Po tym jak w naszym państwie prawa i wszelkich swobód obywatelskich, w tym również prawa do wygłaszania własnych opinii, niejaka Funky Girl została zeżarta przez szanownych forowiczów, chciałbym powiedzieć kilka rzeczy;
1. nie do końca Funky Girl się myli
2. w związku z tym na pewno nie do końca macie rację
Funky girl ma rację pod tym względem, że wypowiedź owej Pani (której nie znam nota bene) i żeby nie było niedomówień nie jestem FUNKY GIRL ani się nie podszywam pod inną osobę, rzeczywiście ją kompromituje. I jest to fakt bezsporny.
Następną rzeczą jest poziom naszych kochanych filologów, nie tylko tych romańskich. Wynika to z faktu że niestety same studia + niesamowite nawet chęci nie wystarczą jeśli nauczyciele będą miałcy. Marny nauczyciel =marny uczeń (w 99% przypadków, może się zdarzyć cud,że jednak uczeń przerośnie mistrza i na to zostawiam owe 1%). Dotyczy to każdego przedmiotu.
Tłumacze przysięgli również popełniają rażące błędy, mimo że skończyli filologię. Co więcej, często nie rozumieją o czym jest tekst, który tłumaczą. Także większość osób które tutaj krakały też je będzie popełniać, chyba że są pewni swej doskonałości. Egzamin już się odbył- rzuciliście kamień i nie jestem w stanie zrozumieć jak taki błachy wpis wywołał tak zażartą dyskusję. Mam niestety pewną teorię na ten temat: ludzie o niskim poziomie własnym, z którego to zdają sobie sprawę w skrytości serca, zrobią wszystko aby podtrzymać mit o własnej wielkości. Częścią tego mitu jest również własna uczelnia, jak się nie ma własnych osiągnięć to jest się przynajmniej czym podeprzeć, żeby sobie dodać kilka punktów w życiorysie.
Polskie uczelnie jak i polska nauka są niestety poletkiem uprawianym przez bandę miernych hochsztaplerów, którzy zawłaszczyli sobie prawo o decydowaniu kto jest a kto nie jest "pracownikiem naukowym". Jeszcze się łudzicie? Na uczelniach jak i w szkołach pozostają uczyć głównie miernoty, których zasługą jest to , że nie zagrażają poziomowi pani/panu Profesor, Dziekan czy innej. Istnieje kilka chlubnych wyjątków, bez których chyba wszystko by się zawaliło, sami studenci o dziwo umieją takowych wyłuskać z tłumu. Dlaczego tak mówię? Ponieważ po pierwsze miałem doczynienia z pięknym językiem francuskiem w tragicznym wykonaniu filologów oraz mam pewne doświadczenie wyniesione z uczelni "od środka". Nie ujawnię się za nic w świecie. A teraz możecie sobie jeździć po mnie jak po łysej kobyle. Z góry dziękuję i papa.