjonatów języków). Ogólnie wielki <zonk> z tej dyskusji. W sumie nadal nie rozumiem, o co chodzi :)
Zupełnie na marginesie.
- Naukowcy uważają, że 6[tel]tysięcy słów angielskich jest pochodzenia francuskiego.
http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_English_words_of_French_origin
Widziałam inne liczby - w różnych źródłach.
Dlatego też jestem zdziwiona, skąd aż taka rozbieżność w ocenie trudności językowych.

Ale wracając do moich problemów. Nie widzę powodu, dla którego mamy straszyć chętnych do nauki.
Zepsułam sobie mnóstwo czasu, zdrowia i energii przez beznadziejnych nauczycieli.
Kilka niezwykłych ofert życiowych przeszło mi koło nosa, bo otoczenie bez przerwy mnie zniechęcało.
Ze swojej strony życzę innym omijania moich problemów.
Cytat: shark09
Wpadłem tu przypadkiem, przeczytałem dyskusję i dorzucę swoje trzy grosze. Z perspektywy "przechodnia" banały i oczywistości odnośnie języka mówi cały czas WaylandTheSmith.

Twoje prawo do uznawania moich wypowiedzi za banały. Ja uważam, że opowiadania oczywistych rzeczy nigdy dość. Natomiast fora o nauce języka nie są dla odbiorców, którzy są filologami. Myślałem, że to jest oczywista oczywistość, ale widać melduje się taki filolog i oznajmia, że on to wszystko wie. No i świetnie. Jednak ja nie wygłaszam swoich poglądów do filologów, lecz do osób, które uczą się języków obcych.

Cytat: shark09
1. Oczywistym jest, że pomiędzy językami rzadko występują dosłowności, dlatego jego przykład z idiomem nie robi na mnie (jako na filologu) absolutnie żadnego wrażenia. Gdyby sam się nie opisał jako filolog, byłbym gotów wziąć go za laika.

A gdzie tu jest logika ? Od kiedy ktoś kto wygłasza oczywiste dla kogoś innego stwierdzenia jest automatycznie uznawany za laika ??? Albo nie znasz znaczenia słowa "laik", albo na siłę próbujesz polemizować, przy okazji się zapętlając.

Cytat: shark09
2. Nie istnieje takie coś jak "obiektywna trudność" w przypadku języka, a już na pewno nie można wysnuwać takiego wniosku z faktu, że jego znajoma anglistka stwierdziła, że francuski jest dla niej za trudny [jej jednostkowa; subiektywna opinia]. Znajomy kogoś innego z tego wątku zna francuski i to samo stwierdził odnośnie angielskiego, ergo: obydwa są tak samo trudne, jeśli już mamy wydawać sąd na podstawie tych przypadków.

Przepraszam bardzo, ale to fałszywa analogia. Jeżeli filolog angielski stwierdza, że francuski jest dla niego za trudny i to samo stwierdza ktoś tam o angielskim, to na pewno nie jest to samo. Obiektywna trudność dla osób tego samego języka ojczystego w przypadku konkretnego języka obcego oczywiście istnieje. Zobaczylibyśmy, kto by się nauczył szybciej języka, ja angielskiego czy ty japońskiego czy koreańskiego.

Cytat: shark09
Ja dodam, że dla mnie jako anglisty francuski jest banalny. Takie samo wrażenie odniosła moja koleżanka po fachu. Szala przeważona, ale co z tego?

Cały czas bazujesz na fałszywej analogii. Jak można porównać opinię anglisty o trudności francuskiego z opinią anglisty o jego łatwości ? Przecież to nie o to chodzi. Z mojego przykładu wynika to i tylko to, że ktoś kto nauczył się w stopniu bardzo zaawansowanym angielskiego i jego trudnych reguł, uważa naukę francuskiego mimo to za trudną. Po pierwsze więc uważa tak osoba o większych niż przeciętne zdolnościach językowych, bo takimi są filologowie (chyba że wybierają te studia na skutek kompletnej omyłki, ale to rzadkość), a po drugie uważa tak osoba, która opanowała angielski, język też uznawany za dość trudny.

Cytat: shark09
W przeciwieństwie do Waszego oponenta nie powiem, że w takim razie angielski jest trudniejszy, bo matematyka mówi mi, że to ciągle jednostkowe przypadki [dziwię się więc, skąd Wasz oponent wziął te 99%].

