No wiec tak .. :)
Tak jak wspomnialam wczesniej, po skonczeniu studiow zdecydowalam sie na wyjazd do Francji, przeszlam przez kurs jezykowy od JJ Comminication (Francuskiego uczylam sie przez 6 lat w szkole i zdawalam z niego mature, wiec liczylam bardziej na odswiezenie tematu), po zlozeniu dokumentow do akredytacji niestety byla cisza. Wszyscy moi znajomi z kursu juz dawno pojechali, a ja dalej nie mialam dokumentow, jak okazalo sie pozniej one gdzies utknely po francuskiej stronie i podejscie tamtejszych urzednikow przypominalo slynne “nie mamy panskiego plaszcza i co nam pan zrobi?”. Mialam totalnego dola, bo wydawalo mi sie, ze juz nie pojade i zaczelam przegladac oferty pracy w internecine, trafilam na informacje o centrum rehabilitacyjnym w Rijadzie – CV wyslalam bardziej z ciekawosci, bo nigdy nie myslalam powaznie o tych rejonach. Pozniej przeszlam pierwsza rozmowe kwalifikacyjna na skype ze znajomosci angielskiego z Saudyjczykiem, kierownikiem HRu, 2 tygodnie pozniej mialam spotkanie w Warszawie z Czeszka, kierowniczka oddzialu fizjoterapii. Krotko pozniej poinformowali mnie, ze mnie chca i dopieo wtedy dotarlo do mnie co mnie czeka :) Nie stresowalam sie jakos specjalnie, bylam w tamtym czasie w tak kiepskiej kondycji psychicznej i finansowej, ze kazda opcja wydawala sie lepsza od tego co mialo mnie czekac jesli zostalabym w Polsce. Rodzina w placz, znajomi stukali sie w glowe, ale uznalam ze i tak lece, tym bardziej ze konrakt gwarantowal mi mozliwosc rezygnacji w kazdej chwili i powrot do PL na koszt pracodawcy. Dokumentow, ktore trzeba bylo przygotowac do wniosku wizowego bylo bardzo duzo, ale proces byl duzo latwieszy niz to co przerabialam wczesniej z francuska akredytacja, do tego ambasada KSA w Warszawie jest nieziemsko pomocna i wg. mnie paniom pracujacym tam powinni postawic pomniki z czekolady. 5 dni po odebraniu wizy mialam lot wykupiony przez firme WAW-DXB-RUH. Dzisiaj mija dokladnie 13 miesiecy od kiedy jestem tutaj, zyje, mam sie dobrze, krzywda mi sie nie dzieje :) W moim wyjezdzie posredniczyla agencja GMS Recruitment, ale tak na prawde ich rola ostatecznie sprowdzila sie do sprawdzenia czy ogloszenie jest aktualne i umowienia rozmowy kwalifikacyjnej, pozniej na etapie zalatwiania dokumentow bylam juz tylko w kontakcie z moim obecnym pracodawca, bo pani z agencji totalnie nie wiedziala co sie dzieje.
Co do warunkow pracy, pracuje w prywatnym osrodku, w takich miejscach pracuje sie najczesciej 6 dni w tygodniu. My pracujemy w trybie 5 dni pracy + 2 off, na zmiane z 6 dni + 1 dzien off. Pracuje sie 8,5h z czego 30min to przerwa na lunch. Mamy dwie siedziby, jedna jest dla kobiet i dzieci (chlopcy do 10rz) gdzie pracuja tylko kobiety, druga jest dla mezczyzn gdzie zatrudnieni sa tylko faceci, nie ma koedukcji;) My, Europejczycy jestesmy zatrudniani jako PT specialists, czyli prowadzimy indywidualna terapie z pacjentami, mozna robic co sie chce – cwiczenia, terapie manualna, korzystac z pomieszczen do nauki chodu. Ja teraz, na poczatku stycznia zostalam przeniesiona do gabinetu diagnostycznego, gdzie zlecam zabiegi i robie wizyty kontrolne. Przysluguje nam 30 dni platnego urlopu w roku + okolo 12 dni swiat religijnych (Hajj) i panstwowych wolnych od pracy. Co do jezyka, obowiazkowy jest angielski biegly w mowie i pismie (do komunikacji z personelem), ale jako ze 95% pacjentow nie mowi po angielsku trzeba szybko