Poprzedni mój wpis występuje z datą 2008...
Zaczynałam wówczas swoją historię z Extereą, a teraz jestem we Francji, wyjechałam od razu z rodziną, dla mnie nie było innej opcji...
Firmę Exterea polecam, ale jeśli ktoś oczekuje, że Exterea będzie go we Francji za rękę prowadzić - to lepiej niech się zastanowi czy z mamusią nie zostać...
Ja jakoś nie sądziłam, że Exterea mi będzie we Francji pomagała. Przecież to pośrednik i załatwia formalności w kraju... Załatwia je bardzo dobrze - ja polecam i podpisują się rękami i nogami pod referencjami tej firmy. Wszystko załatwili jak należy (ale ja od od początku pytałam - taką mam naturę, więc od razu wiedziałam co, gdzie, jak, kiedy...)
Wszystko czarno na białym; umowa z francuskim pracodawcą, kwoty brutto, netto, kwoty dodatków i zaliczonych lat pracy - poprosiłam o oryginał - bez problemu dostałam. Wszystko się zgadzało, wszystko było jak należy - gruszek na wierzbie nie obiecywali, więc ich nie było... A jak w Polsce potrzebowałam się dowiedzieć jak jest wyposażone mieszkanie - to po 30 minutach!!!! fax miałam...
Ja trafiłam na cudowne miejsce, bo są tutaj w Pithiviers wspaniali ludzie i tak naprawdę to wszystko od tego zależy - gdzie uda Wam się trafić. Pracodawcy są różni, a mój od ponad roku wcześniej przygotowywał sceptycznie początkowo nastawiony personel, no bo jak to ktoś z Polski, a dlaczego Francuzów to nie ma? A no nie ma Francuzów, bo jak już ktoś napisał wolą na swoim za dużo większe pieniądze, ale i dużo więcej pracować...
Mnie jednak niepokoją inne fakty: min to, że do pracy chcą wyjechać ludzie, którzy pracować nie chcą, bądź nie umieją - wierzcie mi - mamy za dużo szkół dla fizjoterapeutów, "szkolą" one kadrę nieudaczników i osób, które nie wiedzą do czego goniometr służy... Powoli zostajemy obarczani opinią mało wykształconych i niechętnych do pracy... To niepokoi i boli... Teraz zaczął się boom na Węgrów...
Poza tym musicie się liczyć z tym, że tutaj obowiązuje praca zespołowa, tu nie ma miejsca na indywidualistów, którzy zamkną się w 4 ścianach... Trzeba liczyć się z odrobiną biurokracji (ale czy większa niż w Plu? Chyba nie)
Trzeba też trochę otworzyć się na ludzi, zdobywać ich zaufanie krok po kroku...
Język - nie jest łatwo, jak ktoś oczekuje, że po miesiącu mówił będzie - to chyba się grubo myli... Trzeba więc uzbroić się w żelazne nerwy, bo ileż można mówić nie rozumiem, jeszcze raz proszę... Ale takie są realia i trzeba się tego spodziewać. Ja jednak jeszcze raz podkreślę - wszystko zależy na kogo i gdzie trafisz.
Pytajcie czy są w danym miejscu inni Polacy, czasami pracodawca milczy nie pytany a okazuje się, że już ktoś jest na miejscu. Mam koleżankę - wyjechała z mężem i dzieckiem i miło się zaskoczyła, że już ktoś jest...
Więcej na priwa - jak ktoś chce.
I wyjeżdżajcie - nie bójcie się - zdobywajcie, poznajcie...
Pozdrowienia z Francji