Cześć dziewczyny! Tak czytam Wasze posty i myślę, że coś mogę Wam doradzić bo byłam u sióstr 2 razy. Pierwszy raz odrazu po maturze. Teraz jestem już na 3 roku studiów , mam za sobą semestr nauki na francuskiej uczelni w Lyonie i pół roku pracy jako kelnerka w tym samym mieście..
Słuchajcie namawiam Was na ten wyjazd bo po trzech latach zdecydowanie mogę stwierdzić, że dzięki niemu nauczyłam się bardzo wiele. Nie chodzi mi tylko o język ale przede wszytskim o samodzielność,odpowiedzialność i radzenie sobie w trudnych i stersujących sytuacjach.
Na pewno nie usłyszycie ode mnie, że na wyjeździe bylo super, że świetnie się bawiłam i odpoczywałam.
Jest to jeden z ''wyjazdów życia". Jedziecie w nieznane, zazwyczaj same (ewentualnie z koleżanką ale jedynie do Paryża bo małe są szanse znalezienia rodziny w jednym mieście). Postarajcie się nie jechać autobusem, który do Paryża zajedzie pod wieczór. Siostry mieszkają na obrzerzach Paryża, jeżeli autobus dojedzie kolo 23h to baardzo ciężko i niebezpiecznie będzie się dostać do zakonu bez taksówki. Pierwsze wrażenia jak dostaniecie się do miasta będą niesamowite :)) Niestety czar trochę pryśnie gdy dojedziecie do sióstr, które ulokują Was w salach znajdujących się w piwnicach właściwie bez okien (masakra). Śpiwory i jaśki są konieczne!
Siostra będzie Wam kazała zapłacić ''kaucję'' a tak wlaściwie są to pieniążki płacone z góry np za 5 noclegów - nie liczcie, że siostra znajdzie Wam wcześniej pracę i odda resztę z kaucji (nawet jak będzie miała oferty pracy odrazu po waszym przyjeździe :)) W końcu musi na czymś zarabiać.
Siostra powie Wam o których godzinach rano i wieczorem nalezy zglaszać się do biura w celu uzyskania informacji o pracy. Często daje Wam nr do rodzin, które szukają au pair i same będziecie musiały dzwonić z budki telefonicznej ( przygotujcie się na waszą krótką prezentację. Będziecie musiały powiedzieć jak się nazywacie, skąd macie numer a dalej rodzina sama zaproponuje Wam pracę, powie ile jest dzieci i w jakim wieku no i spyta czy odpowiada Wam termin).