ogarnac podstwy arabskiego, ktory wbrew pozorom jest bardzo prosty (mam na mysli “gadany”, czytac i pisac nie potrafie do tej pory;). Ja ogarnelam to co najwazniejsze jakos w miesiac, teraz juz spokojnie potrafie sie dogadac i poprowadzic terapie. W razie czego zawsze sa do dyspozycji tlumaczki, lub mozna poprosic kolezanki np. z obslugi klienta lub recepcji o pomoc w tlumaczeniu. Pacjenci to glownie udary + kolana + LBP + urazy rdzenia. Dzieci to raczej MPD i wady genetyczne, ktore powstaja gdy rodzice sa kuzynostwem. Jesli chodzi o warunki finansowe, stawki sa bardzo rozne ale oplaca sie pracowac tutaj mniej wiecej od 10K PLN na reke (ja zaczynalam od 11 z hakiem), przy zalozeniu ze pracodawca oplaca zakwaterowanie, rachunki, transport, ubezpieczenie i jeden bilet lotniczy (w dwie strony) w roku. Przy kazdym przedluzeniu kontraktu mozna liczyc na podwyzke ok 10%, ktora mozna negocjowac do 15% i/lub z dodatkowym urlopem. Mieszkamy w tzw. Compoundach, to sa osiedla strzezone przez wojsko do ktorych nie maja wstepu Saudyjczycy i kilka innych nacji arabskich i afrykanskich, na terenie compoundu mamy sklep, osrodek sportowy, 6 basenow (jeden kryty, jeden duzy odkryty, pozostale 4 przy domach). Jesli chodzi o zycie w Saudi, zyje sie bardzo spokojnie. Wbrew temu co moze sie wydawac jest to bardzo bezpieczny kraj, ludzie sa niesamowicie otwarci i pomocni. Kobiety nie maja sie czego bac, spokojnie zwiedzamy, jezdzimy same uberem (ktore sa tutaj o wiele tansze niz w PL) na zakupy i nie tylko, nie mamy obowiazku zakrywania glowy, jedynie przymusowa jest abaja, czyli ten “szlafrok” ktory naklada sie na ubranie, spokojnie mozna wybrac dowolny kolor i przewiewny material, wtedy nawet nie cierpi sie tak strasznie z nadmiaru goraca. Kolejna sprawa ktora tutaj uwielbiam to to, ze nie ma tutaj kradziezy – torebki i portfele nie znikaja, a mieszkanie zostawia sie otwarte wychodzac do pracy. Nie placimy podatkow, od stycznia wszedl VAT 5% na uslugi i produkty spozywcze, wiec ceny nieznacznie wzrosly. Co do cen – zwykle produkty, ktore kupuje sie na codzien sa w cenach bardzo porownywalnych do polskich. Duzo drozsze sa za to wszelkie uslugi, dlatego np. do fryzjera chodze tylko jak jestem w PL, tym bardziej ze miejscowym nie ufam w tej kwestii;)
Wiem, ze calosc brzmi jak sielanka :) ale to jest bardzo zgubna sielanka. Po pierwsze, z kazdym kolejnym rokiem tutaj jest coraz ciezej wrocic do “normalnego swiata”, czlowiek robi sie bardzo leniwy i przyzwyczajony do tego, ze poza praca nie ma zadnych obowiazkow. Po drugie, to sie kiedys urwie – kraje GCC przezywaja kryzys, bo ropa sie stopniowo konczy. W zeszlym roku rozpoczal sie proces tzw. saudyzacji, polegajacy na tym, ze niektore zawody beda zarezerwowane tylko dla Saudyjczykow, w zeszlym roku tak stalo sie z dentystami, obawiam sie ze na fizjo tez przyjdzie pora. Kolejna rzecz, mam 27 lat i patrzac na poczynania moich znajomych nie wyobrazam sobie np. zalozenia tutaj rodziny – to juz temat na bardzo dluga wypowiedz :) Daje sobie tutaj jeszcze 11mcy, odkladam kase ile sie da, ucze sie francuskiego (mam genialna nauczycielke!) i szykuje sie powoli na zlozenie wniosku o final-exit wize :)
Gdyby komus chcialo sie zobaczyc zdjecia ktore robie tutaj, zapraszam na moj FB “Dominika na pustyni fotografia hobbystyczna” :) dzieki za dotychczasowe podpowiedzi, na pewno bede pytac wiecej!
edytowany przez Doni_V: 21 lut 2018