czy warto??

Temat przeniesiony do archwium.
31-60 z 73
z własnego doświadczenia wiem iż znajomość trzech języków wymaga dużego wysiłku, więc czasem trzeba pomysleć dwa razy
ppp-twoja uwaga bardzo mnie rozbawiła, popieram
he, ja skonczylam germanistyke, choc teraz (zyje we Francji) znam chyba lepiej francuski niz niemiecki i ucze sie angielskiego, bede podchodzila do egzaminu TOEFL.
mysle ze z kazdym nastepnym jezykiem jest latwiej...
We Francji mozesz bez problemu studiowac 3 jezyki na LEA (Langues Etrangères Apliquées), znam nawet taka jedna Francuzke, co wlasnie studiuje angielski, niemiecki i polski(!). te studia to cos jak lingwistyka (takie mam przynajmniej wrazenie), caly czas tylko praktyczna nauka jezyka bez zadnych gramatyk historycznych itp. Przez 3 lata zajec jest sporo i trzeba sie przykladac, wiec studiowac rownolegle prawo moim zdaniem jest baaaardzo trudno. Drugi kierunek mozna podjac ewentualnie po 2 , 3 latach i wtedy zobaczyc czy da sie rade ciagnac 2 kierunki.
nie sądzisz że troszeczkę przesadzasz, myślę że szczególnie na początku jest się ciężko uporac z jednym bądz dwoma językami, na to potrzeba czasu, a ty proponujesz dziewczynie od razu takie studia, nie wiem czy wiesz na czym polega znajomośc języka angielskiego przez francuzów- każdy PRZECIĘTNY francuz zarzeka się iż perfekcyjnie go zna (tak jak jeszce kilka innych języków) jednak w rzeczywistości ta znajomośc ogranicza się do kilku słowek i prostych struktur gramatycznych, wniosek: można studiowac kilka rzeczy jednocześnie tylko czy jest sens?mieszkam we Francji już parę lat i myślę że moje uwagi są całkiem uzasadnione, co nie znaczy iż nie jestem za tym aby brnąc do przodu, sęk w tym aby to robi powoli i z rozsądkiem
jak na kogos kto mieszka we Francji, to bardzo dziwne, ze poprawiasz przeze mnie napisane "c'est un bel homme" na "beau homme"(co jest bledem). Moim zdaniem, ktos kto zna dobrze jezyk francuski i szczegolnie, kto posluguje sie tym jezykiem na codzien (mieszkasz we Francji...), od razu poczuje , ze "un beau homme" ne sonne pas...
Poza tym co do studiow, to nie przesadzam. Przeciez na studiach nie zaczynasz trzech jezykow od podstaw! Zazwyczaj 2 z nich mialas juz przez jakis czas w szkole przez kilka lat (zalezy od ciebie, jaki poziom osiagnelas w tych jezykach), wiec co najwyzej jeden jezyk masz od podstaw. I takie studia wcale nie sa trudne. Z tym angielskim u Francuzow tez roznie bywa, niektorzy mowia bardzo dobrze, niektorzy gorzej, nie mozna mowic, ze wszyscy maja poziom do niczego. Fakt, ze Francuzi mowia czesto , ze mowia po angielsku, a okazuje sie ze dogadac sie z nimi po angielsku ciezko. Mi sie wydaje, ze oni maja o sobie wysokie mniemanie i poczucie wlasnej wartosci. Jesli ja zawale egzamin, to mowie, jestem beznadziejna, jestem za glupia, albo, ze za malo pracowalam, a moje kolezanki Francuski zawsze znajda jakas wymowke, ze blad nie tkwi w nich , tylko, ze np. z powwodu pogody nie mogli sie skupic, albo ze to wina profesora albo cos jeszcze. Problem w tym, ze jak mnie sie ktos pyta
Do you speak English?
odpowiadam : A little bit.
a Francuzi najczesciej: Yes (I do) .
a potem sie okazuje, ze ja mowie lepiej po angielsku niz ten oto Francuz.

Tak tylko pisze, co sobie mysle, nie nalezy uogolniac. Bo znam duzo Francuzow swietnie mowiacych po angielsku.
no cóz, moja droga- nikt nie jest doskonały
Ja co prawda nie wybieram się na prawo ;) ale czy są własnie takie studia, gdzie mogłabym się uczyć angielskiego, francuskiego i hiszpańskiego? Dodam że angielskiego uczę się od niepamiętnych czsaów, francuskiego od 2 lat a hiszpanskiego od 0,5 roku.. szybko mi wchodzą..;) Mam inny pomysł na studia, coprawda, ale gdyby nie wyszło, to moim planem B, są własnie jezyki, ktorymi się pasjonuję..:)
Poradzcie mi coś s'il vous plait..:)
To znaczy :"Nigdy nie zapomnij..."-ale czego?
