Szkoła była daleko od domu. Na drugim końcu miasteczka. Zimą, ranem, było zimno i wilgotno. Nosiłam więc "kaptur", który kupił mi mój wujek. Ale, z zazdrości, mój kuzyn potrafił się zemścić! Karał mnie zmuszając mnie do trzymania dwóch rąk, podczas długiego czasu, na trawie zmoczonej przez poranną rosę! Aż do momentu kiedy moje dłonie stawały się sine. Ponieważ byłem cieplej ubrany od niego i ponieważ odmówiłem przyniesienia mu placka zrobionego przez moją mamę.