mieszkalam rok w Orleanie, gdzie bylo mi duzo gorzej niz w Alzacji:) z tego co piszesz, faktycznie, moze zbyt "chlodno" (po alzacku?:P) podeszlam do sprawy poznawania innych Polakow. mi sie po prostu w glowie nie miesci wyjazd za granice gdzie spedzasz 100% czasu ze wspolrodakami (gdzie przyjemnosc? gdzie nauka? gdzie poznawanie swiata?). na uniwerku jest inaczej, mysle, niz w pracy, bo masz wiecej czasu na poznawanie innych osob, wspolne wieczory itd. slyszalam ze im bardziej na poludnie, tym Francuzi bardziej przypominaja wesolych Hiszpanow, ale Strasburg ma swoj urok. zgadzam sie, ze na poczatku moze byc trudno (nawet bardzo), ale teraz... no nie wiem, musze sie na nowo przystosowywac jak wracam do Polski;) nie do klimatu, do jezyka, ale do tego jak moi polscy znajomi pojmuja swiat.
no i francuski lubie, ale nie jestem jakas fanatyczka. takze po polsku mozemy rozmawiac. chcialabym rowniez sprostowac, ze nie jestem anty-polska, tylko chce czerpac z mojego wyjazdu ile moge:) milo jest czasem spotkac Polakow za granica. tylko nie chce zeby to byl moj jedyny cel i jedyne moje przyjaznie;)
dlugo troche, zawile, ale mam nadzieje ze zrozumiale:P pozdrawiam:) i czemu nie, mozemy sie czasem spotkac i pogadac nt francuskich uniwerkow:) chociaz teraz to bardziej o strajku profów... :P