Zgadzam się z dwoma moimi poprzednikami.
Zawsze będą istnieć w gimnazjum, liceum czy też na studiach takie osoby które mają całą naukę w nosie, bądź nie są wstanie czegoś nadrobić z powodu kolosalnych braków, czy też szkoła do której się dostali "była tym ostatecznym, awaryjnym kierunkiem" (bo gdzie indziej się po prostu nie dostali). I winy szukają wszędzie tylko nie u siebie np. "bo nauczyciel głupio prowadzi lekcje". To jest chore!
Dam wam dobrą rade: Jeżeli kierunek na który idziecie nie jest tym w którym macie swoje zainteresowania, jeżeli nie pasjonujecie się tym, to lepiej darujcie sobie to całe studiowanie, będzie to tylko mordęga, strata czasu. Studia w Polsce naprawdę nie są obowiązkowe!
I przypominam: na filologi romańskiej (i każdej innej) nie uczy się języka, tylko o języku, jego kulturze, historii, wykłady są prowadzone w języku francuskim, więc solidne podstawy tego języka trzeba na pierwszym roku posiadać.
Jedynie co może dziwić na Łódzkiej romanistyce to proces rekrutacji: np. w tym roku: miejsc było 45, przyjeli 60. Część zrezygnowała i myślałem że ta 60 przewiduje 15 zrezygnowanych miejsc. Ale jednak nie... Zdecydowali się przyjąć prawie wszystkich chętnych, nawet te osoby które nie spróbowały pisać rozszerzonego francuskiego lub (jak widać po wynikach rankingu) poszedł im tragicznie. No cóż mam powiedzieć... W październiku czeka ich rozczarowanie i kolejni będą na wszystko narzerać tylko nie na siebie...
A może krótka chwilka refleksji? Jakim uczniem tak naprawdę jestem?