Kolejna fałszywe wnioskowanie. Z tego, że francuski jako dla filologa angielskiego jest dla ciebie banalny, nie wynika że angielski jest trudniejszy. Spróbuj poszukać sobie z francuskiego grupy na poziomie C1 w szkole językowej, powodzenia. Mało kto uczy się francuskiego na takim poziomie, a angielskiego ? Angielski jest popularniejszy, ale w obiegowej opinii łatwiejszy od francuskiego. Polaków bardzo zniechęca wymowa we francuskim. Bardzo dużo osób wypowiadających się na forach (np. mlingua) twierdzi, że miało duże kłopoty z francuską wymową i gramatyką.

Cytat: shark09
Wreszcie, z jego wpisów wynika, że wcale nikogo nie chce zniechęcać do nauki, nie mówi nawet, że francuskiego nie da się nauczyć. Jaki zatem wniosek w jego zamyśle mamy wysnuć? Że z jego nauką wiąże się wysiłek, a huraoptymizm jest niewskazany. No, to kolejny banał, bo taka właśnie postawa powinna cechować każdego, kto choć elementarne pojęcie o nauce języków i już to kiedyś robił (czyli większość użytkowników tego forum filologów i pasjonatów języków).


I tu się mylisz, bo ludzie, którzy tu zaglądają, to nie tylko filologowie i pasjonaci języków. Tych jest mniej, bo nie każdy jest filologiem przecież i nie każdy upaja się obcą mową, lecz wielu osobom język obcy jest przecież potrzebny do pracy, do nauki, do kontaktów z obcokrajowcami. Mylisz się z gruntu, że forum pod nazwą nauka języka jest dla filologów i pasjonatów głównie. Jest dokładnie odwrotnie, wystaczy sobie przeczytać, jakie pytania ludzie tu zadają. Nawet ten wątek rozpoczyna się od pytania o początki z nauką francuskiego.

Cytat: shark09
Ogólnie wielki <zonk> z tej dyskusji. W sumie nadal nie rozumiem, o co chodzi :)

No jak to nie rozumiesz ? Przecież wszystko jest dla ciebie banałem, co napisałem. Banały to jednak powinieneś rozumieć ?
Wątek stał się polemiką chyba dwojga osób, a nie odpowiedzią na pytanie jak widzieć. Ja jako osoba stawiająca kroki podstawowe w tym języku już od kilku lat :) mogę chyba stwierdzić, że:
4x3 = 12
12x4 = 48
Jedno jest pewne- godzin jest dużo. Dwa- wkład pracy, wiadomo, jest ważny. Więc plus dla ciebie. Ja chodziłam podczas roku szkolnego na korepetycje, 1h tygodniowo. To, co mogę powiedzieć, to że Ty w jeden miesiąc zaliczysz tyle godzin, co ja przez kilka miesięcy.
Ale wiadomo, ma to swoje wady i zalety. Bo podstawy podstawami, ale jednak, wg mnie z językiem trzeba się "oswoić". U mnie to oswajanie trwa długo. Na początku brzmi on dla mnie śmiesznie i nie wierze, że ktoś może mówić w tym języku o bułkach na śniadanie dajmy na to. Ale ten etap masz dajmy na to już za sobą- przychodzi zapis wyrazów, wypowiadanie, nauka pierwszych słów. I o ile wg. szybko może przyjść zapamiętanie ich na teraz, o tyle możesz je szybko zapomnieć. Śmieję się, że ja od 3 lat wciąz jestem początkująca, ale te wyrazy, których raz się nauczyłam, na zawsze mi już utkwiły w pamięci. W dodatku jeśli np. masz lekcję jedną na tydzień, to wiadomo że nauczyciel pomoże Ci w wymowie, odpowie na pytania itp, ale słóweki tak musisz nauczyć się sam, a do ttego potrzeba czasu :) Dlatego ja np. wolę 1-2 lekcje w tygodniu od takich przyspieszonych kursów, bo po takich paru lekcjach okej mogę dużo wynieść, ale w międzyczasie do następnego dnia mam parę godzin. A w odstępie tygodnia mamwięcej czasu na TRWAŁE przyswojenie słówek czy zasad gramatyki. ALE zawsze to jakaś nauka i osobiście gdybym miała taką okazję, to bym ją wzięła bez wahania!!!
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Studia we Francji

 »

Studia językowe