Witam serdecznie,
Jestem absolwentką fil. rom. w Krakowie na UJ; skończyłam studia zaledwie kilka lat temu, więc moje wspomnienia ze studiów są jeszcze stosunkowo świeże, a jednocześnie dzisiaj patrzę na nie z perspektywy osoby, która miała już okazję wykorzystać nabytą wiedzę w zdobywaniu doświadczenia zawodowego.
Zaczynając od końca, czyli od mojej obecnej sytuacji mogę powiedzieć jedno, że kończąc taki kierunek generalnie umiesz jedną rzecz bardzo dobrze – język francuski, jeśli natomiast chodzi o jakiekolwiek inne aspekty życia zawodowego jesteś kompletnie zielony (prawdopodobnie odezwą się tutaj głosy, że i po pozostałych kierunkach człowiek wie, że nic nie wiem, ale jakoś mam dziwne wrażenie, że romaniści są bardziej oderwani od rzeczywistości).
Z tego też powodu nie zawsze łatwo znaleźć pierwszą pracę, ale jak już się ją znajdzie, to zwykle Romanistki dają sobie radę; ja nie mam po dziś dzień problemów i stale pracuję w firmach albo z Francuzami albo z Włochami.
Nie jest również powiedziane, że po romańskiej pozostaje jedna jedyna droga zawodowa, a mianowicie nauczanie. Owszem jeśli to kogoś pociąga, to można iść do szkoły uczyć i wtedy konieczne jest odbycie kursu pedagogicznego, który zwykle robi się, przynajmniej w Kr. o ile dobrze pamiętam, na III i IV roku. Niemniej jednak jeśli ktoś nie chce uczyć, to lepiej nie tracić czasu na tego typu kursy, bo jeśli nie pracujesz w zawodzie to i tak po kilku latach tracisz uprawnienia, ot historia.
Wydaje mi się również, że to jakim jesteś pracownikiem zależy przede wszystkim od tego jakim jesteś człowiekiem, to czego się nauczysz to tylko Twoje narzędzie pracy, tak więc nie można się traktować studiów tylko pod kątem tego, jaką dają możliwość znalezienia pracy, ale to tak abstrahując od tematu.
Wracając natomiast do romanistyki, to zdecydowanie proponowałabym osobom, które się Francją fascynują, aby poważnie zastanowiły się nad jednym: czy fascynuje ich język i cywilizacja Francji, czy też literatura tego kraju? Czy chcą w życiu traktować język fr. jako narzędzie w pracy, robiąc np. tłumaczenia dla firm, czy też fascynuje ich literatura, uwielbiają czytać i chętnie potłumaczyliby np. francuskie wiersze i powieści?
Jeśli pasja Wasza skierowana jest na stronę praktyczną języka francuskiego, osobiście i podkreślam jest to tylko i wyłącznie moja prywatna opinia ( nie chciałabym z nikim wejść na wojenną ścieżkę;)) proponowałabym szukanie kierunku studiów takiego jak np. lingwistyka stosowana, bądź czegoś zupełnie innego. Język francuski możecie szlifować na inne sposoby min. poprzez wyjazdy do Francji. Dzisiaj istnieje wiele możliwości stypendiów zwłaszcza dla osób, studiujących inne kierunki, czyli osób takich, które znają się na jeszcze na czymś innym oprócz mówienia w języku rodowitego Francuza.
Filologia romańska jest w moim przekonaniu kierunkiem idealnym przede wszystkim dla osób, które pasjonują się literaturą w szerokim wydaniu. Pamiętajcie, że ten kierunek to przede wszystkim studia literackie.
Nie ukrywam, że ja sama doznałam w tym zakresie sporego rozczarowania, kiedy to przez pierwsze trzy lata studiów cały swój czas poświęcałam zamiast praktycznej nauce języka przede wszystkim literaturze, począwszy od Średniowiecza na XX w skończywszy. Z pewnością nie muszę Wam chyba mówić, że raczej nie jest język, którego będziecie używać na np. biznesowych spotkaniach w przyszłości;)
Oprócz literatury do ciekawych przedmiotów należała oczywiście łacina, gramatyka opisowa i perełka UJ, a mianowicie gramatyka historyczna – 2 semestry w szerokim wydaniu (w skrócie rozbijanie słów na czynniki pierwsze i analizowanie co się działo z daną literkę przez kolejne wieki).
Nie chciałabym nikogo zniechęcać do filologii, bo z cała pewnością jest to interesujący kierunek i znajdzie się gro osób, które pomyślą o mnie źle po przeczytaniu tej wypowiedzi, niemniej jednak zachęcałabym gorąco do poważnych i przemyślanych wyborów studiów, adekwatnych do zainteresowań i możliwości. To pozwoli Wam na przyjemne i pożyteczne zdobywanie wiedzy zamiast męczenie się od sesji do sesji;)))
Ja osobiście niestety trochę żałuję, że wybrałam filologię romańską, nie dlatego, broń Panie Boże!, że straciłam sympatię do Francji i języka francuskiego, tylko myślę, że zamiast uczenia się wielu bzdurnych i nikomu do szczęścia niepotrzebnych przedmiotów mogłam zdobyć inną praktyczną wiedzę, a język i tak bym wyszlifowała podczas pobytu w douce France i wierzę, że byłby na równie dobrym poziomie, co po tych studiach.
Uff, wyrzuciłam z siebie wszystko i pozostaje mi mieć cichą nadzieję tylko, że teraz filologowie i filolożki pozostawią na mnie choć jedną suchą nitkę.
Pozdrawiam serdecznie i przepraszam za być może zbyt długi i przynudzający wywód.
Sabina