Rzecz dzieje się pod koniec pierwszej połowy dziewiętnastego wieku we wspaniałym, olśniewającym Paryżu. Mamy tu obraz bogatej rodziny Hulotów. Jednak nie jest to sielanka. Balzac przedstawia nam całą galerię barwnych postaci, choćby na przykładzie francuskiej familii - starzejącego się barona Hektora Hulota o sercu i wigorze młodzika, jego pobożnej i cnotliwej żony Adeliny, która bez słowa skargi przyjmuje zdrady małżonka, wreszcie ich syna, Wiktora Hulota, niepotrafiącego się wybić adwokata, i ślicznej córki Hortensji, której nijak nie można wydać za mąż.
Jest jeszcze jedna osoba, której naprawdę wypada poświęcić osobny akapit. To tytułowa bohaterka - Elżbieta Fisher - postać chyba najbardziej w tej powieści skomplikowana. Któż by przypuszczał, że w tym "dobrym duchu rodziny" (jakim to mianem notorycznie jest określana przez krewnych), dobrodusznej starej pannie, kryje się tyle jadu i nienawiści? A przecież nie nazwałbym jej jednoznacznie złą - na przykład jest troskliwą opiekunką dla skromnego rzeźbiarza Wacława Steinbocka - Polaka z Inflan