Metoda nauki - jak się uczyć by umieć?!

Temat przeniesiony do archwium.
Salut,

Wiadomo, że każdy ma jakieś swoje metody nauki jedni wolą wkuwać slówka inni ze słuchu się uczą, jeszcze inni czytają książki ...

Moje pytanie - jak się uczycie?! Dlaczego taki sposób, jakie są jego wady/zalety?

Zapraszam do dyskusji, mam nadzieje, że każdy na tym skorzysta :)
Tamto już troche stare, może porozmawiamy teraz o jakichś innych metodach - jak się uczycie?
Może zamiast dyskutować jak się uczyć to lepiej po prostu zacząć się uczyć.

Natomiast ja chciałabym poruszyć trochę inny temat, ale związany z nauką języków otóż mamy na rynku książki komiksowe gdzie wszystko jest w języku obcym. Pokazana jest tan np gęba królowej Elżbiety czy jakiegoś murzyna typowe komiksy. Korzystanie z tego typu książek na lektoratach czy w szkołach daje marne efekty i nawet po kilku latach nauki uczeń nie jest wstanie wydukać poprawnie kilku zdań.
Takie książki są może dobre na dalszym etapie nauki, ale nie od podstaw.

Natomiast książki po polsku takie jak J Francuski dla początkujących sa bardzo dobre i gdyby je tylko bardziej unowocześnić zmienić dziwne zdania typu Lady jechała na tygrysie " a także podnieść poziom gramatyki to myślę ze po przerobieniu takiej książki uczeń nie miałby problemu z opanowaniem języka i nie musiałyby powstawać watki na forach internetowych jak uczyć się j obcych

Wiem ze teraz mnie zaatakujecie ,że w języku trzeba się od razu zanurzać, ale jak widać zanurzamy się w j obcych od kliku lat a efektów szczególnych nie widać.
Nikt o zdrowych zmysłach nie poleci początkujacemu " totalnego zanurzenia".
To jest byc moze dobre ale dla ludzi o podobnych językach.
I o tym pewnie zapominaja niektórzy nauczyciele.
Moim zdaniem tak naprawdę obcy język to bardzo skomplikowane przedsięwzięcie.

Książki dwujęzyczne dla początkujących są świetne. Pomagają na pewnym poziomie zrozumieć wszystkie niuanse. Ja mam niedosyt bo mało jest książek dla zaawansowanych. A kolorowe piękne wydawnictwa są też dobre ale np. równolegle.

Poza Szypowską, mam też świetną książkę " Le francais mon amour" - Godziszewskiego i Balińskiej. Polecam też "Francuski dzień po dniu" Rostworowskiej. Dobrej książki do gramatyki po polsku nie spotkałam.

Słowniki to też inna bajka. Na początku drogi najlepszy jest słownik dwujęzyczny. Ten który miałam nadawał się tylko na śmietnik. Z kolei Le Robert był za trudny i powodował tylko frustrację. Teraz jest tyle możliwości. Internet pozwala na wszystko. Jeszcze pięć lat temu taka dostępność materiału była marzeniem.
Stare wydania książek do nauki języków są niedoceniane i przez uczniów i przez nauczycieli. Dzisiejsze nastolatki mają chyba większe wymagania.
Szkoda jeszcze że nikt nie wie jak droga jest nauka języków w innych krajach.
Francuski jest traktowany jako dobro luksusowe i tylko dla elity. Włoski zresztą też. Ale tak naprawdę każdy musi znaleźć swoją drogę i przetestować sobie co daje najlepsze efekty.
Widocznie jest mało nauczycieli o zdrowych zmysłach, bo właśnie na lektoratach i szkołach dominują ksiązki komiksowe i nie spotkałam się z korzystaniem z książek polskich autorów
Stare książki jak sama napisałaś sa niedoceniane wręcz lekceważone przez nauczycieli a wystarczyłoby je odnowić. Bo struktura nauczania w tych książkach jest bardzo dobra.
Przyznam się szczerze ze ja nie łubie się uczyć z książek komiksowych (ja nazywam tak te ksiązki obcojęzyczne) a mało jest dobrych książek polskich, bo np. gramatyka jest na niższym poziomie niż w książkach zagranicznych. No i ma się wahania dylematy, którą książkę wybrać i trudno dojść do przyzwoitego poziomu.
Ciężko jest mi to napisać ale rzeczywiście o polskiej szkole po prostu nie wspominam. Nie mam słów jak się porównuje podejście nauczycieli ( w mojm przypadku amerykańskich) do polskich. Może to kwestia pieniędzy a może mentalości. Języki w Polsce zostały sprowadzone do " złotej żyły" i dlatego nauczyciele nie robią tego co powinni. Uczniowie też często olewają i najbardziej poszkodowani są Ci którym naprawdę zależy.

Na kilku pierwszych zajęciach w swojej szkole językowej nauczycielka powiedziała mi o wszystkich "pułapkach językowych". Jakich błędów miałam się wystrzegać i jak sie powinnam uczyć. Mam oczywiście świadomość że nie każda szkoła językowa jest taka sama. Ale ta różnica pokazała mi ile czasu i zachodu straciłam w Polsce.
Jeszcze raz gorąco polecam książki napisane przez polskich autorów.

I najlepsza rada - praca we własnych zakresie dwa - trzy razy więcej niż czas spędzony z nauczycielem.
Przepraszam za literówki. Robię kilka rzeczy naraz i takie są efekty.
A to kilka wskazówek od najlepszych w branzy.
http://archiwum.wiz.pl/1997/97113700.asp
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa

 »

Brak wkładu własnego