Wtam serdecznie ! Po trzech latach studiów na romanistyce podpisuję się pod postem koleżanki obiema rękami !! :) To fakt jeżeli chcecie dobrze poznać francuski to nie tędy droga !! To studia dla pasjonatów literatury, historii, i gramatyki (językoznawstwa) francuskiej. Te studia rozwijają bardziej humanistycznie niż językowo !! Dla mnie to jest plus...
jeśli po 2 latach studiów na romanistyce twierdzisz że bardziej rozwija ona humanistycznie niz językowo.....biedaku/biedaczko, widać, iz nie przykładasz się do nauki :)
romanistyka rozwija językowo, a jak...czasem język rozwinięty jest aż do ziemi :)

pozdrowienia dla studiujących na umk :)
jasne, romanistyka jest w dużej mierze dla pasjonatów... Ale powiedzmy sobie szczerze - które studia nie są?, chyba tylko pedagogika lub historia. Jeśli coć cię nie interesuje to nie będziesz tego studiować tak czy owak, no chyba że "dla papieru". Jasne, że po samej romanistyce niekoniecznie masz wiele, chociaż doskonała znajomość języka wpajanego przez 5 lat (niemal codziennie do znudzenia) nie jest równoznaczna jakiemuś tam certyfikatowi. Niemniej jednak warto zrobić coś jeszcze obok romanistyki, tylko kiedy...znam ludzi, którzy mimo pokaźnego intelektu nie zawsze dają radę uporać się ze wszystkim :( począwszy od pogodzenia nakładających się zajęć aż do kosmicznej wprost liczby egzaminów
ja tam studiuję romanistykę, nie narzekam za głośno, choć łatwo nie jest. ale oglądam się za czymś 3 letnim, a nuz znajdę cos interesującego?
pomóżcie bo chyba się pogubiłam:/...jak to jest? na UW wybiera się dowolne 2 j.obce...czyli...jak wybrałabym francuski którego ucze się juz kilka lat i chciałabym wybrać hiszpański, któego się nie ucze:/... ale przeczytałam tam :,,Kandydat, który zdał egzamin maturalny, ale nie zdawał w ramach egzaminu maturalnego egzaminu z języka branego pod uwagę w postępowaniu rekrutacyjnym może przystąpić do organizowanego centralnie w UW egzaminu z tego przedmiotu"... czyli tzn że jesli nie ucze się hiszpańskiego a chce go tez studiowac to musze go zdać na specjalnym egzaminie?:/...i jeszcze w jendym się pogubiłam...można wybrać sobie dowolne dwa jezyki które się chce studiiwac?czy jest narzucony jakiś jeden konkretny....bo ja już nic nie wiem:/...
otóż podzielam w 100 % zdanie mojej poprzedniczki .według mnie te studia nie są przeznaczone dla osób pragnących poznać tylko i dodam BARDZO DOBRZE język francuski i kształacą bardziej humanistycznie niż językowo. godzin z francuskiego praktycznego mam tylko 10 tygodniowo reszta to zajęcia z językoznastwa i historii literatury ... a ty marrcinie przez dwa "r" nie pozwalaj sobie za dużo i nie wyzywaj ludzi od biedaków czy biedaczek .każdy może mieć swoje zdanie więc opanuj się z łaski bo albo jesteś niedojrzały emocjonalnie albo masz jakiś inne problemy...
zapomniałam dodać, że chodzi mi o lingwistyke stosowaną
przepraszam jeśli kogoś uraziłem, nie tak miało to zabrzmieć.
ze mną wszystko w porządku, dziękuję, problemów chwilowo brak
chodzi mi o to, że jeśli ktoś ma niemal wszystkie zajęcia po francusku, czyta po francusku i pisze po francusku, a NIE ROZWIJA SIĘ JĘZYKOWO, to znaczy, że coś jest tu nie tak, prawda?
francuskiego na romanistyce mamy tyle, że ciężko się nie rozwijać, do tego trzeba się wręc postarać ....
