Nikt o zdrowych zmysłach nie poleci początkujacemu " totalnego zanurzenia".
To jest byc moze dobre ale dla ludzi o podobnych językach.
I o tym pewnie zapominaja niektórzy nauczyciele.
Moim zdaniem tak naprawdę obcy język to bardzo skomplikowane przedsięwzięcie.
Książki dwujęzyczne dla początkujących są świetne. Pomagają na pewnym poziomie zrozumieć wszystkie niuanse. Ja mam niedosyt bo mało jest książek dla zaawansowanych. A kolorowe piękne wydawnictwa są też dobre ale np. równolegle.
Poza Szypowską, mam też świetną książkę " Le francais mon amour" - Godziszewskiego i Balińskiej. Polecam też "Francuski dzień po dniu" Rostworowskiej. Dobrej
książki do gramatyki po polsku nie spotkałam.
Słowniki to też inna bajka. Na początku drogi najlepszy jest słownik dwujęzyczny. Ten który miałam nadawał się tylko na śmietnik. Z kolei Le Robert był za trudny i powodował tylko frustrację. Teraz jest tyle możliwości. Internet pozwala na wszystko. Jeszcze pięć lat temu taka dostępność materiału była marzeniem.
Stare wydania książek do nauki języków są niedoceniane i przez uczniów i przez nauczycieli. Dzisiejsze nastolatki mają chyba większe wymagania.
Szkoda jeszcze że nikt nie wie jak droga jest nauka języków w innych krajach.
Francuski jest traktowany jako dobro luksusowe i tylko dla elity. Włoski zresztą też. Ale tak naprawdę każdy musi znaleźć swoją drogę i przetestować sobie co daje najlepsze efekty.