Moj sliczny iglaczku, krolu puszczy, jakze kocham twa zielonosc gdy lasy i pola pozbawione zostaja ich urokow, odjetych przez zime. Moj sliczny iglaczku, krolu puszczy, ty zachowujesz zdobiace cie klejnoty.
Ty, zasadzony u nas przez Boze Narodzenie na swiete narodziny (wg. mnie po polsku Boze Narodzenie i narodziny zaraz obok siebie to nie brzmi ladnie stylistycznie, ale tym razem nie bede zmyslac), ladna choinko, jakze slodkie sa twe cukierki i zabawki. Ty, zasadzony u nas przez Boze Narodzenie, caly opromieniony swiatlem.
Moja piekna choinko, zielone twe wierzcholki wraz z ich wiernym cieniem na wieki prawdziwej wiary, niezmiennosci i pokoju. Moja piekna choinko, twe zielone wierzcholki podarowywuja mi (ten) slodki obraz.
Nie wiem co z tym obrazem na koncu. Dla mnie to nie wyglada na wlasciwe zakonczenie, wiec zakladam ze poza obraz Twoja pamiec nie siega.