10h fr. praktycznego to może nie za wiele, ale pamiętaj, że w tym języku wykładane są jeszcze ine przedmioty, więc można to bardzo ładnie wykorzystać. szczególnie historię literatury :)
pozdrawiam
je suis tout a fait d'accord avec marrcin
Bonjour:)
Czuję się pozdrowiona…ponieważ też studiuję na UMK :D
I w 100% zgadzam się z marrcinem:))
Jestem twoim imiennikiem Marrcin ...heh powiem Ci coś... To czy na romanistyce rozwiniesz się językowo zależy przede wszystkim : po pierwsze - od tego gdzie się studiuje, po drugie - od własnych chęci rozwoju języka, po trzecie - od poziomu wykładowców lub francophones z którymi się ma zajęcia. Po dwóch latach studiów pojechałem do Francji na wolontariat i spotkała mnie taka przygoda : pamiętam że poznałem taką jedną Francuzkę z którą rozmawiałem o literaturze. Potrafiłem jej streścić "Życie Marianny" podyskutować o Wolterze i jego "Powiastkach filozoficznych" o prawidłowej składni i sujonctif imperfait, ale ze zdziweniem zauważyłem że mam problemy w swobodnym wysławianiu się podczas zwyczajnych codziennych czynności typu obiad w barze czy sprzątanie jadalni. Nie tak żebym miał problemy z komunikacją ale ten codzienny francuski był u mnie dużo słabszy niż ten potrzebny mi na studiach. Pośród mieczy, łani, przysłówków, orzeczeń i konotacji nie potrafiłem sobie przypomnieć jak po francusku mówi się na ścierkę do wycierania naczyń... Powiesz - trzeba się było więcej uczyć na praktycznym... - fakt piątki nie miałem...ale przy natłoku gramatyki literatury i historii naprawdę nie miałem już ochoty poświęcać resztek wolnego czasu na naukę nowych słówek (lub powtarzaniu tych co już zapomniałem :) skoro te które już znałem w zupełności na studiach mi wystarczały.. Wiesz... nie czuję się biedakiem. Jestem zadowolony bo rozwinąłem się humanistycznie a doszliwować język mogę choćby teraz bo już romanistyki nie studiuję.. Pozdrawiam i na przyszłość nie oceniaj tych studiów z własnego subiektywnego punktu widzenia bo to że u Ciebie jest tak a nie inaczej nie znaczy że tak samo jest na innych uniwerkach.
no a ja czasami myślałem, że z nami mało praktycznych rzeczy robią....a tu sie okazuje, że łatwiej mi będzie zareklamować wadliwy produkt w sklepie niż z woltera odpowiadać....
Należy również wspomnieć, że nie tylko na uczelni uczysz się języka, ale również poza nią , np. w domciu czytając książki lub komiksy (ja rozwinąłem się na asterixie i thorgalu :), lub oglądając filmy po francusku - bez tego ani rusz:)
Z przyjemnoscia przeczytalam wasze wypowiedzi & dodam teraz cos od siebie. Po trzech naprawde nudnych & malo rozwijajacych!! (a naprawde ciezko pracowalam) latach spedzonych w lodzkim KJO, doszlam do wniosku, ze mimo calej sympatii do nauczania w szkole, chcialabym jednak robic cos innego. Wyjechalam do Paryza na dwa lata, postudiowalam ile moglam & wrociwszy, znalazlam naprawde zaraz prace w jeden swietnie rozwijajacych sie firm francuskich. Tam z naprawde niewielka dawka praktycznej znajomosci francuskiego, musialam sie wziac w garsc. Marrcin ma racje; wiele wiemy o literaturze franc., o gramatyce, cywilizacji,a tak naprawde nie wiemy jak powiedziec poprawnie, ze "towar, ktory mi sprzedano np. jest wadliwy (jak to sie mowi?), albo, przedstawic au telephone problem cieknacej pralki. I tam w nawale obowiazkow, zdalam sobie sprawe, ze tak naprawde znajomosc praktyczna na studiach pozostawia wiele do zyczenia.:@ courage
niezupełnie powiedziałem że mało praktycznych. czasami nawet sporo, tylko czasem te dziedziny trochę mało życiowe, np. haute couture... :|
alors desolée si j'ai mal suivie ta pensée:@
ca va, je ne suis plus les miennes, moi :(
syntaxe ou lus de sentaxe
tiers exclu
ca va, je ne suis plus les miennes, moi :(
syntaxe ou lus de sentaxe
tiers exclu
Oczywiście że nie tylko na uczelni człowiek się uczy języka.. Ja akurat z tym nie mam problemu bo lubię kino francuskie więc gdy tylko mam okazję to oglądam jakiś film w oryginale. Ensuite la musique francaise - mon grand amour :)) je l'ecoute tout le temps et partout :)) Książek miałem dość na studiach więc nie sięgałem po dodatkowe po francusku ale myślę że kiedyś na pewno nadrobię te zaległości zwłaszcza z literatury współczesnej. Oprócz tego telewizja TV5 albo La Cinquieme (jeszcze do niedawna analogowo z Hot Bird-a) ale na to akurat mam czasu najmniej. Do ćwiczenia żywego języka okazji jest mnóstwo wystarczy się rozejrzeć...
P.S. Thorgala też czytam ale po polsku :))
No proszę, a ja po pierwszym roku w Łodzi przeniosłam się do Krakowa i uważam, że to było moje życiowe posunięcie, zarówno pod względem zawodowym jak i osobistym. Program jest tu jak dla mnie o wiele ciekawszy, choć musze przyznać, że nie mam pojęcia, czy w Łodzi przez ostatnie 4 lata coś się zmieniło. Jedno wiem na pewno - ja się nie uczyłam francuskiego w liceum i nie miałam problemów z praktycznym, a osoby po klasach z francuskim radziły sobie różnie, to wszystko po prostu zależy od indywidualnych predyspozycji, systematyczności i oczywiście od szczęścia (to jest akurat szczególnie widoczne w Krakowie). Teraz już pewnie masz wakacje i najgorszy praktyczny za sobą. Jeżeli przetrwałaś początek, to potem już jest z górki, bo człowiek do wszystkiego się przyzwyczaja. A po studiach jest naprawdę mnóstwo możliwości - filolodzy są potrzebni przecież wszędzie tam, gdzie trzeba coś zredagować, sfomułować, coś napisać lub ładnie powiedzieć. Kłania się świat reklamy i dziennikarstwa, trzeba tylko w siebie uwierzyć i próbować!
Jeżeli chodzi o umiejętności w porozumiewaniu się na co dzień, to ja również miałam okazję tego doświadczyć podczas pobytu we Francji jako tak zwana au pair. Pan domu interesował się filozofią, religiami, socjologią, więc dyskusje toczyły się godzinami bez najmniejszych nawet przeszkód, ale za to przez pierwszy tydzień musiałam nadrabiać zaległości ze słownictwa typu ścierka, wiadro, płyn do dezynfekcji, itd. Jak sobie po powrocie przejrzałam notatki i nieśmiertelne kserówki z praktycznego, to się okazało, że to wszystko tam jest, ale co z tego, skoro między tymi zajęciami a moim wyjazdem upłynęły dwa lata, w czasie których ani razu nie były mi te słowa potrzebne? Mimo wszystko uważam, że to naprawdę nie jest problem - zawsze tak będzie, że niektóre słowa będą nam się przydawać częściej, a inne rzadziej. Nie po to jesteśmy filologami, żeby mieć w głowie wszystkie możliwe słowniki, ale po to, żebyśmy umieli to, co nam potrzebne, szybko znaleźć. Jeżeli miałabym nagle zacząć pracować w branży związanej np. z budownictwem, to nie miałoby dla mnie znaczenia, czy mam pracować po polsku, czy po francusku, bo w każdym z tych języków specjalistyczne słownictwo z tej dziedziny jest mi całkowicie obce i musiałabym sobie je przyswoić.
Studia powinny nas nauczyć studiować, szukać i odnajdywać, radzić sobie z pojawiającymi się trudnościami i tak wg mnie jest, to są moje wrażenia na koniec mojej osobistej przygody z filologią romańską. Żadne studia nie dają kompletu odpowiedzi, recepty na wszystko, co może spotkać człowieka w pracy. I to nie jest ich wada, jakieś niedociągnięcie, niedostosowanie programu, to po prostu nie jest ich zadanie. Studia przygotowują nas do drogi, w którą wybieramy się sami. Są plecakiem, w którym spakowane są rzeczy potrzebne do podróży, ale przecież podczas każdej wyprawy okazuje się, że czegoś nie mamy, czegoś nie wzięliśmy, coś by się jeszcze przydało... C'est la vie! ;)
ce que tu as ecrit me plait beaucoup:) je n'hesite plus a propos de mes etudes!!! salutations a tous les francophiles!!!
d'ailleurs, comment on dit 'filologia romanska' en francais??? ??? j'ai aucune idee...
on dit:"Philologie romane:)
Temat przeniesiony do archwium.
31-60 z 73